Od tego ma się kumpla (Bertholdt x Annie)

2.8K 85 18
                                    

-Bertholdt...- mruknąłem kolejny raz, stukając mojego przyjaciela palcem w ramię. Brak reakcji. Chłopak wyglądał przez okno naszego pokoju w internacie na boisko, gdzie trening miała grupa dziewczyn z naszej klasy. Nie, nie był zboczeńcem, który miał ochotę poślinić się na widok dziewcząt w skromnych sportowych strojach. Widziałem, jak marzycielkso spogląda w stronę pewnej blondynki o wyrazie twarzy, którego mógłby jej zazdrościć niejeden pokerzysta.
-Bertholdt...- mruknąłem znowu. To już chyba dwudziesta zaczepka w ciągu ostatnich dwóch minut. Moja cierpliwość właśnie się skończyła.
-Bertholdt!- krzyknąłem mu prosto do ucha. Zaskoczony chłopak podskoczył na krześle i uderzył w szafkę, znajdującą się nad biurkiem, przy którym siedział.
-R-Reiner, nie strasz mnie tak! Ała...- mruknął, rozmasowując obolałą głowę. Normalnie byłoby mi głupio, ale teraz... Nie czuję żadnej skruchy. Chyba nikt z nas nie lubi być ignorowanym, prawda? Oparłem się tyłkiem o biurko i popatrzyłem na niego. Westchnąłem.
-Długo jeszcze masz zamiar tak ją podglądać? Dziwne, że jeszcze tego nie zauważyła...- mruknąłem.
-Ale o co ci chodzi?- spytał spokojnie.
-O Annie. Codziennie gapisz się przez to głupie okno. I nie tylko. Na stołówce mało nie wpadłeś na panią Hanji, bo byłeś zbyt wpatrzony w pewną blondynkę jedzącą makaron.- powiedziałem. Momentalnie poczerwieniał.
-Prosiłem cię, żebyśmy o tym nie rozmawiali! W-Wiesz, że Annie mi się p-podoba, ale...!- zaczął, machając rękami. Ani trochę nie mogłem go zrozumieć. Przecież od razu po nim widać, jak bardzo się zabujał w tej małej blondynce. Więc o co chodzi? Czemu jeszcze jej tego nie wyznał? Gdy przydługi monolog mojego przyjaciela zaczął być dla mnie uciążliwy, zakryłem mu usta.
-Słuchaj mnie teraz. Annie cię lubi, i to bardzo. Znacie się od dawna. Jestem pewien, że gdybyś jej powiedział o swoich uczuciach, nie skopałaby ci dupy. Może nawet by to odwzajemniła!- powiedziałem. Bertholdt odsunął głowę, żeby móc odpowiedzieć.
-Nie jesteś zbyt dobry w pocieszaniu, wiesz? Zresztą, sam wciąż nie wyznałeś swoich uczuć do Chri...- zaczął.
-Bo mi na drodze stała pewna brutalna brunetka.- przerwałem mu, unosząc dłoń. Westchnąłem ciężko.
-Naprawdę nie rozumiem, czemu nie chcesz się przyznać.- dodałem po chwili ciszy. Chłopak spuścił wzrok na trampki, które najwidoczniej były dużo bardziej interesujące ode mnie.
-Boję się, że zniszczy to naszą przyjaźń, okej? Tak jak powiedziałeś, znamy się z Annie bardzo długo. I tak powinno pozostać.- powiedział spokojnie. Jęknąłem głośno, kładąc dłonie na twarzy.
-Czemu niektórzy ludzie to tacy debile?! Nie grasz w komedii romantycznej, bądź mężczyzną i jej to wyznaj do cholery, bo zrobię to za ciebie!- krzyknąłem. Chłopak skrzywił się lekko.
-D-dobra, powiem jej! Tylko przestań się drzeć! I nie wyzywaj mnie.- mruknął. Uśmiechnąłem się szeroko i klepnąłem go w ramię.
-Prawdziwie męska decyzja! Chętnie ci pomogę! W końcu od tego ma się kumpla!- powiedziałem z uśmiechem. No i co? Zły ze mnie przyjaciel?
~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~
-Idź, idź, idź, idź, idź. No idźżeż!- krzyknąłem, kopiąc delikatnie mojego przyjaciela po tyłku. Skrzywił się i popatrzył na mnie niezadowolony.
-N-nie poganiaj mnie! Jeszcze nie skończyły!- odparł, czerwienią się. Jak to możliwie, że ten cichy Bertholdt zaczyna być taki... nieogarnięty, gdy zaczynamy rozmowę o jego miłości do Annie? Naprawdę go czasem nie rozumiem.
-Już idą! Spinaj swoje cztery litery i idź, zanim cię tam kopnę!- wrzasnąłem na niego, wskazując grupkę dziewczyn w sportowych strojach, które szły właśnie w stronę damskiego internatu.
-Ale... No wiesz, idą całym stadem...- powiedział. Westchnąłem ciężko.
-Czekaj.- odparłem. Podszedłem do grupki dziewczyn, a głównie do małej blondynki.
-Cześć, Annie. Mogę cię na chwilę zabrać?- spytałem. Dziewczyna rzuciła mi krótkie, znudzone spojrzenie.
-Po co?- mruknęła. Od razu się skrzywiłem.
-Bo Bertl ma do ciebie sprawę.- odpowiedziałem dosyć spokojnie. Jej spojrzenie jakby złagodniało i pokiwała głową. Przeprosiła swoje koleżanki i poszła ze mną. Mój przyjaciel patrzył na mnie tak, jakbym co najmniej zabił mu rodzinę. Jeszcze mi podziękuje.
-To ja wam nie będę przeszkadzał.- powiedziałem i klepnąłem bruneta w plecy na tyle mocno, żeby przysunął się bliżej Annie. Odszedłem kilka metrów i schowałem się za budynkiem szkoły, wychylając tylko głowę. Jestem pewien, że Bertholdt nic by mi nie opowiedział z tej rozmowy, a ciekawość nie dałaby mi żyć.
-Co chciałeś?- spytała Annie, dosyć łagodnie, jak na nią. Brunet podrapał się po karku, speszony.
-Zastanawiałem się, czy nie chciałabyś wybrać się ze mną do kina w sobotę.- powiedział spokojnie. Łał, jestem zaskoczony. Nie jąkał się, to chyba dobry znak. Dziewczyna nic nie odpowiadała. Aż tutaj byłem w stanie wyczuć strach bruneta.
-Tak, chętnie. Będę musiała tylko do dziewiętnastej wrócić, bo obiecałam pomóc Erenowi w nauce.- powiedziała. Westchnąłem z ulgą.
-To przyjdę po ciebie o trzynastej, dobrze?- spytał brunet. Annie pokiwała głową.
-Jasne. Sorki, muszę iść się przebrać.- powiedziała. Patrzyła chwilę na niego, jakby coś jeszcze chciała powiedzieć. Stanęła na palcach i pocałował go w żuchwę, bo tylko na tyle pozwolił jej wzrost. Od razu uciekła do internatu. Uśmiechnąłem się szeroko i pobiegłem do Bertholdt'a.
-Ha! Mówiłem, że się zgodzi! Gratuluję!- krzyknąłem. Nie zareagował. Pomachałem mu dłonią przed twarzą.
-Bertl? Halo? Ziemia do Bertholdt'a.- powiedziałem. Klepnąłem go lekko w plecy.
-Z-zgodziła się...- powiedział cicho.
-Tak, właśnie to powiedziałem. Idziecie w sobotę do kina. Na randkę.- powiedziałem niepewnie. Zamknął oczy i padł jak długi na ziemię.
-Ej, Bertholdt, teraz mi nie mdlej!- krzyknąłem, podnosząc go za rękę. Na nic był mój krzyk. Chłopak uśmiechał się głupio, rumieniąc się. Prychnąłem śmiechem. Zarzuciłem sobie jego ramię na kark i poszedłem w stronę naszego internatu.
-Zgodziła się...- szepnął znowu.
-Tak, tak. Cieszę się z tobą.- powiedziałem szczerze. Gdy wchodziliśmy do budynku, spotkaliśmy kolejną małą blondynkę.
-Część Reiner! Cześć Ber... Co ci się stało?- spytała Christa, spoglądając na bruneta.
-Em... Doznał pewnego rodzaju szoku, pewnie zaraz mu przejdzie.- powiedziałem niepewnie, uśmiechając się do niej. Dziewczyna popatrzyła na mnie zaciekawiona.
-To takie miłe, że mu pomagasz!- powiedziała. Albo mi się wydawało, albo wokół niej znajdowała się jakąś jasna aura i latające serduszka. Momentalnie się zarumieniłem.
-E tam, to nic takiego!- powiedziałem, odchodząc szybko w kierunku schodów. Czułem na sobie wzrok bruneta.
-Nawet nie próbuj nic mówić.- warknąłem. Chłopak zaśmiał się.
-Ależ chętnie ci pomogę! W koncu od tego ma się kumpla!- powiedział, posyłając mi wredny uśmiech. Ugh...
-Nie przedrzeźniaj mnie!- krzyknąłem, uśmiechając się mimowolnie.






























~·~·~·~·~·~·~·~·~
Nawet nie pamiętam, od kiedy zbierałam się do tego shot'a. Chyba od lipca. Ciepłego, wakacyjnego, wolnego lipca. Brrrr... Chcę lipiec...

W ogóle, jakoś podoba mi się to, co napisałam. Jest takie luźne i troszkę śmieszkowe. Chociaż to wy już ocenicie, Kasztanki :D (przy okazji, ile kasztanów już nazbieraliście? :3)

Ten rysunek w mediach... tak bardzo pasuje mi do tego shot'a. Serio, jest idealny XD

Well, to chyba tyle. Przepraszam za błędy i papa, Kasztanki! ♡♡♡♡

[SnK] One-shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz