Wiosna. Czy to nie jest ta najbardziej kozacka pora roku? Ptaszki ćwierkają, robi się cieplusio, a, według statystyk, dużo więcej ludzi się zakochuje. Klawo, co nie? Może, kurde balans, dla was! Bo ja akurat wtedy muszę odrzucić wszystkie fajne zajęcia, na rzecz kolejnych treningów. Sama jakoś nie jestem do nich chętna, ale jak brachol każe, to muszę to robić. A brachol, to brachol i ma zawsze rację! Bo to brachol! Tylko mój! Zamyślona zapomniałam skręcić i wywaliłam się prosto na barierki, upadając tyłkiem na zimny lód.
-Co to, kurna, było?- mruknął Levi, podjeżdżając do mnie z idealną gracją. To właśnie on, mistrz lodowiska, mój brachol we własnej osobie, kurka wodna!
-No wiesz, to takie... em... Zaskakujące zakończenie! Chyba to dodam do programu dowolnego!- powiedziałam, machając rękami. Była to również aluzja, żeby pokazać mu, żeby mnie podniósł.
-Isabel, z czymś takim nie dostaniesz nawet kilku punktów na zawodach.- prychnął Farlan, podjeżdżając go nas. Przy hamowaniu specjalnie ustawił łyżwę tak, że obsypał mnie lodem.
-Ja przynajmniej mam ciekawsze zdolności!- powiedziałam i pokazałam mu język. On to tylko się ściga na jakiś olimpiadach, jak głupi. A ja sobie jeżdżę figurowo i jest cacy. Jak brachol!
-Nie masz. Nadal mnie dziwi, że nauczyłaś się jeździć do tyłu.- prychnął ze śmiechem. Nadęłam policzki, spoglądając na Levi'a. Moje oczyska już same krzyczały coś w stylu ,,pociśnij mu".
-W sumie ma rację. Łyżwiarstwo figurowe to nie twoja bajka.- odparł, nie ukazując przy tym żadnej emocji. Wbiłam w niego jak najbardziej smutne i rozczulające spojrzenie.
-No ale... ale...!- powtórzyłam to kilka razy, a moja broda drżała przy tym. Levi westchnął.
-Za to masz ambicje, a to się ceni. Szczęśliwa teraz jesteś?- mruknął, pocierając o siebie zmarźnięte dłonie. Uśmiechnęłam się szeroko i wstałam, otrzepując tyłek.
-No ba! To naucz mnie jeszcze raz ten skok!- powiedziałam z zapałem. Westchnął kolejny raz.
-Używaj normalnych nazw, bo mnie zaraz cholera weźmie. Wrócę do domu i sama będziesz się uczyć.- powiedział, a Farlan prychnął śmiechem. Uderzyłam go w ramię. Odjechał szybko, machając do mnie z głupim uśmiechem.
-Sorry, brachol. To pokaż mi jeszcze raz ten... no... Momencik, ja pamiętam! Axel!- powiedziałam, pstrykając palcami. Zapamiętałam tylko dlatego, że kojarzył mi się z tym programem w komputerze, o którym ostatnio się uczyłam na informatyce. Chociaż ,,uczyłam" to chyba za dużo powiedziana...
-Tylko proszę cię, tym razem się przyjrzyj i zrób to porządnie, dobra? Znamy się od dawna, jesteś dla mnie jak siostra, więc zależy mi, żeby udało ci się na zawodach.- powiedział. Pokiwałam głową. Bracholowi na mnie zależy! Kumasz to?! Chwila... czy on mnie zamknął w czymś w stylu sisterzone?
-Więc patrz.- powiedział. Wziął rozpęd, wyskoczył i było po wszystkim. Czemu w relu to dzieje się tak szybko?! Nie widzę różnicy miedzy tym, a lutz'em! Levi wrócił do mnie i oparł się o barierkę.
-Teraz ty.- powiedział.
-Chwila, próbuję to odtworzyć w zwolnionym tempie.- powiedziałam, zaciskajac powieki i marszcząc przy tym brwi.
-Ech... Już? Udało się?- spytał brachol po jakimś czasie. Popatrzyłam na niego z uśmiechem i zasalutowałam.
-Za cholerę nie umiem tak skoczyć.- powiedziałam, niby zadowolona. A tak naprawdę, to z czego mam się, kurna cieszyć? Chcę być jak brachol! Chcę wyglądać na lodowisku tak fajnie, jak on! To chyba nie jest, kurde, dużo, co nie? A ćwiczę już dobre kilka lat!
-Ech... Tylko teraz nie krzycz ani nie płacz. Może odpuść sobie? Nie jesteś do tego stworzona.- powiedział Levi, patrząc na swoje łyżwy. Jakbym nie wiedziała! Umiem tylko szybko jeździć, zresztą jak Farlan. Pół minuty i koniec jazdy! A brachol... a brachol jest ciągle piękny no! Jego programy są zawsze pełne emocji, tych takich akrobacji, piruetów, nawet muzyka jest świetna!
-Przemyślę...- mruknęłam.niezadowolona, odjeżdżając od niego. Zrobiłam jeszcze dwa kółka i zeszłam z lodu. Przebrałam się i poszłam do domu.
~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~
Trochę to było trudne, ale udało się. Levi namówił mnie, żebym zmieniła kategorię. Z figurówek wskoczyłam w... śmigajówki! No bo ten, są szybkie, że śmigam w nich...! Nieważne! Po prostu wzięłam się za łyżwiarstwo szybkie. Rozgrzewałam się przed wyścigiem na czterysta metrów. Dobry początek. Levi jeszcze sprawdzał dokładnie moje łyżwy. Czy nie ma jakiejś brudnej plamki, czy coś...
-Siadaj.- rozkazał, wskazując mi ławkę. Wyprostowałam się ze skłonu i grzecznie klapnęłam na miejscu. Brachol klęknął przede mną i założył mi łyżwy. Pociągnął mocni sznurówki.
-Ał, ał, ał, ała! Boli, boli! Za mocno!- piszczałam.
-Jak przgrasz, to skopię ci dupę. Jasne?- powiedział poważnie. Zaśmiałam się niepewnie, drapiąc się po karku. Westchnął i poprawił mi łyżwy. Pocałował mnie w czoło.
-Idź tam i pokaż mi, jaka jesteś zdolna.- powiedział i potarmosił mnie po głowie. Uśmiechnęłam się szeroko.
-Zdolniacha pełną gębą, brachol!- powiedziałam, wstając. Później wszystko poszło szybko, jak... po prostu szybko. Wyszłam na lód, wystartowałam, pojechałam, wpadłam w barierkę. Nie, to nie jest drama! Nic mi się nie stało, tylko przegryzłam sobie wargę przy uderzeniu. Wyszłam z lodu i czekałam na wyniki. No i jakoś tak wyszło, że zajęłam trzecie miejsce. Wysoko. Myślałam, że sędziowie postukają się w czoło, widząc mnie, i wygonią. A tu miła niespodzianka. Pierwszy dopadł mnie Farlan.
-Nieźle, mała! Pędziłaś jak strzała! Ty jakiś zasilacz masz w dupie, czy co?- zaśmiał się, uwieszając mi się na ramieniu. Prychnęłam i zrzuciłam go z siebie, ale uśmiechnęłam się.
-Ja takich rzeczy nie potrzebuję, w przeciwieństwie do ciebie!- odpowiedziałam dumnie. Rozejrzałam się ze bracholem. Nie było go. Zdjęłam łyżwy i w samych skarpetkach pobiegłam do szatni, przedzierając się przez tłumy ludzi. Gdy już tam dotarłam, Levi stał oparty o szafki. Uśmiechnęłam się niepewnie.
-To... Mam nacierać tyłek cebulą, czy coś?- spytałam, cytując jeden z jego ulubionych tekstów. Uśmiechnął się lekko.
-Nie, jestem z ciebie bardzo dumny. Przebieraj się, mam dla ciebie niespodziankę.- powiedział i wyszedł. Słysząc to od razu zrzuciłam z siebie ciuchy i założyłam te zwykłe. Wiążąc jeszcze kozaki, wyskoczyłam z szatni.
-To co to za niespodzianka?!- pisnęłam zaciekawiona. Levi podtrzymał mnie za ramiona, żebym się nie wywaliła.
-Spokojnie no... Idziemy na kolację. Ja stawiam. Możesz zamówić, co chcesz.- powiedział. Zaczęłam przetwarzać tę propozycję.
-To taka prawie randka, nie?- spytałam. Prychnął śmiechem i wzruszył ramionami.
-Interpretuj to sobie tak, jak chcesz!-~·~·~·~·~·~·~·~
Shot dla @Dagikot. Doczekałaś się XDWiem, że przeszła faza na ,,Yuri on Ice", ale dopiero teraz, dzięki temu, wpadłam na pomysł na tego shot'a. A i tak śnieg pada w niektórych miejscach!
Na łyżwach się nie znam. Jeśli są jakieś błędy, to... Sorry, wina google!
I chyba tyle. Przepraszam za błędy i papa, Kasztanki! ♥♥♥♥
CZYTASZ
[SnK] One-shots
FanfictionCześć! W tym opowiadaniu będziesz mógł znaleźć różne one-shoty z Shingeki no Kyojin. Mam nadzieję, że przypadną ci do gustu. Zapraszam do czytania! :)