Za błędy trzeba płacić (Eren x Armin)

4.1K 113 69
                                    

Trochę takie dramatyczne porno mi z tego wyszło, ale ciii... A, no tak, yaoi. Nie lubisz, nie czytaj. Miłej lekturki :D
~·~·~·~·~·~·~
































Z Arminem znam się już od bardzo dawna. Tak naprawdę nie pamiętam mojego życia bez niego. Byliśmy sąsiadami. Ja wraz z rodzicami i Mikasą, moją przyrodnią siostrą, mieszkałem w niewielkim domku na rogu spokojnej ulicy. Naprawdę lubiłem to miejsce, chociaż często zdarzało mi się posprzeczać ze starszymi chuliganami, ale to nieważne. Armin mieszkał w podniszczałym starym domku obok wraz ze swoim dziadkiem. Cudowny staruszek. Zawsze opowiadał nam ciekawe historie ze swoich młodzieńczych lat. Mimo że Armin był, bądźmy szczerzy, o wiele bardziej inteligentny, niż ja, to zawsze byliśmy w tej samej szkole. Nie chciał uczęszczać do jakiś placówek wyłącznie dla kujonów. W podstawówce i gimnazjum byliśmy nawet razem w klasie. Ba, nawet dzieliliśmy tę samą ławkę! Rozdzieliliśmy się dopiero w liceum, gdy on poszedł do kalsy z rozszerzoną fizyką oraz matematyką, a ja biologią i chemią. Jednak już w pierwszym semestrze dostałem w kość od profesora Ackerman'a, dlatego szybko podjąłem decyzję o przeniesieniu się. Na szczęście, pan Erwin miał wiele cierpliwości i nawet takiego tłumoka jak ja, nauczył paru zasad dynamiki czy wzorów. A teraz przyszedł czas na studia. Wraz z Arminem wynająłem mieszkanie w centrum stolicy. Pochodziliśmy z niewielkiego miasta, więc tak nagła zmiana otoczenia odbiła się na naszym zachowaniu. Poznawaliśmy nowych ludzi. Nowe miejsca. Nowe... sposoby zwalczania nudy. Zaczynało się spokojnie. Wraz ze znajomymi z uniwerku często chodziliśmy po klubach, chcąc się trochę zabawić. Na początku do zabawy wszedł alkohol i papierosy. Nigdy nie pomyślałbym, że tak szybko uzależnię się od tytoniu, ale to akurat nie ma znaczenia. Tysiące razy, gdy sięgałem po kolejną fajkę, widziałem błagalne spojrzenie Armina.
-No dobra, to już ostatni dzisiaj.- odpowiadałem za każdym razem. Nigdy nie dotrzymałem obietnicy. Często wcześniej wracał do domu, tłumacząc się nauką, a wtedy ja korzystałem jeszcze bardziej z życia. Po około roku do gry dołączyły narkotyki. Nie wiedziałem, co biorę, wszystko dawał mi Reiner. Do dzisiaj nie wiem, czy był aż tak zahartowany, że nie robiły na nim wrażenia, czy nic nie czuł przez tę wielką masę mięśni. A może ja byłem zbyt wrażliwy na używki? Nim się obejrzałem, wpadałem w coraz większe bagno. Znaczy, tak myślał Armin. Dla mnie to był raj na ziemi! W każdy weekend imprezy, dziwki i dobra zabawa. Mój przyjaciel się denerwował. Często do mnie wydzwaniał, dopytując się, gdzie jestem. Moi znajomi mieli z tego niezły ubaw. ,,Twoja dziewczyna znów się martwi?" albo ,,Armin wyczekuje na swojego chłoptasia" to były najczęściej pojawiające się żarty. Gdy  wreszcie moja cierpliwość się skończyła, zabrałem go ze sobą go mojego ulubionego klubu. I tą właśnie decyzją zniszczyłem sobie życie. Upiłem się. A może naćpałem. Sam nie wiem! Pamiętam tylko, jak Armin zabrał mnie do domu. Umył mnie, przebrał i położył do łóżka. Później sam poszedł do łazienki. Nie wiem, co mnie wtedy naszło. Naprawdę, nic nie myślałem! Zapomniałem, że blondyn jest tuż za ścianą. Ale wciąż pamiętałem jego wygląd. Nago. Tyle razy już to widziałem, że mógłbym go nawet narysować bez patrzenia. Chociaż nie mam takich zdolności artystycznych. Moja ręką sama sięgnęła pod spodnie od piżamy. Tak, masturbowałem się myśląc o moim przyjacielu! Boże, co za wstyd! Oczywiście, to nie był koniec. Jęczałem zbyt głośno jego imię. Zbyt dużą odczuwałem przyjemność z myślenia o jego szczupłym ciele. Wszedł do pokoju. Patrzył na mnie, cały czerwony na policzkach.
-Eren? C-co ty robisz?!- spytał wystraszony i oburzony. Nie dziwię mu się, to nie było normalne. Szybko wstałem i szarpnąłem go za rękę. Rzuciłem go na łóżko. Chciał mnie odsunąć, kopał mnie, ale był za słaby. On nie jest w stanie nawet przenieść cięższego kartonu, a co dopiero odepchnąć większego chłopaka! Próbowałem zatrzymać sam siebie. Mała, trzeźwa cząstka mnie krzyczała, bym tego nie robił, że będę tego żałował. A ja głupi, myślałem wtedy chujem, a nie mózgiem. Dalszej części wolę nie opowiadać. Chociaż na pewno domyślasz się, co się stało. Ja... ja go zgwa... Nie jestem w stanie nawet tego wypowiedzieć! Boże, jeśli istniejsz, to czemu mnie nie powtrzymałeś?! Sprawdziłeś ból Arminowi, któremu TO zrobiłem. Mi, ponieważ TO zrobiłem. I nawet sobie, bo patrzyłeś, gdy TO robiłem. TO było najgorszą rzeczą, jaką mogłem zrobić! Kurwa... Wszystkie moje myśli latały mi po głowie. Próbowałem się jakoś uspokoić, ale nic to nie dawało. Usiadłem na kanapie, biorąc do ręki kubek z gorącą zieloną herbatą, którą przygotowała dla mnie Mikasa. Pojechałam do niej zaraz po tym, gdy... wiadomo co! Na szczęście mieszkałem przy dosyć ruchliwej ulicy i łatwo złapałem taksówkę. Dziewczyna wróciła z kuchni i usiadła przy mnie. Objęła mnie delikatnie.
-Eren... Wszystko będzie dobrze. Armin...- zahawała się. Spojrzałem na nią wyczekująco. Wzięła głęboki oddech.
-Armin na pewno zrozumie. Jeszcze będziecie się z tego śmiać.- powiedziała z niepewnym, wymuszonym uśmiechem.
-Nie wiem, co mnie napadło. Zawsze byłem normalny, a przez niego...- zacząłem, ale dziewczyna prychnęła śmiechem.
-Mówisz jak ten stary zboczeniec, który pomylił kiedyś Armina z Christą!- zaśmiała się. Mimowolnie uśmiechnąłem się na to wspomnienie. Na szczęście, facet szybko się wtedy zorientował. Bardziej odbiło się to na jego psychice, niż Armina.
-Jedź teraz szybko do niego i go przeproś.- powiedziała, poważniejąc nagle. Kiwnąłem głową zamyślony. Jakoś tak czuję, że dzięki tej sytuacji znalazłem idealny środek na kaca. Mój mózg pracował na pełnych obrotach.
-Ale że tak teraz?!- krzyknąłem po chwili.
-A niby kiedy?- odparła oburzona, dzwoniąc po taksówkę. Pobiegłem do przedpokoju i zacząłem się ubierać. Dziewczyna przyszła po chwili i spojrzała na mnie poważnie.
-Eren... Nie zawal tego.- powiedziała dosyć groźnym tonem, aż ciarki przeszły mi po karku. Kiwnąłem głową i wybiegłem z domu. Na podjeździe już czekała taksówka. Wsiadłem do niej i podałem adres. Normalnie droga ode mnie do Mikasy wydaje mi się bardzo długa. A teraz mijała trzy razy szybciej, niż normalnie. Spojrzałem nawet na tablicę rozdzielczą, żeby sprawdzić, czy kierowca jedzie zgodnie z przepisami. Gdy byłem na miejscu, niepewnie zapukałem do mieszkania. Cisza. W sumie się nie dziwię, była czwarta rano. Pewnie Armin już zasnął z wyczerpania. I po całym dniu i... po tym. Jak najciszej wsunąłem klucz do zamka i przkręciłem go. Zawsze tak ciche kliknięcie wydawało mi się teraz hukiem, jakby tuż obok wybuchła bomba. Wszedłem do mieszkania. W pokoju było zapalone światło. Armin siedział na łóżku, przykryty swoim różowym kocem.
-Cześć...- powiedziałem cicho. Blondyn spojrzał na mnie i kiwnął głową. Usiadłem obok niego.
-Wiesz, głupio wyszło. Nie chciałem cię... w sumie chciałem, ale nie tak, jak to zrobiłem. Nie żebym był jakiś...!- zacząłem. Nawet sam tego nie rozumiem!
-Eren, starczy. Rozumiem cię... tak jakby.- powiedział, rumieniąc się lekko. Czy on właśnie wyznał mi...?
-To wybaczasz, tak?- zaśmiałem się niepewnie. Kiwnął głową.
-Tak. A teraz pomóż mi z walizką.- powiedział, wskazując na bagaż przy łóżku. Wcześniej jakoś go nie zauważyłem.
-Jedziemy na wakacje?- spytałem z nadzieją w głosie.
-Nie. Wyprowadzam się.- odparł. Spuściłem wzrok. Nawet nie będę pytać, dlaczego. To raczej oczywiste.
-Gdzie będziesz mieszkał? Co z uniwerkiem?- spytałem. Wzruszył ramionami.
-Przez kilka dni u dziadka. Potem znajdę mieszkanie.- odparł. Wstałem i wziąłem jego walizkę. Zabrał jeszcze torbę i wyszliśmy przed blok. Stał tam już samochód jego dziadka. Starałem się ukryć w cieniu budynku.
-Spokojnie. Nie mówiłem mu. No to... do zobaczenia.- powiedział i przytulił mnie lekko. Poklepałem go po ramieniu.
-Ta, cześć.- odparłem. Schował rzeczy do bagażnika i sam wsiadł do samochodu. Pomachał mi jeszcze, gdy odjeżdżał. Poczułem spływające po policzkach łzy. Starłem je szybko. No cóż... może w przyszłości my... Co ja gadam? Nigdy go już nie zobaczę. To naprawę boli...




















~·~·~·~·~·~·~
@Plisia! Doczekałaś się :D przepraszam, że tyle czekałaś :<

Kasztanki moje złote! Nie krzyczcie na mnie, wiem, że dramy mi nie wychodzą! (I zawsze jak jakąś piszę, to jest gwałt :/)

Wolę nie drążyć tematu. Przepraszam za błędy i papa, Kasztanki! ♥♥♥♥

[SnK] One-shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz