Nietypowy egzorcysta (Levi x reader)

8.1K 227 37
                                    

No, tego, treści z Ao no Exorcist, więc... no, wiecie, ciocia wikipedia pomoże, jakby co :3
Zapraszam do lekturki ^.^
~·~·~·~·~·~·~·~























Deszcz lał się z nieba wielkimi kroplami. Grzmiało coraz bardziej, a oni byli coraz bliżej. Mimo, że w swojej naturalnej formie lisa dużo łatwiej było ci uciekać, szczególnie przed niedoświadczonymi egzorcystami, to i tak miałaś teraz wielki problem. Wsród nich był jeden, który nie dawał za wygraną. W jego kobaltowych oczach widziałaś niesamowitą zawziętość. Wiedziałaś, że ucieczka przed nim nie będzie łatwa. Skręciłaś w boczną uliczkę i wbiegłaś do... czegoś! Ze środka wydawał to się być kapelusza. Chciałaś od razu z niego wyskoczyć, jednak został przykryty przez dłoń we fioletowej rękawiczce.
-Dobra robota, panie Pheles.- powiedział ktoś. Przeklnęłaś, że dałaś się tak łatwo złapać.
-Dziękuję, Ackerman. Eins, zwei, drei!- odparł Mephisto, pstrykając w palce. W tym samym czasie poczułaś senność. Twoje powieki opadły ciężko, a ty udałaś się do krainy Morfeusza.
~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~
-Wstawaj, [Imię].- zaświergotał ci nad uchem wesoły głos. Niechętnie przetarłaś oczy wierzchem dłoni.
-Co to jest?!- wrzasnęłaś, przyglądając się swojemu ludzkiemu ciału. Jedyne, co zostało z twojej poprzedniej formy, to lisi ogon oraz uszy. Byłaś demonem, nazywanym często potocznie przez egzorcystów ,,Chytruskiem". Twój gatunek potrafił zmieniać się w ludzi, aby uwieść ich, a następnie wykorzystać lub zabić. Rozejrzałaś się po pokoju. Był to jakiś gabinet. Obok ciebie siedział Mephisto, uśmiechając się delikatnie.
-Coś ty mi zrobił?- warknęłaś groźnie. Mężczyzna wstał i przeciągnął się.
-Uratowałem cię. Ackerman pewnie od razu by cię zabił, a ja tylko cię tu przyniosłem.- odparł niewinnie. Pewnie była to prawda. Nie raz nasyłałaś inne demony na ludzi oraz atakowałaś egzorcystów. Po paru takich wybrykach, zaczął ścigać cię Ackerman.
-Ta, fajnie. Ale dlaczego wyglądam jak człowiek?!- dodałaś wściekła. Mężczyzna zaśmiał się głośno.
-Przemieniłem cię na jakiś czas, żebyś nie sprawiała kłopotów!- powiedział. Oburzyłaś się tą uwagą, chociaż wiedziałaś, że pewnie wprowadziłabyś sporo zamieszania.
-Jakiś czas tu zostaniesz, aż wymyślę, co z tobą zrobić. Narazie udawaj ucznia na zwolnieniu.- powiedział. Teraz dopiero zauważyłaś, że miałaś na sobie damski mundurek. Westchnęłaś ciężko. Byłaś na łasce silnego demon, a jednocześnie egzorcysty. Gorzej być nie mogło.
-Mephisto!- usłyszliście krzyk z korytarza. Mężczyzna rzucił ci sporą fioletową bluzę z głębokim kapturem.
-Załóż to. Szybko!- powiedział, siadając za biurkiem. Wciągnęłaś na siebie ubranie w ostatniej chwili, gdy drzwi otworzyły się, prawie wypadając z zawiasów.
-Pheles! Gdzie ten pieprzony lis?! Miałeś mi go oddać!- warknął Ackerman, uderzając pięścią w biurko mężczyzny.
-Pozbyłem się go.- odparł demon z uśmiechem.
-Nie pierdol mi tu!- wrzasnął mężczyna, łapiąc go za marynarkę. Chciałaś dyskretnie uciec z tego miejsca. Gdy już byłaś przy drzwiach, zatrzasnęły się z hukiem. Pisnęłaś zaskoczona. Ackerman spojrzał na ciebie.
-Kto to?- spytał, niezadowolony, że nie zauważył cię wcześniej.
-Och. [Imię] wróciła ze zwolnienia. Jeszcze jakiś czas nie będzie chodziła na lekcje.- odparł Mephisto. Czarnowłosy puścił demona i podszedł do ciebie. Jego dłoń niebezpiecznie zbliżyła się do kaptura bluzy. Widziałaś, jak Mephisto porusza ustami, szepcząc coś, a następnie pstryka palcami. Gdy Ackerman zrzucił twój kaptur, uszy zniknęły. Popatrzył na ciebie uważnie. Poprawiłaś bluzę.
-Levi Ackerman. Miło poznać.- powiedział, wyciągając do ciebie dłoń. Uścisnęłaś ją.
-[Imię] [Nazwisko]. Wzajemnie.- mruknęłaś z delikatnym rumieńcem. Z jednej strony chciałaś uciec jak najdalej, nawet do Gehenny, byle nie musieć stać tak blisko niego. Z drugiej zaś od razu zrobiło ci się smutno, gdy puścił twoją dłoń.
-Przyjdę później. Do zobaczenia, [Nazwisko].- dodał Levi, wychodząc. Twoje uszy od razu wróciły do dawnego wyglądu, a ty odetchnęłaś z ulgą, podpierając dłonie na kolnach.
-Niezły, nie?- zaśmiał się Mephisto, patrzą na twoje rumieńce.
-Wal się! To... gdzie mam spać?- spytałaś. Mężczyna rzucił ci mały pęczek kluczy.
-W akademiku. Jest prawie cały wolny, mieszkają tam tylko bracia Okumura. Masz pokój prawie na drugim końcu budynku, więc raczej na nich nie wpadniesz.- powiedział, wstając od biurka. Załorzył kapelusz i skierował się do wyjścia.
-Oprowadzę cię.- powiedział, zmieniając się w słodkiego białego pieska.
~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~
Był to już twój drugi tydzień mieszkania w akademiku. Przyzwyczaiłaś się do tego miejsca, a mieszkanie tu było ci nawet na rękę. Miałaś jedzenie, miejsce do spania, a czasami podsłuchiwałaś uczących się bliźniaków, dzięki czemu dowiadywałaś się nowych rzeczy o egzorcystach. Jednak było też trochę złych stron. Wielu egzorcystów przyglądało ci się, a szczególnie Ackerman. Wiedziałaś, że cię obserwował, bo ci nie ufał.
Siedziałaś aktualnie na dachu akademika, patrząc na płynące powoli, po błękitnym niebie, chmury.
-[Imię], nie powinnaś tu siedzieć. Możesz spaść.- usłyszałaś za plecami.
-A co, zabronisz mi, Mephi...?- zaczęłaś, ale przerwałaś, gdy zobaczyłaś swojego rozmówcę. O dziwo, nie stał tam demon, tylko Ackerman!
-Przepraszam, ma pan bardzo podobny głos do Mephisto.- mruknęłaś, rumieniąc się. Mężczyna usiadł obok ciebie, tak, że nogi zwisały mu z dachu.
-Wszyscy tak sądzą. Mów mi po imieniu.- odparł, patrząc na wronę, siedzącą na drzewie przed budynkiem.
-Dobrze, Levi.- odparłaś, odwracając głowę w drugą stronę, byle tylko nie widział twojej twarzy.
-Nie gorąco ci?- zapytał. Nawet on nie miał na sobie płaszcza, tylko białą koszulę i brązowe spodnie. Ale co miałaś odpowiedzieć? ,,Jak zdejmę bluzę, to mnie zabijesz"?
-Nie, prawie zawsze mi zimno.- odparłaś, śmiejąc się nerwowo. Czarnowłosy westchnął, kładąc się na dachówkach. Podparł głowę dłońmi.
