Nie zostawiaj mnie (Erwin x reader)

4.1K 116 28
                                    

Shot trochę nawiązuje do Shokugeki no Souma. Jednak nawet, jeśli nie posiadasz wiedzy na ten temat, dasz radę to przeczytać. Miłej lekturki, Kasztanku ^.^
~·~·~·~·~·~·~



























Niektórzy ludzie mają wspaniały, zachwyacający głos, którym na koncertach potrafią zahipnotyzować wszystkich słuchaczy. Inni posiadają dar przelewania tego, co widzą w rzeczywistości, lub oczami wyobraźni, na papier czy inny materiał. Jeszcze inni mają wręcz wrodzone zdolności do sportów, dzięki czemu szybko wspinają się na szczyt, pokonując swoich przeciwników na licznych zawodach. Ale nie, twój chłopak, Erwin, oczywiście, musiał się wyróżniać. Byłaś w stanie wytrzymać wiele. Mógł być kimkolwiek! Łyżwiarzem, tancerzem, gamer'em, czy nawet wzorozwym przedszkolakiem! Nie. On był jednym z najlepszych kucharzy na świecie. W sumie, nie ma co się dziwić. Ze zwykłym stażem w kebabie nie można nawet myśleć o przetrwaniu w najlepszej gastronomicznej szkole, akademii Totsuki. Poznaliście się kilka dni po tym, jak ją ukończył, w niewielkiej knajpie na uboczach twojego rodzinnego miasta. I nie pisnął o tym ani słowem przez pół roku waszej znajomości! Jedyne, co wiedziałaś, to to, że świetnie gotuje. Aż tu nagle jego szef, ni z gruszki, ni z pietruszki, zapytał cię, czy również byłaś w tej szkole. Wtedy jeszcze o niej nic nie wiedziałaś. Ale, oczywiście, wujek Google rozwiał wszystkie twoje wątpliwości. Dopiero, gdy przeczytałaś listę absolwentów oraz wszystkich członków Elitarnej Dziesiątki, czyli czegoś w rodzaju bardzo ważnego samorządu uczniowskiego, dotarło do ciebie, że przy Erwinie, wymięka nawet Magda Gessler! Porozmawiałaś z nim o tym. Wytłumaczył ci wszystko, ale prosił, byś nikomu o tym nie mówiła. Spełniłaś jego prośbę. No i tak się jakoś potoczyły te lata. Zaczęliście się ze sobą umawiać i zamieszkaliści razem. Oczywiście, zgodzie z prośbą waszych rodziców, nigdy nie mieliście ze sobą intymnego kontaktu. Tylko dzieliliście ze sobą mieszkanie. I tak docieramy do cudnego dnia dzisiejszego. Obudził cię przyjemny zapach, rozchodzący się po domu. Otworzyłaś zaspana oczy, jednak czując przyjemny zapach smażonego ryżu, od razu wstałaś, ubrałaś szlafrok i pobiegłaś do kuchni. Erwin, w samych bokserkach i fartuchu, przygotowywał ci śniadanie.
-Cześć!- powiedziałaś. Blondyn spojrzał na ciebie.
-Hej. Wyspana?- spytał z uśmiechem. Ziewnęłaś i przeciągnęłaś się.
-Niezbyt. Ale dla czegoś takiego, warto wstać z łóżka.- odpowiedziałaś, kątem oka przyglądając się jego nagiemu ciału. Kiwnął głową.
-No to siadaj, bo już prawie gotowe.- odparł. Grzecznie usiadłaś przy stole. Erwin nałożył jedzenie na dwa talerze i jeden postawił przed tobą.
-Próbuj.- powiedział, siadają naprzeciwko ciebie.
-A co to? Coś z ryżu, prawda?- spytałaś. Kiwnął głową.
-Jabłkowe risotto. Souma pożyczył mi przepis.- odparł.
-Ten rok młodszy od ciebie? Jeszcze utrzymujesz z nim kontakt?- zdziwiłaś się. Souma również jest absolwentem Totsuki. Mieszkał z tym samyn akademiku, co Erwin, dlatego wtedy się przyjaźnili.
-Czasami ze sobą piszemy, gdy znajdziemy wolną chwilę.- odparł, obserwując cię. Spróbowałaś potrawy i pisnęłaś z zachwytu. Ryż był idealny. Przesiąkł smakiem jabłek, które, o dziwo, wciąż były delikatnie twarde, nie stały się miękką papką. Z każdym kęsem czułaś niewyobrażalną rozkosz, która rozlewała się po twoim ciele. Jęknęłaś cicho.
-Pycha...- sapnęłaś, patrząc zamglonym wzrokiem na chłopaka. Uśmiechnął się delikatnie.
-Dziękuję. Miło mi to słyszeć.- powiedział, zajmując się swoją porcją. Jedliście w przyjemnej ciszy, przerwanej tylko ledwie słyszalnym mlaskaniem i uderzaniem widelcy o talerze.
-Co się stało, że przygotowałeś coś tak dobrego na śniadanie? Zazwyczaj nowe przepisy zostawiasz na popołudnie.- powiedziałaś. Niezależnie, czy testował deser, zupę, czy nawet drugie śniadanie, zawsze czekał, aż znajdziesz po południu wolną chwilę, aby spróbować i ocenić jego potrawę.
-Po pierwsze to jest to danie typowe właśnie na śniadanie...- zaczął. W jego głosie wyczułaś delikatne zdenerwowanie. Czymś się stresował.
-Ale? Jaki był główny powód?- spytałaś. Wziął głęboki oddech.
-Wyjeżdżam. Wczoraj wieczorem, gdy ty już spałaś, dostałem telefon z francuskiej restauracji. Chcą, bym przez jakiś czas u nich pracował.- powiedział. Nie było to dla ciebie wielkim zaskoczeniem. Dosyć często zapraszano go na coś w rodzaju praktyk. Lubił poszerzać swoją wiedzę na temat przyrządzania potraw, przypraw i innych rzeczy, o których nawet nie zdawałaś sobie sprawy.
-I tyle?- spytałaś zaskoczona. Spodziewałaś się czegoś gorszego.
-Wyjeżdżam dziś po południu na pół roku.- powiedział cicho. Popatrzyłaś na niego, wytrzeszczając oczy.
-Kiedy i na ile?!- spytałaś, mając nadzieję, że się przesłyszałaś.
-No tak, jak mówię. Dziś, na sześć miesięcy.- odparł, niezbyt pewny siebie. Wzięłaś kilka głębokich wdechów. Zawsze wyjeżdżał co najwyżej na miesiąc, nigdy więcej.
-Rozumiem... Będę za tobą bardzo tęsknić, wiesz o tym, ale...- zaczęłaś.
-Ale co...?- spytał odrobinę wystraszony. Uśmiechnęłaś się do niego ciepło.
-Ale nie mam zamiaru cię powstrzymywać. Nie możesz tylko siedzieć w małej knajpce.- powiedziałaś. Uśmiechnął się i przytulił cię.
-Dziękuję, jesteś kochana.- powiedział, całując cię w czoło.
-Wiem przecież!- odpowiedziałaś, udając oburzenie.
~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~
Minęło już pięć miesięcy. Byłaś na skraju załamania. Pierwsze trzydzieści dni przetrwałaś bez większego problemu. Kolejny miesiąc był już trochę trudniejszy, jednak dawałaś sobie radę. W trzecim coraz bardziej zaczynało ci brakować Erwina. Czwartego czułaś skutki jego nieobecności. Musiałaś nawet sypiać z pluszakmi, przez to, że przyzwyczaiłaś się do tulenia blondyna przez sen. W piątym miesiącu naprawdę za nim tękniłaś. Chciałaś z nim porozmawiać, pośmiać się, zjeść razem obiad czy złapać za rękę. To nie było tak wiele! Szybko zdałaś sobie sprawę, jak odległość rujnuje twoj normalne funkcjonowanie i utrudnia życie. Leżałaś właśnie na kanapie w salonie, wpatrując się w talerze na stoliku. Była na nim makrela, którą próbowałaś odtworzyć z przepisu Erwina. Wyszła... dziwnie. Niby była smaczna, ale, jak to kiedyś powiedział twój przyjaciel, Levi, dupy nie urywała. Nagle usłyszałaś chaotyczne pukanie do drzwi i dzwonienie. Wstałaś niechętnie i założyłaś puchate niebieskie kapcie.
-No idę, idę!- krzyknęłaś, gdy natręt zaczął walić pięścią do drzwi. Otworzyłaś je.
-W czym mogę po...?- zaczęłaś i zamarłaś z otwartymi ustami.
-Wróciłem.- powiedział Erwin z delikatnym uśmiechem. Na jego czole widziałaś kropelki potu, a całą twarz miał zaczerwienioną, jakby biegł przez całe miasto. Przytuliłaś go mocno.
-Czemu już wróciłeś? Nie żebym narzekała, czy coś... Ale czemu tak wcześnie?- spytałaś, jeszcze trochę zaskoczona. Chłopak objął cię silnymi ramionami i oparł podbrócek na twojej głowie.
-Tęskniłem za tobą. Bardzo.- szepnął. Odsunęłaś się i uderzyłaś go w ramię. Złapał się za bolące miejsce, zaskoczony.
-Za co to?!- zdzwił się. Znowu go przytuliłaś.
-No bo ja też tęskniłam. Nie zostawiaj mnie. Już nigdy więcej.- rozkazałaś mu. Zaśmiał się i pocałował cię krótko.
-Nie zrobię tego. Ale przygotuję ci coś dobrego!- odparł, idąc do kuchni.





























~·~·~·~·~·~·~
Tak dla nie będących w temacie, szybko wytłumaczę niektóre rzeczy:
~W Shokugeki no Souma, odczucia po spróbowaniu potrawy są opisywane ,,orgazmem"
~Akademia Totsuki była elitarną szkołą dla młodych kucharzy
~Souma to główny bohater :3
~A jabłkowe risotto serio było jego potrawą. Sorry, że sama nic nie wymyśliłam :/

Nawiasem mówiąc, to serio polecam to anime :D

Ktoś ostatnio... albo dosyć dawno, zasugerował shot'a z Erwinem, więc jest!

Nawet nie mam zbytnio co mówić. Przepraszam za błędy i papa, Kasztanki! ♥♥♥♥

[SnK] One-shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz