To był jeden z tych dni, który niewiarygodnie cię zaskoczył. Patrzyłaś kilka razy na telefon, a także na kalendarz wiszący w klasie, czy dzisiejszy dzień to na pewno nie pierwszy kwietnia. Na szczęście, to nie prima aprilis. A co wzbudziło w tobie takie podejrzenia względem dzisiejszej daty? Koperta. Jasnoróżowa, dla upartego po prostu biała, zaklejona uroczym czerwonym serduszkiem. Zapisane na niej było twoje imię i nazwisko. Znalazłaś ją na początku trzeciej lekcji, gdy wróciłaś do klasy, w której akurat miałaś drugą lekcję z rzędu.
-To się nie dzieje... To niemożliwe...- powtarzałaś sobie. Z jednej strony cieszyłaś się, że dostałaś wreszcie liścik od kogoś, w końcu każda dziewczyna o tym marzy. Ale że akurat teraz. Akurat w czasie, gdy na oku miałaś mierzący ponad metr dziewięćdziesiąt, wstydliwy i przystojny cel, który od podstawówki chował się za swoimi przyjaciółmi, miedzy innymi Marcelem i Reinerem. A jego imię brzmiało Bertholdt. Ono samo było bardzo fajne w wymowie! Uwielbiałaś je powtarzać. Znaczy tylko w swoim pokoju, gdy nie było w domu rodziców. Chłopak naprawdę ci się podobał. Zawsze był miły, szczery i pomocny, chociaż nigdy nie zagadywał do innych więcej niż trzema słowami. Co było naprawdę urocze z jego strony. Pokręciłaś głową, budząc się ze swojej krainy marzeń. Popatrzyłaś na kopertę. A może to nie jest list miłosny? Może to groźba? Albo rachunek w limitowanej edycji walentynkowej, który listonosz zostawił ci na ławce w klasie, a nie w skrzynce na listy? Westchnęłaś ciężko. Już ponad godzinę zastanawiałaś się, co zrobić. Wreszcie otworzyłaś kopertę, mając nadzieję zobaczyć w środku jakąś małą, tykającą bombę, która upewni cię w przekonaniu, że nie masz tajemniczego wielbiciela i nie będziesz musiała go pogonić, mówiąc, że kochasz kogoś innego. Wyjęłaś z koperty zwykłą kartkę.
-Droga [Imię]. Chciałbym z tobą pogadać. Rozumiem, że możesz mieć wiele spraw na głowie, ale obiecuję, że nie zajmie to długo. Po zajęciach przyjdź na szkolne boisko. Mam nadzieję, że się pojawisz. Jest coś, co już od dawna chciałem ci wyznać.- przeczytałaś. Na samym końcu było narysowane trochę koślawe serduszko. Uśmiechnęłaś się lekko. To dosyć miłe. Chociaż list brzmi strasznie formalnie. Mimo to schowałaś go znowu do koperty i postanowiłaś się spotkać z jego nadawcą. Przynajmniej postarasz się zmienić jego nastawienie do siebie. Byłoby ci żal, gdyby twój wielbiciel nie miał nawet okazji do spotkania. Poszłaś na kolejną lekcję w dosyć dobrym humorze, pełna motywacji do spotkania.
~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~
-Nie, wiesz, wolałabym iść w sobotę. Więcej czasu i w ogóle...- powiedziałaś do swojej koleżanki, Sashy, z którą właśnie próbowałaś umówić się na małe zakupy.
-No ale w piątek po szkole jest bardziej klimatycznie. Może jeszcze kogoś zgarniemy i pójdziemy większą grupą.- odparła dziewczyna, przeglądając nowości w sklepach na swoim telefonie.
-Nie wiem, czy mam ochotę chodzić po galerii z całym gangiem. Bez urazy, ale to strasznie słaba okazja do spotkaniami w większym gronie.- wyjaśniłaś, poprawiając szalik. Niedawno skończyłyście lekcje i zbierałyście się do domu.
-No to możemy później iść na pizzę.- odparła, od razu się śliniąc.
-To równie dobrze możemy iść w piątek na pizzę, a w sobotę na zakupy.- odparłaś. Dziewczyna pstryknęła palcami i wskazała na ciebie palcem.
-To jest dobra myśl. A byłaby jeszcze lepsza...- zaczęła, uśmiechając się zadziornie.
-Nie postawię ci średniej hawajskiej.- przerwałaś jej.
-Czemu?!- krzyknęła, szczerze zaskoczona twoją odpowiedzią.
-Bo nie mogę wydawać na ciebie całych moich kieszonkowych.- odparłaś, przewracając oczami.
-Ta, wtedy nie miałabyś na siebie, mama by się na ciebie wkurzyła i nie puściła na żadne inne spotkanie.- odparła Sasha. Kiwnęłaś głową.
-Dokładnie tak, moja mądra, żarłoczna przyjaciółko.- odparłaś ze śmiechem.
-A przy okazji, nie miałaś z kimś się spotkać za szkołą?- spytała dziewczyna, poprawiajac czapkę. Zamrugałaś kilka razy. Popatrzyłaś na zegarek, wiszący na ścianie.
-Kurna, miałam! I już mam dziesięć minut spóźnienia!- krzyknęłaś, łapiąc swoją torbę.
-Tak dokładnie do trzynaście. Biegnij, może jeszcze zdążysz.- odparła.
-Jasne. Dzięki za przypomnienie. Nie czekaj na mnie. Na razie!- krzyknęłaś i pobiegłaś korytarzem do tylnego wyjścia, którym szybciej dostaniesz się w ustalone miejsce spotkania. Rozejrzałaś się, ale nikogo nie zobaczyłaś. Od razu posmutniałaś. Było ci przykro z dwóch powodów. Zraniłaś jakiegoś niewinnego chłopaka i nie dowiedziałaś się, kim on jest. Już chciałaś odejść, ale dostrzegłaś kogoś siedzącego na ławce obok boiska. Niepewnie podeszłaś kilka kroków bliżej, aż rozpoznałaś tę osobę.
-Cześć, Bertholdt!- powiedziałaś. Chłopak podniósł głowę i uśmiechnął się delikatnie.
-Cześć, [Imię].- odparł i wstał. Otrzepał spodnie z resztek śniegu.
-Nie widziałeś tutaj może kogoś? Tak mniej więcej dziesięć minut temu? Byłam umówiona i trochę się spóźniłam...- powiedziałaś, drapiąc się po karku.
-Hm? Byłaś umówiona dziesięć minut temu i tej osoby już nie ma?- spytał, przekręcając lekko głowę w bok.
-Tak. Najwyraźniej ta osoba jest strasznie niecierpliwa.- mruknęłaś, rozglądając się.
-Oh... I t-tylko po to tu przyszłaś?- spytał, patrząc na swoje zimowe buty. Popatrzyłaś na niego zaskoczona.
-Em... No tak. Dostałam liścik z prośbą o spotkanie. Nawet nie wiem od kogo.- odparłaś, trochę smutno. Chłopak uniósł głowę i zaśmiał się cicho.
-Hę? Co jest? Co cię tak bawi?- spytałaś.
-Dopiero teraz zrozumiałem, że przecież się nie podpisałem. Nie mogłaś wiedzieć, że to ja na ciebie czekam.- powiedział. Już chciałaś zapytać, o co mu chodzi, ale sama zrozumiałaś. To on napisał do ciebie liścik. On poprosił cię o spotkanie! On! Ten Bertholdt, który od tak dawna ci się podobał! Chciał się z tobą spotkać!
-To ty napisałeś do mnie list?!- krzyknęłaś zaskoczona. Chłopak uśmiechnął się lekko. Jego policzki były lekko czerwone. Już nie wiedziałaś, czy z zimna, czy po prostu był trochę zawstydzony tą sytuacją.
-T-tak. Zaskoczyłem cię tym?- spytał, drapiąc się po karku. Pokiwałaś głową.
-Nigdy ne pomyślałabym, że ty mnie... no wiesz.- powiedziałaś niepewnie, ale uśmiechnęłaś się do niego ciepło.
-Pewnie domyśliłaś się, o czym chciałem pogadać. Już od dłuższego czasu p-podobasz mi się i chciałem spytać, czy nie chciałabyś... ze mną... chodzić...- mówił z każdym słowem coraz ciszej. W duchu już piszczałaś z radości.
-Tak! Znaczy, również bardzo, bardzo cię lubię i... Tak, chcę z tobą chodzić!- powiedziałaś, a raczej krzyknęłaś. Byłaś szczęśliwa, miałaś więc pełne prawo, by to wyrazić. Chłopak uśmiechnął się delikatnie i pochylił się nad tobą. Mimo to i tak musiałaś stanąć na palcach, by móc go pocałować. Krótko, ale i tak poczułaś smak gorącej czekolady, którą chłopak pił na ostatniej lekcji.
-Odprowadzę cię do domu.- powiedział, łapiąc cię za rękę. Uśmiechnęłaś się w odpowiedzi.
-Dobrze. Dzięki.- odparłaś, ściskając jego dłoń.~·~·~·~·~·~·~·~
Bertholdt jest uroczy. Nie przyjmuję do wiadomości, że ktoś sądzi inaczej
:3Nie mam za dużo do powiedzenia. W sumie to nic, więc... Przepraszam za błędy i papa, Kasztanki! ♡♡♡♡
CZYTASZ
[SnK] One-shots
FanfictionCześć! W tym opowiadaniu będziesz mógł znaleźć różne one-shoty z Shingeki no Kyojin. Mam nadzieję, że przypadną ci do gustu. Zapraszam do czytania! :)