Przyjaciółki (Sasha x Female!Reader)

2.5K 107 43
                                    

Moje pierwsze yuri/shoujo ai. I to tak pierwsze-pierwsze, więc błagam o wyrozumiałość! No i życzę miłej lekturki :D
~·~·~·~·~·~·~·~















































Są takie krótkie zdania, które potrafią podnieść człowiekowi ciśnienie kilkukrotnie. Nie chodzi o takie w stylu ,,wyciągamy karteczki", tylko te naprawdę poważne. Właśnie takim zdaniem była wiadomość, którą przed chwilą dostałaś od swojej przyjaciółki, Sashy.
-[Imię] ratuj.- przeczytałaś już siódmy raz, bo wciąż nie mogłaś uwierzyć. Żadnych emotek? Serduszka? Albo chociaż standardowego ,,XD"? Nic? Znałaś Sashę od dawna i wiedziałaś, że ta pełna humoru osoba wszędzie potrafi dać jakiś uśmieszek. A tu nic. Założyłaś buty oraz kurtkę i wybiegłaś z domu. Kilka razy próbowałaś zadzwonić do dziewczyny, ale nie odbierała. Pobiegłaś na przystanek i złapałaś autobusu, który jechał w stronę jej domu. Zdążyłaś również wysłać jej trzydzieści osiem wiadomości, w których dopytywałaś się jej, o co chodzi. Wciąż nic. Gdy już byłaś blisko jej domu, twój, jeszcze spokojny chód, zmienił się w bieg. Pędziłaś do budynku na końcu ulicy. Sama otworzyłaś sobie bramę wjazdową, żeby nie marnować czasu. Bez pukania wbiegłaś do domu, a potem  na piętro, prosto do pokoju brunetki.
-Sasha! Co się stało?!- krzyknęłaś, widząc ją leżąca na dywanie na środku pokoju. Skuliła się na prawym boku i przytulała do siebie kolana. Popatrzyła na ciebie ze łzami w oczach.
-[I-Imię]...- zająkała się. Kucnęłaś przy niej i pogłaskałaś ją po włosach.
-Co się stało?- spytałaś czule. Wtedy ona wybuchła płaczem.
-Skończył mi się ketchup!- krzyknęła, skacząc ci w ramiona. Zaskoczona pogłaskałaś ją po głowie.
-Ale... po co ci ketchup?- spytałaś, starając się odpowiednio dobrać słowa.
-Bo bez ketchupu nie da się odpowiednio zjeść frytek, a ja jestem głodna...- powiedziała, płacząc ci w ramię. Westchnęłaś ciężko, próbując ją od siebie odsunąć.
-Sasha... Możesz zjeść coś innego, a nie tylko wsuwać ziemniaki i inne potrawy z nich zrobione.- powiedziałaś. Już chciałaś wstać i skarcić ją za straszenie cię oraz wzywanie z głupiego powodu, ale ona spojrzała na ciebie tymi słodkimi oczkami zbitego psa. Odwróciłaś wzrok, rumieniąc się lekko.
-No przestań tak patrzeć... Dobra, zamówimy pizzę!- krzyknęłaś, dając za wygraną. Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko. Często tak robiła. Jedno jej spojrzenie, a już miała u ciebie gwarantowane zestawy powiększone w McDonald's!
-Dziękuję, [Imię]! Jesteś taka kochana!- powiedziała, tuląc cię mocno. Pokręciłaś głową ze śmiechem i zadzwoniłaś do pizzeri. Sprzedawca nawet nie dopuścił cię do głosu i powiedział, że będzie za pół godziny. Możliwe, że po dwóch latach, prawie codziennego zamawiania tej samej pizzy dla Sashy na ten sam adres, już się w pełni przyzwyczaił. Dziewczyna dała ci całusa w policzek.
-A tak w ogóle, to cześć.- zaśmiała się. Prychnęłaś pod nosem. Czułaś, że jesteś dla niej zbyt dobra!
~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~
Jadłaś pizzę z Sashą, siedząc na kanapie przed telewizorem. Oglądałyście jakiś nudny serial. Owszem, mogłyście zmienić kanał i poszukać ciekawszego, ale pilot był zbyt daleko, żeby po niego wstać.
-[Imię]...- zaczęła Sasha, rzucając już puste kartonowe pudełko gdzieś w kąt pokoju.
-No co?- spytałaś, przcierając twarz dłońmi.
-Jeszcze jestem głodna.- powiedziała dziewczyna. Przeciągnęła się i położyła na kanpie, kładąc sobie głowę na twoich kolanach. Zmarszczyłaś brwi.
-Nadal? I nie za wygodnie ci?- mruknęłaś.
-No bo zazwyczaj zjadasz dwa kawałki, a dziś zjadłaś trzy.- naburmuszyła się.