-Wiem, że kłamiesz, ale nie będę naciskał.- mruknął, przymykając oczy. Przez głowę przeszła ci pewna myśl. Mogłabyś go teraz zabić. Udusić, zrzucić z dachu, cokolwiek! Zauważyłaś ostrą, naderwaną dachówkę. Sięgnęłaś po nią. Spojrzałaś na Levi'a. Był wyjątkowo spokojny. Czyżby nie był aż taki cwany i nie zauważył w ciebie lisa? Przeklnęłaś pod nosem i rzuciłaś kawałek na ziemię. Roztrzaskał się na mniejsze fragmenty, gdy uderzył o chodnik.
-Hmm? Co to było?- spytał mężczyna, otwierając jedno oko.
-Spadła dachówka.- mruknęłaś. Kiwnął głową i wstał. Rozejrzał się po widnokręgu.
-Co to?- zdziwił się, wskazując na jakiegoś stworka pod drzewem. Wydawał się być małą wersją człowieka z wielkim uśmiechem.
-Skoczę sprawdzić.- dodał. Dosłownie, zeskoczył z dachu, lądując obok stworka. Dopiero teraz przypomniało ci się, czym było to coś!
-Levi, nie podchodź do te...!- krzyknęłaś, ale było za późno. Maleńskie stworzenie powiększyło się do piętnastu metrów. Tytan. Zamachnął się, odrzucając Levi'a. Mężczyna uderzył w ścianę akademika, prawie się z nią wbijając. Nie wiele myśląc, zeskoczyłaś z budynku, zmieniając się w dziesięciometrowego lisa. Zaatakowałaś tytana, próbując wgryźć się w jego kark. Jednak nie dawał się tak łatwo. Złapał cię za szyję i przytrzymał przy ziemi. Jego zębiska zbliżyły się do twojego ucha, nadgryzając je. Zmieniłaś się w człowieka. Ucho wysunęło się z jego szczęk i upadłaś na ziemię. Tytan sięgnął do ciebie ogromną ręką, ale nagle upadł martwy. Z jego karku unosiła się para.
-Czyli jednak to ty?- warknął Levi, zeskakując z tytana. Odwróciłaś wzrok. Nie dałabyś nawet rady uciec zbyt daleko, więc mogłaś tylko czekać na jego kolejny ruch. Wiedziałaś, że to już twój koniec. Mężczyna jednak cię nie zaatakował, tylko wziął na ręce i zaniósł do twojego pokoju. Położył cię na łóżku i delikatnie pogłaskał za zranionym uchem.
-Od razu wiedziałeś, kim jestem, prawda?- spytałaś, a raczej stwierdziłaś. Mężczyna kiwnął głową, przytakując.
-Jesteś upierdliwa. Miałem cię wypchać i postawić sobie na biurku, a teraz nie mogę tego zrobić.- syknął pod nosem. Popatrzyłaś na niego zdziwiona.
-O czym ty pieprzysz? Niby dlaczego nie możesz tego zrobić? Znaczy, to nawet lepiej...- spytałaś, dodając po chwili ostatnie zdanie. Mężczyna pocałował cię z policzek. Twoje uszka upadły w zawstydzeniu, a policzki pokryły się czerwonym rumieńcem.
-Zakochałem się w tobie, [Imię].-

















~·~·~·~·~·~·~·~·~
Nigdy nie miałam takiego problemu z dobraniem tytułu i znalezieniem pasującego obrazka! Nigdy!

Od razu, gdy tylko podesłano mi pomysł na tego shot'a w komentarzu, cholernie mi się spdobało! Jednak nie przypuszczałam, że będzie to takie trudne. Połączenie tych dwóch anime było dosyć kłopotliwe (szczególnie, że Ao no Exorcist oglądałam dosyć dawno) i nawet nie wiem, czy dobrze mi wyszło. Pewnie, gdybym nad tym dłużej pomyślała, napisałabym coś ciekawszego...

Chyba to tyle. Papapa! ❤❤❤❤

[SnK] One-shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz