Więzienie (Levi x reader)

7.6K 293 34
                                    

Znowu lemon, R18 i te sprawy (i tak wiem, że to przeczytasz!)
~·~·~·~·~·~·~·~


















Kolejny dzień z rzędu obudził cię ten okropny dźwięk stykających się ze sobą kawałków metalu. Strażnicy chodzili między celami i przejeżdżali pistoletem po kratach.
-Wstawać, śmiecie!- krzyczęli na cały głos. Niechętnie wyszłaś spod koca i ubrałaś biało-czarne ubrania. Stanęłaś przed kratą. Jeden z nich otworzył celę, założył ci kajdanki i, wraz z kilkoma innymi więźniami, zaprowadził na stołówkę. Odebrałaś swoją porcję... czegoś i skierowałaś się do jednego ze stolików. Usiadłaś obok Levi'a.
-Cześć.- mruknęłaś.
-Hej.- odparł, mieszając łyżką w białej papce. Co tu robiłaś? Przecież nie zrobiłaś nic złego! Wręcz przeciwnie, byłaś wzorowym obywatelem i policjantką. Właśnie dlatego tu trafiłaś. Miałaś obserować Ackerman'a, który był oskarżony o gwałt i zabójstwo. Wzięłaś do ust odrobinę zawrtości talerza. Chyba zaczynałaś się już przyzwyczaiać do więziennych standardów, ponieważ nawet nie przeszkadzały ci dziwne twarde grudki w jedzeniu.
-Podobno dzisiaj klawisze pozwolą na odwiedzanie innych więźniów.- mruknął nagle czarnowłosy. Udałaś zaskoczoną, jednak wiedziałaś o tym. Mało tego, sama to wymyśliłaś, aby móc z nim dłużej porozmawiać i nawiązać bliższy kontakt.
-Serio?- zapytałaś. Kiwnął głową. Odłożył łyżkę na pusty talerz. Nawet nie zauważyłaś, żeby cokolwiek jadł. Wstał i położył ci dłoń na ramieniu.
-Kto wie, może do ciebie wpadnę?- powiedział z dziwnym uśmiechem i odniósł naczynia. Uśmiechnęłaś się sama do siebie. Jeśli zrobi coś, to może i będziesz miała uraz do końca życia, ale znajdziesz dowody na zostawienie go tu do końca jego życia. Odniosłaś talerz i po chwili odprowadzono cię do celi. Teraz musiałaś już tylko czekań, aż wieczorem otworzą kraty.
~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~
-Drodzy więźniowie. Macie pięć godzin na spędzenie wspólnie czasu. Nie musicie dziękować.- powiedział naczelnik przez radiowęzeł. Policjanci otworzyli kraty i zostawili wszystkich więźniów bez opieki. Jednak nawet nie było widać, aby ktoś chciał uciekać. Pewnie większość zdała sobie sprawę, że zwiększono ochronę na zewnątrz. Niektórzy zostawali w celach, a inni rozchodzili się. Jak się spodziewałaś, po chwili przyszedł do ciebie czarnowłosy.
-Hej. Chodź.- powiedział tonem nie przyjmującym sprzeciwów i machnął na ciebie ręką. Wstałaś i poszłaś za nim. Kierował się w stronę łaźni. Teraz dopiero zaczynałaś odczuwać strach. A jeśli naprawdę to zrobi? A gdy już będzie po wszystkim, twoje poświęcenie nic nie da?! Zadawałaś sobie kolejne, coraz to gorsze, pytania. Gdy byliście na miejscu, twoje serce biło jak oszalałe. Oparłaś się o umywalkę. Chłopak spojrzał na ciebie. Podszedł bliżej i położył ręce po obu stronach twojego ciała.
-C-co ro...?- zaczęłaś.
-O, tu są.- przerwał, sięgając zza umywalki paczkę papierosów i zapalniczkę. Wkłada jednego do ust i zapala.
-Tego potrzebowałem.- powiedział, zaciągając się. Patrzyłaś na niego zdziwiona. Tylko o to chodziło? O zwykłe szlugi?!
-Chcesz?- spytał, podając ci paczkę. Kiwnęłaś przecząco głową.
-Nie palę.- odpowiedziałaś krótko. Wzruszył ramionami i schował paczkę oraz zapalniczkę do kieszeni. Wyjął papierosa z ust i pocałował cię. Poczułaś, jak dym przechodzi z jego ust do twoich, aby zaraz dostać się do płuc. Bez pośpiechu pogłębił pocałunek i objął cię w pasie. Zarzuciłaś mu ręce na szyję. Jego dłonie wędrowały po twoich plecach, aż dostały się pod spodnie. Chłopak bawił się twoimi majtkami, co jakiś czas szczypiąc twoje pośladki. Sapałaś cicho w jego usta. Jedna jego ręka wdarła się pod twoją blzukę i rozpięła stanik. Chłopak uciskał twoje piesi, co jakiś czas szczypiąc sutki. Cały czas patrzył ci w oczy, a ty nie mogłaś uciec od spojrzenia jego kobaltowych tęczówek. Zdjął twoją bluzkę oraz stanik i ssał twoje piersi. Jęczałaś cicho. Nagle