-Bo mi pozwoliłaś!- odparłaś trochę oburzona.
-Wiem. Dlatego w zamian za moją dobroć zrobisz mi kanapkę, prawda?- spytała, znowu robiąc oczy zbitego pieska. Szybko zakryłaś jej twarz poduszką.
-Dobra! Cholera, jakim cudem wciąż jesteś taka szczupła i kształtna, gdy tak wiele jesz?!- krzyknęłaś. Naprawdę, to cię już od dawna zastanawiało.
-No bo jem raz dziennie. I trwa to od rana do wieczora.- zaśmiała się przez poduszkę. Rzuciłaś przedmiot na fotel i wstałaś. Poszłaś do kuchni. Dziewczyna od razu zerwała się na nogi i pobiegła za tobą.
-[Imię]! Ale... ale ja nie jestem gruba, prawda?- spytała, uwieszając ci się na szyi.
-Skąd taki głupi pomysł? To przez to, co przed chwilą powiedziałam?- spytałaś troszkę zaskoczona. Sasha nigdy nie przejmowała się swoją figurą czy też wagą, więc to cię bardzo zaskoczyło.
-No bo Jean ostatnio coś mówił, że jestem klopsem czy jakoś tak...- powiedziała smutno. Stanęłaś przed nią i złapałaś ją za policzki, przez co zrobiła dziubek.
-Powiedział ci to chłopak z końskim ryjem, który sam uważa się za atrakcyjnego. Czy warto słuchać kogoś takiego?- spytałaś, a ona pokręciła główką. Uśmiechnęłaś się do niej czule.
-No widzisz. Masz naprawdę zgrabne ciało i piękne kształty, więc się tym nie przejmuj.- dodałaś. Puściłaś ją. Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko.
-Mam piękne kształty?- spytała, kręcąc tyłkiem na prawo i lewo, śmiejąc się przy tym. Zarumieniłaś się lekko.
-Tak, tak. Już nie próbuj uwodzić tego biednego zegara.- powiedziałaś, wskazując przedmiot na ścianie, który akurat był blisko Sashy. Dziewczyna spojrzała tam i prychnęła śmiechem.
-Pff... Na co mi taki pan zegar, jeśli mam ciebie?- uśmiechnęła się.
-Bo ja ci nie podam godziny?- spytałaś nerwowo, zaglądając do lodówki. Schyliłaś się, a brunetka położyła ci się na plecach. Zepchnęłaś ją z siebie.
-Ale za to zrobisz mi jedzonko, przyjdziesz do mnie, odrobisz za  mnie matematykę, przytulisz...- wymieniała.
-Dobra, rozumiem, starczy.- odparłaś, wyjmując ser, masło, pomidory i inne produkty. Dziewczyna wskoczyła na blat, machając nogami.
-Daj mi dokończyć. Jesteś bardzo miła, zawsze mnie bronisz, gdy ktoś mi dokucza i czepia się mojego łakomstwa. Którego, oczywiście, nie mam! Po prostu cię kocham! Jesteś najlepszą przyjaciółką, jaką mogłam mieć!- krzyknęła, skacząc na ciebie. Wywróciłaś się i obie upadłyście na podłogę. Sasha przytuliła cię mocno, wtulając głowę w twoje piersi. Poklepałaś ją po głowie. No właśnie, przyjaciółka. Nic więcej. Ale tyle ci wystarczało. Możesz z nią rozmawiać, śmiać się i spędzać czas. Niczego więcej nie pragnęłaś. Wiedziałaś, że Sasha nie jest w stanie dostrzec twoich uczuć do niej. Ale tego chciałaś. Być dla niej przyjaciółką i wsparciem w trudnych momentach, gdy to ma pustą lodówkę, czy nie pamięta numeru do chińczyka.
-Tak, też cię kocham. A teraz wstawaj, bo nici z kanapek.- odparłaś. Dziewczyna wstała i podała ci rękę. Chętnie skorzystałaś i również się podniosłaś.
-To zawołaj, jak będzie gotowe!- krzyknęła i pobiegła do salonu. Westchnąłaś ciężko. Czy tej istoty nie da się nie uwielbiać?
























































~·~·~·~·~·~·~
God damn it, co jest ze mną nie tak?! Yuri jest jak zwykły romans, więc czemu tak trudno mi idzie pisanie tego?! *załamka*

Tak czy owak, już chyba kilka razy byłam proszona o Sasha x reader i zawsze jakoś mi się udało wymigać. I teraz nadszedł ten moment, w którym zmierzyłam się z napisaniem tego. Mam nadzieję, że wszyscy, którzy o to prosili, są zadowoleni :D
Taaaa... o  ile macie jakieś rady, to walcie śmiało, przyda mi się!

Tyle na dziś! Przepraszam za błędy i papa, Kasztanki!

[SnK] One-shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz