Czy każdemu z nas jest potrzebna rodzina? Matka, ojciec, rodzeństwo... Na pewno są oni dla nas tak ważni? A przyjaciele? Skąd mamy pewność, że nagle nie wybiją nam noża w plecy? No cóż, nigdy nie mamy takiej pewności. Dorastałaś w wyjątkowo trudnych warunków w niewielkim mieście, gdzie każdy musiał o siebie walczyć. Nie raz twoi przyjaciele okazywali się zdrajcami. Przez to z każdym rokiem coraz bardziej nienawidziłaś ludzi. Gdy myślałaś, że nie zmienisz swojego nastawienia do nich, spotkałaś Zwiadowców. Wjechali do miasta. Ludzi krzyczeli, narzekali. A przecież tyle dla nich robili... Ostatecznie postanowiłaś wstąpić do oddziału. Jednak nie sama. Do korpusu treningowego, a potem już do zwiadowców, zabrałaś swojego kotka, Miki, na którego czasem wołałaś ,,Cici". Był cały biały, prócz czarnego ogonka. Do tego miał dwie czarne łatki, jedną pomiędzy uszami, a drugą nad ogonem. Miałaś go już dwa lata, znalazłaś go kilka dni przed wyjazdem. Rodzice nie mogliby się nim zajmować. Chociaż ty również miałaś zabronione trzymanie zwierząt u siebie. Dlatego ciągle trzymałaś go w ukryciu. Byłaś szczęśliwa, że dostałaś się do wymarzonego korpusu wraz z kotkiem. A przynajmniej do czasu. Pewnego dnia, gdy bawiłaś się z nim w pokoju, zobaczył małą mysz i uciekł wystraszony. I to dopiero był problem! Jeśli ktoś go znajdzie, najpierw wyrzuci jego, a potem ciebie. Świetnie zdawałaś sobie z tego sprawę! Więc zaczęłaś swoje poszukiwania.
-Miki, proszę, wracaj, bo znowu wylądujemy na ulicy.- szepnęłaś sama do siebie.
~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~
Treningi są dosyć męczące, nawet dla mnie. Zebrałem za ucho spadający mi na czoło kosmyk włosów i rozejrzałem się za Nanabą.
-Pułkowniku Mike! Ja jeszcze trochę poćwiczę! Niech pan pójdzie odpocząć!- zawołała do mnie. Kiwnąłem głową i poszedłem do mojej sypialni. Zdjąłem pasy do manewrów i poszedłem do łazienki. Już chciałem się rozebrać i wziąć szybki prysznic, ale moją uwagę przykuła puchata biało-czarna kulka, siedząca w kącie pomieszczenia. Kucnąłem, a owa kulka spojrzała na mnie. Był to kot. Podszedł do mnie i zamiauczał kilka razy. Pogłaskałem go.
-Skąd się tu wziąłeś, mały?- spytałem. Tak jakby zwierzę mogło mi odpowiedzieć. Powinienem go wypuścić. Ale wtedy mogłyby go zadeptać konie. Albo Levi. Nie mogę go zatrzymać, chociaż... Chyba nikt nie zauważy. Pokój mam własny, nikt tu nie wchodzi. No może prócz Erwina, gdy przychodzi zagrać ze mną w pokera lub napić się. Gdybym przynosił kotu jakieś resztki z obiadów, to mógłby tu sobie spokojnie ze mną mieszkać. Wziąłem go na ręce i zaniosłem do pokoju. Ze starej, nieużywanej koszuli zrobiłem mu legowisko i położyłem go tam. Przeciągnął się i ułożył wygodnie, patrząc na mnie dużym oczami.
-Zostaniesz tu ze mną. Tylko nie sprawiaj kłopotów.- powiedziałem. Kot znowu miauknął, jakby się zgadzając. Zadowolony wróciłem do łazienki.
~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~
Minęło już kilka dni, a ty wciąż nie mogła znaleźć Miki'ego. Nawet poprosiłaś już Sashę o pomoc w szukaniu go, ale nawet tak dzika dziewczyna nie była w stanie go ,,wytropić". Byłaś załamana. Czułaś się, jakby ktoś ci odebrał wszystko, co miałaś. Chodziłaś po mieście niedaleko zamku, mając nadzieję, że gdzieś tam zawieruszyło się twoje maleństwo. Chociaż wolałaś sobie nie wyobrażać, co by się stało, gdyby trafił pod dom rzeźnika. Usiadłaś pod ścianą cukierni, jedząc pączka, którego w niej kupiłaś. Ze smutkiem zlizałaś lukier, spływający ci po palcach, nie odczuwając z tego żadnej przyjemności.
-Czemu jesteś taka smutna, [Imię]?- spytał Mike, przysiadając się do ciebie. Podskoczyłaś zaskoczona. Kiedy on tu przyszedł?!
-A nic... Po prostu mam zły dzień.- powiadałaś. Bardzo lubiłaś z nim rozmawiać. Nie kazał ci nawet zwracać się do siebie stopniem. Naprawdę, miła i kochana osoba. Bardzo kochana. Ale cóż, nie byłaś dla niego odpowiednia. A przynajmniej to sobie wmawiałaś, aby jakoś usprawiedliwić sobie jego brak zainteresowania twoją osobą. Nawet nie zdawałaś sobie sprawy, jakim uczuciem darzył cię twój przełożony.
-Twój zły dzień trwa już prawie od tygodnia?- spytał blondyn, patrząc ci w oczy. Zamrugałaś zaskoczona. Czyżby zauważył? A może któraś z dziewczyn doniosła mu o twoim zagubionym kotku, a on teraz tylko próbował wyciągnąć z ciebie prawdę? Nie... Mike taki nie jest.
-Nie powiesz nikomu?- spytałaś niepewnie.
-O ile nie jest to coś na skalę ludzkości, to nie pisnę ani słowa.- powiedział, kładąc prawą dłoń na sercu, a lewą unosząc do góry.
-No bo ja bardzo lubię koty... I miałam jednego. Taki fajny, biały z czarnymi łatkami i czarnym ogonkiem. Troszkę spasiony, bo go rozpieszczałam. Był trochę strachliwy, szczególnie nie lubił myszy. No i ostatnio jedna mi się przypałętała do pokoju i go wystraszyła. Szukam go już od kilku dni, ale nigdzie go nie ma. Tak, wiem, że nie mogę trzymać zwierząt w zamku, no ale on... on jest moją jedyną rodziną tutaj.- powiedziałaś smutno. Blondyn podrapał się po brodzie, jakby się nad czymś zastanawiał.
-Ostatnio znalazłem jednego kota. Może to on.- powiedział. Uśmiechnęłaś się delikatnie.
-Nie sądzę. Nie lubi obcych. Ale chętnie go zobaczę.- powiedziałaś. Wstaliście i wróciliście do zamku. Mike zaprowadził cię do swojej sypialni. Przepuścił cię w drzwiach, a ty weszłaś do niewielkiego pokoju. Blondyn zamknął drzwi i klęknął przy łóżku.
-Znowu się tam schowałeś? Wychodź.- powiedział, wyciągając rękę. Spod mebla wysunął się koci łebek, a zaraz po nim całe ciałko. Mike wziął zwierzaka na ręce i podszedł do ciebie. Kot zamiauczał i zaczął się do ciebie wyrywać.
-Miki!- pisnęłaś szczęśliwa i wzięłaś malucha na ręce. Przytuliłaś go i dałaś mu buziaka w nos.
-Czyli to jednak on?- zaśmiał się blondyn, poprawiając grzywkę.
-Tak! Boże, Mike, dziękuję ci!- powiedziałaś. Stanęłaś na palcach, by dać mężczyźnie całusa w policzek. Jednak wtedy odwrócił głowę i wasze usta zetknęły się. Staliście dłuższą chwilę, patrząc się na siebie zaskoczeni. Odsunięliście się od siebie, ale tylko na chwilę. Blondyn położył dłoń na twojej tali i przesunął cię bliżej. Szybko położyłaś kotka na stolik obok was i zarzuciłaś mężczyźnie ręce na kark. Znowu go pocałowałaś, tym razem bardziej namiętnie. Blondyn bez pośpiechu oddawał pocałunek, delektując się smakiem twoich ust. Oderwałaś się od niego.
-Ja... em...- zaczęłaś niepewnie, ale zakrył ci usta.
-Nic nie mów, bo wtedy ja też bym musiał się odezwać, a nie umiem wyrażać uczuć zbyt dobrze. Samo spojrzenie wystarczy.- powiedział, opierając swoje czoło o twoje. Miki zamiauczał głośno. Popatrztyłaś na niego. W jego oczach pojawiło się coś, co mówiło ,,wiem, jestem naprawdę dobrą swatką, ciesz się chwilą". Zaśmiałaś się cicho, przytulając do Mike.~·~·~·~·~·~·~
Nawet nie muszę już tego pisać XDWitam w ostatnim tygodniu przed wakacjami! Tym najbardziej nudnym, pełnym oglądania filmów na lekcjach i grania w karty. Chyba że to tylko u mnie się przyjęło...
A w sumie, korzystając ze zwierzęcej tematyki shot'a, mam do was pytanie. Jakie macie zwierzaki? Pochwalcie się, żeby zaspokoić moją ciekawość :D ja nie mam żadnego ;-;
I to chyba tyle. Przepraszam za błędy i papa, Kasztanki! ♥♥♥♥
CZYTASZ
[SnK] One-shots
FanfictionCześć! W tym opowiadaniu będziesz mógł znaleźć różne one-shoty z Shingeki no Kyojin. Mam nadzieję, że przypadną ci do gustu. Zapraszam do czytania! :)