Jest kilka takich dni w roku, które każdy uwielbia. No, może czasem zdarzają się wyjątki, ale niech wiedzą, co tracą! Do takich okazji zaliczają się urodziny, Boże Narodzenie, dzień dziecka, a także... imieniny. Wiadomo, najbardziej tych świąt nie mogą się doczekać dzieci. Myślą tylko, jakie to zabawki dostaną, jakie mama przygotuje ciasta, lub jakie słodycze kupi swoim pociechom. Jednak nim człowiek jest starszy, tym mniej cieszą takie okazje do świętowania. Zaczyna się od dostawania od rodziny niepotrzebnych, często tandetnych ubrań, głównie skarpetek. Później przychodzi czas na perfumy i środki higieny. Następnie zaczyna się etap sprzętów kuchennych, garnków, tosterów czy zestawów noży, które przydadzą się w dorosłym życiu, po założeniu rodziny. A na sam koniec sami zaczynamy zapominać o świętowaniu. Na szczęście, ciebie ominął ten jakże straszny los. Właśnie dziś, w dzień twoich imienin, twoja dziewczyna, Ymir, znalazła chwilę wolnego czasu od zajęć na uczelni, by móc spędzić z tobą ten dzień. Chociaż powtarzałaś już kilka razy, że sama jej obecność będzie dla ciebie prezentem, brunetka rzucała ci niezadowolone spojrzenia i teksty typu ,,nie mów mi, jak mam żyć". Ostatecznie odpuściłaś ciągłe spieranie się. Umówiłyście się o szesnastej pod jej uczelnią. Czekałaś właśnie na ławeczce, spoglądając na budynek szkoły, a konkretnie na herb z płomieniami ognia. Kto by pomyślał, że pierwszą od czterech lat dziewczyną, która dostanie się do szkoły strażackiej, będzie akurat ona? Byłaś bardzo dumna z Ymir. W końcu jej starania nie poszły na darmo, jak to zazwyczaj było. Twoje przemyślenia przetwało ciche odchrząknięcie. Spojrzałaś na stojącą przed tobą wysoką brunetkę o ciemnej karnacji. Miała na sobie zwykłe dżinsy, tanią koszulkę z nadrukiem i schodzone trampki. Na ramieniu trzymała czarny, zniszczony plecak, a potargane krótkie włosy spięła dużą spinką. Cóż, jej styl mówił sam za siebie-,,mam wyjebane na wszystko".
-Cześć.- rzuciła, kiwajac do ciebie głową.
-O, hej! Jak było na zajęciach?- spytałaś, posyłając do niej szeroki uśmiech. Wstałaś i odruchowo otrzepałaś tyłek. Złapałaś swoją torbę i poszłyście wzdłuż ulicy.
-Jak zwykle. Trochę nudno, trochę znośnie. Długo czekałaś?- spytała, wsuwając dłonie do kieszeni spodni. Mimo to, chciałaś złapać ją pod ramię. Jednak wiedziałaś, że Ymir bardzo nie lubi okazywania czułości publicznie. Ani prywatnie. W ogóle tego nie lubiła! Ale potrafiłaś to zrozumieć.
-Nie, jakieś dziesięć, może piętnaście minut. I tak byłam później, bo autobus stał w korku.- wyjaśniałaś. Brunetka rzuciła krótkie ,,aha" i kopnęła, Bogu ducha winny, kamyczek. Potoczył się na ulicę, a dziewczyna cmoknęła niezadowolona, że jej zabawka pozwoliła sobie na taką ucieczkę.
-A... dokąd idziemy?- spytałaś wreszcie, nie potrafiąc powstrzymać swojej ciekawości. Dziewczyna spojrzała na ciebie.
-Mówiłam już, że to niespodzianka.- odparła obojętnie.
-No ale... Ciekawość zaczyna mnie zżerać. Może jakaś podpowiedź?- spytała z nadzieją. Dziewczyna zastanowiła się chwilę.
-Trochę ciemno, niewygodne fotele, ale dobre miejsce do spania. Jest tam chyba wszystko.- odparła. Zamrugałaś zaskoczona.
-Piwnica taty Erena?- rzuciłaś bez większego zastanowienia. W końcu to pierwsze wpadło ci do głowy.
-Co...? Nie! A zresztą, i tak już prawie jesteśmy.- odparła, skręcając w prawo. Twoim oczom ukazał się duży, dosyć staromodny budynek.
-Teatr.- powiedziałaś trochę zaskoczona. Ymir nigdy nie zabierała cię w miejsce tego typu. Nie żeby kiedykolwiek zabrała cię w jakieś miejsca typowe na randkę, typu kino, resturacja, czy właśnie teatr. Zazwyczaj spotykałyście się w parku albo na mieście, czasem u którejś w domu. A tu taka miła niespodzianka.
-Zarobiłam parę groszy, a ostatnio mówiłaś, że chciałaś iść na jakiś musical, więc...- wyjaśniła, drapiąc się po karku, patrząc na swoje trampki. Uśmiechnęłaś się do niej promiennie i chwyciłaś ją za rękę.
-Czyli jednak mnie słuchałaś! Bardzo się cieszę, Ymir, dziękuję!- powiedziałaś, przytulając ją. Dziewczyna potarmosiła cię po włosach.
-Kiedyś mi się zrewanżujesz. Chodźmy.- powiedziała, ciągnąc cię do budynku.
~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~
Jak się spodziewałaś, musical cię nie zawiódł. Aktorzy cudownie śpiewali, a same piosenki miały bardzo przyjemną melodię. Nie mówiąc już o cudownych kostiumach. Ale było coś jeszcze, co cię uszczęśliwiło, a nie było o tym ani słowa w scenariuszu. Przez cały spektakl Ymir trzymał cię za rękę, co było u niej czymś... co najmniej nietypowym. Puściła twoją dłoń jedynie w trakcie piętnasto minutowej przerwy, podczas której poszłyście na kawę do baru, znajdującego się w teatrze na korytarzu. Wracałyście właśnie do domu, a konkretnie brunetka odprowadzała cię. Sama miała dosyć daleką drogę, do tego musiała pojechać pociągiem, ale, jak powiedziała, ma jeszcze dużo czasu do odjazdu i będzie jej się nudzić na dworcu.
-Jak ci się podobało?- spytała, przerywając ciszę między wami. Kopnęła kamyk, którym tym razem poleciał za niewielki krzak rosnący przy chodniku. Syknęła pod nosem z niezadowoleniem.
-Musical?- spytałaś dla pewności. Pokiwała głową, mrucząc krótkie ,,mhm".
-Był naprawdę niesamowity. Kilka piosenek wciąż gra mi w głowie! A główna postać była świetna! Aktorka pewnie długo trenowała do tej roli.- powiedziałaś.
-Pewnie nie. Zapewne przychodzi im to bardzo łatwo, w końcu z tego żyją.- odparła, wzruszająca ramionami. Zastanowiaś się chwilę.
-Tak, może masz rację.- odparłaś. Znów szłyście w ciszy, jednak nie była ona nieprzyjemna. Często, gdy kończyły wam się temat do rozmów, milczałyście, ciesząc się swoją obecnością.
-Ale wiesz...- zaczęłaś po kilka minutach.
-Hm?- mruknęła, rzucając ci krótkie spojrzenie.
-Cieszę się, że trzymałaś mnie za rękę.- powiedziałaś szczerze. Dziewczyna odwróciła głowę w przeciwnym kierunku.
-Raz na jakiś czas chyba mogę, nie?- mruknęła. Zaśmiałaś się.
-Tak, tak. Przynajmniej mam pewność, że jednak mnie kochasz.- powiedziałaś. Brunetka prychnęła pod nosem.
-Głupia. Oczywiście, że cię... no tego, kocham.- odparła, unosząc dumnie głowę. Rozejrzałaś się i pocałowałaś ją szybko w policzek. Spojrzała na ciebie, posyłając ci nieme pytanie.
-Też cię kocham. Tak bardzo, bardzo, bardzo!- pisnęłaś, skacząc jej na szyję.
-Ej no, ktoś zobaczy!- krzyknęła.
-Nikt nie zobaczy, bo nikt nie idzie! No i u dziewczyn to nie wygląda tak dwuznacznie.- dodałaś, tuląc ją. Dziewczyna zaśmiała się krótko i przytuliła cię.
-Chodźmy szybciej, zimno mi.- powiedziała, przyspieszając kroku.
-A może zostaniesz u mnie na noc? I tak nie mamy jutro wykładów...- zasugerowałaś.
-W sumie... bardzo chętnie.- odparła dziewczyna.~·~·~·~·~·~·~·~
Nie umiem pisać yuri. Chyba. Nigdy czytałam nie, więc nawet nie mam jakiegoś... punktu odniesienia.Well, nie mam zbytnio co mówić, więc to tyle. Przepraszam za błędy i papa, Kasztanki!♡♡♡♡
CZYTASZ
[SnK] One-shots
FanfictionCześć! W tym opowiadaniu będziesz mógł znaleźć różne one-shoty z Shingeki no Kyojin. Mam nadzieję, że przypadną ci do gustu. Zapraszam do czytania! :)