usłyszeliście kroki. Chłopak wziął cię na ręce i zaniósł do jednej z kabin. Zdjął swoje oraz twoje ubrania i puścił strumień wody. Wrócił do zabawy twoimi piersiami. W tej samej chwili do łaźni weszło kilku innych więźniów, rozmawiając i śmiejąc się. Palce chłopaka jeździły wokół twojego wejścia, co jakiś czas drażniąc wrażliwy guziczek. Włożył w ciebie jeden palec, a ty pisnęłaś, troszkę za głośno. Wszyscy wokół ucichli, ale zaraz wrócili do rozmów. Zakryłaś usta, gdy chłopak dołożył jeszcze dwa palce. Poruszał nimi energicznie, nadal ssąc i podgryzając twoje piersi. Jęczał głośno, nie mogąc się powstrzymać. Nagle chłopak wyjął palce, chwycił cię za pośladki i uniósł. Wszedł w ciebie jednym ruchem, a ty krzyknęłaś zaskoczona. Wtuliłaś się w niego, a on powoli przyspieszał. Czułaś go całego w sobie. To było takie przyjemne uczucie. Jęczałaś na cały głos, mając nadzieję, że spływająca woda wystarczy, aby cię zagłuszyć.
-Podoba ci się?- wyszeptał ci do ucha, przegryzając płatek. Mruknęłaś pod nosem coś w stylu ,,tak".
-Nie słyszę.- odparł mężczyzna.
-Tak!- jęknęłaś głośno. Chłopak przekręcił cię i odstawił na podłogę tak, abyś stał tyłem do niego, odrobinę wypięta. Złapał cię za biodra i siłą zmusił cię, abyć nimi poruszała. Jego uścisk był silny i wiedziałaś, że jutro będziesz miała tam sine ślady. Ale i tak była to mała cena za to, co teraz przeżywałaś. Już po kilku chwilach osiągnęłaś szczyt, krzycząc na całą łaźnię. Czarnowłosy wyszedł z ciebie i szarpnął cię za ramię, żebyś uklękła.
-No, dawaj, piękna.- powiedział z wrednym uśmiechem. Wzięłaś jego członka do ust i poruszałaś głową w szybkim tępie. Chłopak przeczesał palcami twoje [kolor] włosy i delikatnie nacisnął na twoją głowę, abyś jeszcze odrobinę przyspieszyła. Po jakmiś czasie spuścił się w twoje usta. Jednak nie pozwalał ci na wyjęcie jego członka z ust, a co dopiero wyplucie spermy.
-Połknij.- warknął. Zrobiłaś to, prawie się przy tym dusząc. Wyjął swojego członka z twoich ust i szarpnął za włosy, żebyś wstała. Pocałował cię czule, owinął się jakimś ręcznikiem i wyszedł. Usiadłaś na podłodze, próbując złapać oddech. Nie znalazłaś na niego żadnych dowodów, ale za to cię zaliczył. I to dobrowolnie. Czy mogło być gorzej?
~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~
-Obydwoje jesteście czyści.- powiedział naczelnik, Erwin Smith, podając tobie i Levi'owi mundury. Popatrzyliści na siebie zdziwieni.
-To też policjant?!- wrzasnęliście w tym samym czasie.
-Ty byłeś podejrzany o ten gwałt i morderstwo. [Imię] chciała znaleźć coś na ciebie, ale baliśmy się, że będzie chciała nawiązać przez ciebie kontakt z prawdziwym przestępcą, dlatego miałeś jej pilniwać. Ostatnie śledztwo dowiodło, że żadne z was nie ma złych zamiarów.- wytłumaczył blondyn. Westchnęłaś ciężko. Nigdy nie przypuszczałaś, że wpadłby na coś takiego.
-A teraz, możecie iść.- dodał po chwili. Zmieniliście więzienne uniformy na cywilne ubrania i z mundurami w rękach wyszliście z budynku.
-Jakim cudem nie domyśliłam się, że jesteś policjantem?- szepnęłaś.
-Zadaję sobie to samo pytanie. Kazali mi cię tylko obserowować. Gdybym wiedział, to nigdy...- przerwał, zagryzając wargę. Klepnęłaś go w ramię.
-Spokojnie, też miałam ochotę to z tobą zrobić.- powiedziałaś w miarę spokojnie. Mężczyzna zaśmiał się pod nosem i spojrzał na ciebie.
-Idziemy do mnie? Mieszkam niedaleko.- wzruszyłaś ramionami. Złapał cię za rękę i skierowaliście się w stronę wysokiego bloku mieszkalnego.




















~·~·~·~·~·~·~·~
Dostałam prośbę o lemona z Levi'em. Więc jest.

Pomysł z więzieniem wpadł do mojej małej główki zaraz po obejrzeniu Prison School (anime dla ludzi z dystansem i poczuciem humoru, którym nie przeszkadza ecchi w każdej scenie).

Znowu miałam wstawić wcześniej i znowu siła wyższa mi na to nie pozwoliła. Trudno.

Jakby co, to sorki za błędy i tak dalej.

I tyle. Papa, Kasztanki! ❤❤❤❤

[SnK] One-shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz