-Wreszcie, wreszcie, wreszcie! Ferie!- krzyczała Hanji, tańcząc wokół mojej ławki.
-Zostały jeszcze trzy lekcje, żeby oficjalnie rozpocząć wolność, zauważyłaś?- spytałem niepewnie.
-Oj, Erenie. To tylko szczegół. I tak nauczyciele, tak jak my, mają dość ciągłego zapieprzania, więc dzisiejsze lekcje są bardzo spokojne.- wytłumaczyła. Mruknąłem tylko pod nosem i pokiwałem głową.
-To może wybierzemy się gdzieś po szkole? W końcu nie zobaczymy się przez dwa tygodnie...- spytała cicho Christa, moja dziewczyna. Tak, moja. Już dwie osoby są na mnie wściekłe, że ją ,,zaklepałem".
-Jak dla mnie spoko pomysł.- powiedział nagle Levi, stając tuż obok mnie. Podskoczyłem, lekko wystraszony. A ten tu skąd? Dzisiaj miałam w ogóle inne plany, a nie jakiś grupowy wypad! Akurat dzisiaj jest jedyny dzień, gdy nie ma moich rodziców ani siostry, Mikasy, i mogę całą noc oglądać filmy. Wszystkie. I nikt mi nie przeszkodzi. Co zazwyczaj jest trudne, chociażby przez to, że mamy tylko dwa pokoje, nie licząc kuchni, łazienki i przedpokoju.
-To ja spytam jeszcze kilka osób! Tylko... gdzie pójdziemy? Na pizzę nikomu nie będzie się chciało.- powiedziała Hanji.
-Na lodowisko?- odparła Christa, patrząc na nią z gwiazdkami w oczach. Ugh, tak, ona uwielbia jeździć na łyżwach. Nie ma co się dziwić, jak jej ciotka jest łyżwiarką figurową i zaraziła ją uwielbieniem do tego sportu. Hanji tylko pokiwała głową i już gdzieś uciekła. Wtedy wzrok małej bogini skierował się na mnie.
-Co tam?- spytałem z uśmiechem.
-Pójdziesz z nami, prawda?- poprosiła, robiąc minę słodkiego pieska.
-Wiesz, dzisiaj niezbyt mogę. Miałem pomóc Arminowi i jego dziadkowi...- zacząłem.
-To robiłeś przedwczoraj.- przerwała mi. Ał. Już użyłem tej wymówki?
-A, bo dzisiaj chcieliśmy już skończyć! Wiesz, masa roboty jest.- zaśmiałem się, drapiąc się po karku.
-Eren. A czy Armin dzisiaj nie robi wraz z Jean'em jakiejś prezentacji na biologię?- spytała, unosząc brew.
-Em... Ta, możliwe...- odparłem.
-No to nie kłam. Jak nie chcesz iść, to po prostu powiedz, ja rozumiem...- odparła, spuszczając głowę. Mhm, ta, ale tą smutną miną będziesz mnie męczyć przez następny miesiąc.
-To tylko godzina jazdy, prawda? Mogę z wami iść...- zacząłem. Podniosła głowę i teraz wpatrywała się we mnie z nadzieją w tych dużych niebieskich oczach.
-...i popatrzeć, jak wam idzie.- dodałem. Westchnęła ciężko.
-To byłoby bez sensu, zmarnowałbyś godzinę. Czemu nie chcesz pojeździć?- spytała.
-Powód się nie zmienia od roku.- odparłem. Ta, to już nie pierwszy raz, gdy Christa namawia mnie na łyżwy. W sumie robi to od kiedy zostaliśmy parą. Jesteśmy razem od pierwszej klasy liceum, czyli już ze dwa lata. Jak na razie, nigdy nie miałem na sobie łyżew. O, i to jest też powód, czemu nie chcę iść. Nie umiem jeździć.
-Przecież powiedziałam, że cię nauczę. To naprawdę nie jest trudne. Spytaj Sashę. Nauczyła się po dziesięciu minutach!- powiedziała.
-Eh... Jak raz pójdę, to już mnie nie będziesz męczyć?- spytałem. Pokiwała energicznie głową.
-No to jeszcze się zastanowię.- odparłem, akurat w chwili, gdy zadzwonił dzwonek. Dziewczyna tylko się do mnie uśmiechnęła.
~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~
Po cholerę ja się zgodziłem. Mogłem teraz już być w domu. W cieplutkim domu, pod kocem, przed telewiozrem, z kawą w jednej ręce i pilotem w drugiej. A gdybym miał trzecią, to w niej trzymałbym miskę z popcornem! Zmaist tego trzymam dwa buto-cosie z ostrzami. Czyli łyżwy.
-Młody. To zakłada się na stopy. To coś na końcu nogi.- powiedział Levi, zdejmując kurtkę.
-Wiem, gdzie się je zakłada! Tylko... jak?- mruknąłem, patrząc na sznurówki, rzepy i jakiś klips. Chłopak westchnął ciężko i wskazał mi ławkę.
-Siad.- rozkazał. Grzecznie wykonałem polecenie. Czarnowłosy usiadł obok mnie.
-Najpierw po prostu załóż je.- powiedział, co też od razu zrobiłem. Potem pokazał mi, jak mam wszystko zapiąć, zeby dobrze się trzymało. A to nie było takie łatwe, jakby się wydawało! Przecież te łyżwy mają ze trzy lata i na pewno wiele osób miało je na sobie, więc nie były jakieś nowe i w idealnym stanie.
-Gotowy? Rusz dupę i idziemy. Christa już dłuższy czas stoi przy barierce i czeka na ciebie.- powiedział. Odeszliśmy od ławek i weszliśmy na lód.
-I jak na razie?- spytała Christa.
-Jakoś stoję...- mruknąłem, patrząc na lód.
-No to teraz już musisz tylko jechać. Zrób tak jak ja.- powiedziała i przejechała za trzy metry. Niby nie wyglądało to na trudne, ale jak spróbowałem, to mało się nie wywróciłem. Kochana barierka mnie uratowała!
-Nie! Nie jadę! Nie umiem! Nie mam zamiaru się tu męczyć!- powiedziałem. Najchętniej jeszcze bym tupnął nogą, ale szczerze boję się, że sie wywalę.
-Eren no. Nawet nie próbujesz!- jęknęła Christa.
-Przed chwilą spróbowałem! Nie udało się!- odparłem. Dziewczyna westchnął ciężko. Stanęła obok mnie i złapała mnie za rękę.
-Spróbuj. Jeździłeś kiedyś na rolkach, nie? To jest bardzo podobne, tylko tu masz równą powierzchnię.- powiedziała.
-To było w piątej klasie.- mruknąłem, ale zacisnąłem dłoń. Chociaż drugą ręką wciąż nie puściłem kochanej barierki! Christa pokręciła głową z uśmiechem.
-No chodź, dasz radę.- powiedziała i pojechał, ciągnąc mnie za sobą. W tamtej chwili naprawdę nie byłem przekonany, że uda mi się nauczyć chociaż stać na łyżwach bez pomocy. Mimo to po jakiś dwudziestu, trzydziestu minutach załapałem i nawet udało mi się samemu jeździć. No, wciąż blisko barierki, ale już tak się do niej nie tuliłem, jak to określiła Hanji. Za to gdy minęła prawie godzina i musieliśmy już kończyć, byłem w stanie jeździć już w takim normalnym tempie. Wciąż z Christą za rękę, ale jednak! Proszę się nie śmiać!
-Chodźcie już!- zawołał Levi, przejeżdżając koło nas. Pojechał do wyjścia i opuścił lodowisko.
-Szybko minęło...- mruknąłem.
-A co? Tak bardzo ci się spodobało?- spytała Christa.
-Eh... Nie było jakoś super fajnie, ale jeszcze kiedyś moglibyśmy iść...- odparłem. Zeszliśmy z lodu i przebraliśmy się. Oddaliśmy łyżwy i wyszliśmy na dwór.
-My mamy zaraz autobus, więc wiecie... papa!- krzyknęła Hanji, przytulając nas szybko. Złapała Levi'a za rękę i odbiegła w kierunku najbliższego przystanku.
-Odprowadzę cię.- powiedziałem, spoglądając na Christę. Uśmiechnęła się do mnie.
-Dzięki.- odparła. Przez jakiś czas szliśmy w ciszy. Tylko takiej fajnej, przyjemnej.
-Cieszę się, że z nami poszedłeś.- powiedziała nagle, chwytając mnie za rękę.
-O, spoko. Aż taką radość ci tym sprawiłem?- spytałem. Pokiwała głową. Zatrzymała się, stanęła na palach i pocałowała mnie w policzek.
-Skoro zaczynają się ferie... to może jeszcze raz pójdziemy.- powiedziałem. Pewnie tego pożałuję...~·~·~·~·~·~·~·~
Nie wiem czy to nie wyszło trochę wredne. Innym ferie się właśnie kończą (na przykład mi) :<Chyba co roku się powtarzam i ciągle piszę o łyżwach... Ale nikt nie narzeka, więc dalej będę tak robić! :D
To tyle. Przepraszam za błędy i papa, Kasztanki! ♡♡♡♡
CZYTASZ
[SnK] One-shots
FanfictionCześć! W tym opowiadaniu będziesz mógł znaleźć różne one-shoty z Shingeki no Kyojin. Mam nadzieję, że przypadną ci do gustu. Zapraszam do czytania! :)