Droga do domu (Reiner x reader)

2.5K 124 17
                                    

Naturalnym jest, że czasem ktoś nam się podoba. Nie znamy jego, bądź jej, charakteru, ale już za sam wygląd potrafimy tę osobę pokochać. Na pewno każdy z nas przechodził ten etap, gdzieś w połowie podstawówki. Jednak czasem pojawi on się w naszym życiu drugi raz. Przytrafiło się to akurat tobie. Przez coraz to chłodniejsze dni, miałaś ochotę napić się gorącej czekolady między lekcjami. Zabrałaś drobne z portfela i poszłaś na odpowiednie piętro szkoły, gdzie stał automat z ciepłymi napojami. Na szczęście, nie było tam standardowej długiej kolejki. Stała tylko jedna osoba. Ale właśnie przez nią miałaś ochotę odpuścić sobie pyszną czekoladę. Tuż przed dużym urządzeniem, stał wysoki, umięśniony i, co najważniejsze, cholernie przystojny blondyn. Marszczył z zastanowienia wąskie brwi, patrząc na coś w rodzaju menu. Najprawdopodobniej zastanawiał się nad wyborem napoju. Kilka minut stałaś w przejściu, aż wreszcie odrzuciłaś na bok strach, podeszłaś i stanęłaś za nim. Kątem oka patrzyłaś na jego twarz. Owszem, ani razu z nim nie rozmawiałaś, nie wiedziałaś, z której jest klasy i czy w ogóle jest uczniem, a nie na przykład cieciem, któremu nie chciało się iść na studia. Często można się oszukać! Mimo to, cholernie ci się podobał. Najgorsze jednak w tym wszystkim było to, że zdawałaś sobie sprawę, że może on być debilem, draniem, gejem, miłośnikiem kucyków Pony, lub kimś w tym stylu. Mogłabyś go jakoś zaprosić na randkę, wtedy byś go poznała i uznała, że nie pasujecie do siebie. Sama byś sobie złamała serca! Ale jak na złość, mimo tej wiedzy, nie mogłaś pozbyć się głupiego zauroczenia, które przyczepiło się do ciebie jak rzep do psiego ogona. Wzięłaś głęboki oddech. Zagadzasz do niego. Teraz! Na trzy! Raz, dwa...!
-Hej, Reiner! Polecam herbatę malinową! Jest przepyszna.- ...trzy. Ni stąd, ni zowąd pojawiła się między wami niska blondynka, która uśmiechnęła się promiennie do chłopaka. Po jego minie zgadywałaś, że był równie zaskoczony jej obecnością, co ty.
-Oh... Dzięki, Christa. Jednak wolałbym coś mocniejszego i gorzkiego.- zaśmiał się, wybierając wreszcie najzwyklejszą kawę. Miałaś ochotę strzelić sobie dłonią w czoło. Właśnie to chciałaś mu zasugerować. Tę, konkretną kawę, którą wybrał. Chłopak kucnął, wyjął plastikowy kubek z gotowym już napojem i odszedł, wraz z małą blondynką. Westchnęłaś i wrzuciłaś monety do automatu. Usłyszałaś brzęk i wypadły one w miejsu na odbiór reszty. Wrzuciłaś znowu, ten sam efekt.
-A pier... się.- mruknęłaś pod nosem, kopiąc lekko automat.
~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~
-Ale piździ!- pomyślałaś, próbując ogrzać ręce, chuchając na nie ciepłym powietrzem z ust. Nie miałaś daleko do domu, jednak cienka jesienna kurtka, całkowita ciemność na dworzu i najkrótsza droga prowadząca przez typowe blokowisko dresów skutecznie dodawały ci chęci powrotu dłuższą trasą, niż aktualną. Założyłaś na głowę kaptur, chcąc chociaż trochę uchronić uchy od zamarznięcia. I nieprzyjemnego bólu w okolicach kolczyków, gdy już dotrzesz do ciepłego domu. Przyspieszyłaś kroku.
-Hej, hej, maleńka dokąd tak pędzisz?- zawołał ktoś obok ciebie. Podskoczyłaś zaskoczona. Nikogo wcześniej nie widziałaś! A teraz stało przed tobą trzech typowych chuliganów. Wiedziałaś jedno. Masz przejebane.
-Do domu...?- odparłaś. Postanowiłaś odpuścić sobie jedną z twoich ulubionych odpowiedzi w tego typu sytuacjach, czyli ,,jestem chłopakiem", wiedząc, że przez to dostałoby ci się od nich jeszcze bardziej.
-Ojej. Możesz pójść do nas! Chętnie cię ugościmy, księżniczko! I ogrzejemy twoje zmarźnięte, drobne ciałko.- zaśmiał się jeden z chłopaków.
-Nie, dzięki, kiedy indziej do was wpadnę. Mam teraz trochę roboty, więc... papa!- krzyknęłaś, oddalając się szybko. Przynajmniej chciałaś to zrobić, jednak nie mogłaś, bo jeden z chuliganów złapał cię mocno za ramię.
-Oh, kiedy indziej się tym zajmiesz, teraz dotrzymasz nam towa...- zaczął, ale nagle upadł, przez mocne uderzenie w szczękę. Usłyszałaś przy tym nieprzyjemne chrupnięcie.
-Nie wyraziła się dostatecznie jasno? To ja wam przetłumaczę. Zostawcie ją.- powiedział twój wybawca, stojący tuż obok ciebie. Wtedy dostrzegłaś tę cholernie przystojną mordę.
-Mój nos! Pojebie, złamałeś mi nos!- krzyczał chłopak.
-Ciesz się, że tylko nos.- odparł Reiner, wywracając oczami. Chyba był to wystarczający argument, ponieważ cała trójka uciekła do jakiejś bocznej uliczki.
-Ja...- zaczęłaś.
-Nic ci nie jest?- spytał chłopak, tym samym przerywając ci.
-N-nie, wszystko dobrze, dzięki, Reiner.- odparłaś, jakoś automatycznie mówiąc jego imię.
-Nie ma sprawy, [Imię]. Ci goście już nie będą cię zaczepiać, dopilnuję tego.- odparł chłopak, zaciskając dłoń na drugiej, zaciśniętej w pięść, i wyłamując kości, spoglądając jeszcze za chuliganami.
-Naprawdę bardzo dzię... Skąd ty znasz moje imię?!- krzyknęłaś zaskoczona. Chłopak popatrzył na ciebie ogłupiały.
-Chodzimy do tej samej szkoły. Jesteśmy w tym samym roczniku. Trudno mi chociaż cię nie kojarzyć.- odparł szczerze. Spuściłaś głowę. Tak jak dotychczas było ci zimno w policzki, teraz wręcz piekły od ciepła przez rumieńce.
-Co właściwie tutaj robisz?- spytał, zakładając na głowę kaptur zielonej kurtki i pocierając o siebie dłonie.
-Em... wracałam do domu.- odparłaś trochę niepewnie.
-Akurat tędy? Nie mogłaś inną drogą? To naprawdę niezbyt bezpieczne miejsce...- odparł, jakby z lekką troską.
-Ale tędy najszybciej bym doszła. Normalnie musiałabym iść na około i zmarnowałabym pewnie jakieś piętnaście minut.- wyjaśniłaś.
-Czasem bezpieczeństwo jest ważniejsze, niż czas. Odprowadzę cię, żeby znowu ktoś cię nie zaczepił.- odparł.
-N-nie! Znaczy... Nie musisz, pewnie też chcesz już wrócić do domu... czy coś.- odpowiedziałaś, spuszczając głową. Pomimo swoich słów miałaś nadzieję, że blondyn jednak uprze się i odprowadzi cię. W końcu wreszcie mogłaś spędzić z nim chociaż kilka minut.
-Niezbyt. Chętnie dotrzymam ci towarzystwa podczas drogi.- odparł, posyłając ci skromny uśmiech. Kiwnęłaś tylko głową, chociaż w środku krzyczałaś ze szczęścia. Po prostu doznałaś szczęścia w nieszczęściu! Gdybyś wiedziała, że Reiner rzuci ci się z pomocą, od razu dałabyś się zmacać tym chuliganom. No może jednak aż tak byś się nie poświęciła, ale na pewno nie pomyślałabyś nawet przez sekundę o pójściu okrężną drogą. Po kilku minutach, podczas których rozmawialiście na błahe tematy, dotarliście do twojego domu. Mimo tak krótkiego czasu zdążyłaś się dowiedzieć, że Reiner jednak nie lubi kucyków Pony.
-No to ten... dzięki za odprowadzenie. I przepraszam za kłopot.- powiedziałaś, uśmiechając się delikatnie. Chłopak pokręcił głową.
-Żaden kłopot. O której jutro kończysz lekcje?- spytał.
-Eee? Czternasta trzydzieści, a co?- zdziwiłaś się.
-Ja też, więc znowu cię odprowadzę. Dla pewności, że pójdziesz bezpieczniejsza drogą. A przy okazji możemy pójść na kawę...- powiedział, uciekając na moment wzrokiem. Zamrugałaś zaskoczona. Czy on właśnie zaprosił cię na randkę? Czy ten ogromny facet przed chwilą w bardzo uroczy i dosadny jednocześnie sposób zaprosił cię na randkę?! Na prawdziwą randkę?!
-Pewnie! Znaczy się, tak, chętnie.- powiedziałaś, trochę zbyt entuzjastycznie. Chłopak od razu się rozpromienił.
-Świetnie! Spotkamy się pod bramą szkoły, okej? Do jutra!- krzyknął, odchodząc.
-Pa!- zawołałaś za nim, uśmiechając się głupkowato...


























~·~·~·~·~·~·~·~
Zaczęłam używać szkolnego automatu z kawą. Musiałam go wcisnąć w tego shot'a :D

Lubię Reinera. Bardzo go lubię. Dlatego właśnie dzisiaj się pojawił. No.

I w sumie tyle. Przepraszam za błędy i papa, Kasztanki! ♡♡♡♡

[SnK] One-shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz