W ostatniem shocie z Erwinem trochę go się czepialiście, Kasztanki. A więc, to jest kontynuacja ,,Najgorszy dzień w życiu", w której postaram się go usprawiedliwić!
~·~·~·~·~·~·~·~·~Minęło kilka tygodni. Chodziłaś ze swoim nauczycielem fizyki, oczywiście, w tajemnicy przed... wszystkimi! Jakby twoi rodzice się dowiedzieli, to aż strasz pomyśleć! A grono pedagogiczne? Jeszcze gorzej! Telewizja, gazaty, nikt nie dawałby ci spokoju! A co by pomyśleli twoi znajomi?! Omijaliby cię szerokim łukiem! Jak zwykle, z tą nieprzyjamną myślą, położyłaś się pod kołdrą i próbowałaś zasnąć. Byłaś zmęczona dodatkowymi treningami koszykówki, więc dosyć szybko ci się udało uciec do krainy Morfeusza... albo tytanów!
~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~
-Jesteś tego pewna?- zapytał dowódca Zwiadowców, pomagając wejść [Imię] na czarną klacz.
-Nie martw się o mnie. To nie mój pierwszy raz za murami, prawda?- odpowiedziała młoda dziewczyna. Blondyn westchnął i wsiadł na swojego brązowego ogiera.
-Martwię się o ciebie...- powiedział smutnym tonem. Dziewczyna pogłaskała go po policzku.
-Nie mu...- zaczęłaś, chcąc mu poprawić humor, ale przerwał jej niski głos równie niskiego kaprala.
-Musicie tak przy ludziach?- warknął, jednak na jego twarzy pojawił się cień uśmiechu. Nawet on cieszył się, że Erwin znalazł sobie tak cudną i piękną dziewczynę, której poświęci więcej uwagi, niż sprawom oddziału zwiadowców, wypraw i tytanów. [Imię] uśmiechanęła się i pocałowała krótko blondyna.
-Za kilka dni znów tu będziemy.- powiedziała pewnym siebie tonem. Tak miało być. Mięli wyjechać za mury, rozpocząć zwiad, pokonać kilku tytanów i wrócić bezpiecznie do domu. No właśnie, wrócić... To się nie udało. Wszystko działo się zbyt szybko. Las, cisza, nagły atak odmieńców i łapa jednego z nich sięgająca po [Imię]...
Kilka dni później po każdym dystrykcie roznosiły się plotki o samobójczej śmierci dowódcy.
~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~
Obudziałaś się zlana potem, próbując uspokoić szybki oraz płytki oddech. Ogromni ludzie bez ward zjadający mniejszych? Też coś! Erwin jako dowódca jakiś ornitologów ze skrzydełkami na plecach, a potem popełniający samobójstwo?! I nawet profesor Ackerman?! Nie, to za dużo! Spojrzałaś na zegarek. Szósta. I tak czułaś, że nie zaśniesz, więc lepiej było zacząć powoli szykować się do szkoły. Wzięłaś szybki prysznic, ubrałaś się i zeszłaś do kuchni. Stała tam twoja mama i szykowała ci śniadanie oraz kanapki do szkoły.
-Już wstałaś?- zdziwiła się. Mruknęłaś w odpowiedzi i wzięłaś się za jedzenie śniadania. Gdy skończyłaś, umyłaś szybko po sobie naczynia, założyłaś buty i wybiegłaś przed dom. Postanowiłaś iść na pieszo, korzystając z dużej ilości czasu. Jednak nie było ci to dane. Po kilku mimutach obok ciebie zatrzymał się biały Mercedes.
-[Imię]! Wsiadaj!- zawołał Levi z samochodu. Wskoczyłaś do auta bez większego namysłu. Pewnie przyzwyczajenie z lekcji biologii, że temu nauczycielowi się nie pyskuje.
-Dlaczego pan mnie wiezie do szkoły?- spytałaś.
-Tak szczerze, miałem cię olać, ale jakoś tak... nie wiem, dzisiaj mam dziwny dzień.- podsumował krótko. Wiedziałaś, co miał na myśli. Twój również nie należał do normalnych i czułaś to od przebudzenia.
-Wierzysz w te ,,wcześniesze życie"? Podobno taki jest temat dzisiejszego spotkania.- wypalił nagle nauczyciel. Co jakiś czas w szkole mieliście spotykania tematyczne z psychologiem lub inną osobą. Popatrzyłaś zdziwiona na czarnowłosego.
-W sensie te, które były, a się nic z nich nie pamięta?- spytałaś dla pewności. Kiwnął głową, nie odrywając wzroku od jezdni.
-Nie wiem, nie myślałam nad tym... chociaż...- zaczęłaś myśleć o swoim śnie. A może naprawdę dawniej istaniały te kolosy czy tam tytani? I ci cali zwiadowcy? Nie! Niemożliwe!
-Wysiadka.- z myśli wyrwał cię głos nauczyciela. Wyszłaś z samochodu, podziękowałaś za podwiezienie i poszłaś do szkoły. Zamiast pierwszej lekcji mieliście mieć owe spotkanie. Poszłaś na salę gimnastyczną i usiadłaś wraz z koleżankami z klasy. Pomachałaś do Erwina, który akurat wszedł do sali. Blonyn uśmiechnął się i usiadł z innymi nauczycielami. Po kilku miutach przyszedł psycholog. Jednak Ackerman miał rację, tematem dzisiejszego sportkania byo wcześniejsze życie! Jak to ludzie wyobrażają sobie w innych kulturach, czy to prawda, co sądzą o tym religie i tak dalej. Westchnęłaś cieżko. Ten dzień był już zbyt dziwny! A to dopiero ósma rano! Po całym spotkaniu poszłaś na kolejną lekcję, czyli historię. W czasie sprawdzania listy poprosiłaś o wypuszczenie do łazienki, a tak naprawdę skierowałaś się do pokoju nauczycielskiego. Zawsze na drugiej lekcji wszyscy nauczyciele mieli zajęcia, a Erwin okienko. Ma szczęście, że jest dyrektorem i ustalił sobie taki plan. Weszłaś jak gdyby nigdy nic do pokoju. Mężczyna zaszedł cię od tyłu i objął silnymi ramionami. Schował głowę w twoich włosach i zaciągnął, jakby delektując się ich zapachem.
-Hej.- powiedziałaś, głaszcząc go po szyi. Mężczyzna oderwał się od ciebie, usiadł na kanapie i wskazał na swoje kolana. Grzecznie usiadłaś na nich.
-Miałem dzisiaj straszny sen...- mruknął, nadymając słodko policzki. Zaśmiałaś się serdecznie i przytuliłaś jego głowę do piersi. Czasami blondyn potrafił być bardziej rozczulający, niż wesoły szczeniaczek biegający po śniegu.
-Ja też...- powiedziałaś po chwili. Spojrzał na ciebie z dołu.
-Śniło mi się, że zostałaś pożarta przez wielkich nagich zboczeńców.- mruknął. Pogłaskałaś go po włosach.
-A profesor Ackerman był takim Napoleonem, nie? W sensie małym kapralem. A ty popełniłeś samobójstwo.- dodałaś. Popatrzył zdziwiony.
-A ty skąd to wiesz?- zapytał.
-Miałam ten sam sen.- odparłaś tak po prostu. A może to wszystko zaczynało nabierać sensu? Wcześniejsze życie i to, że podczas waszego pierwszego spotkania Erwin cię kojarzył? Może naprawdę te ponad tysiąc lat temu był on dowódcą zwiadowców, razem wyruszyliście za mury i tam się pożegnaliście? A los chciał dać wam drugą szansę, aby odnaleźć się w tym wielkim świecie?
-To dlatego mnie od razu przeleciałeś, pierwszego dnia!- uderzyłaś go delikatnie i zaczęłaś opowiadać o swoich przypuszczeniach na ten temat.
-Widocznie się stęskniłem po tylu latach i musiałem godnie uczcić nasze ponowne spotkanie!- powiedział, wyjątkowo poważnym tonem. Czyżby uwierzył w twoją teorię? Kiwnęłaś głową i ucałowałaś go w czoło. Spojrzałaś na zegarek i westchnęłaś smutno.
-Muszę iść, profesor Nile się wścieknie, jeśli zaraz nie przyjdę...- wstałaś i poszłaś na lekcję, trochę bardziej pozytywnie nastawiona do tych dziwnych, jednak ciekawych, wydarzeń.~·~·~·~·~·~·~·~
Bum! I niech ktoś mi teraz zarzuci, że Erwin był zboczonym pedofilem! Tak się tylko droczę :3Jak mija szkoła? Ile już jedynek złapaliście? XD
Znowu nie mam żadnych unformacji. Sorki za błędy, jeśli są.
Papatki Kasztanki! ❤❤❤❤
CZYTASZ
[SnK] One-shots
FanfictionCześć! W tym opowiadaniu będziesz mógł znaleźć różne one-shoty z Shingeki no Kyojin. Mam nadzieję, że przypadną ci do gustu. Zapraszam do czytania! :)