Witam w drugiej części. Prosiliście, więc macie! Riren w czasach apokalipsy zombie! Ostrzegam, że nie będzie seksu. Zapraszam! ^.^
~·~·~·~·~·~·~·~·~Biegłem coraz szybciej, byle tylko dostać się do bazy. W dłoni miałem tylko pistolet z sześcioma nabojami, a wokół mnie roiło się od żywych trupów. Jeśli przeżyję, to będzie, kurwa, wielki cud! Usłyszałam warknięcie nade mną. Nie wiele myśląc, strzeliłem w górę. Sekundę później spadł obok mnie jeden z zombie. Pięć. A do bazy zostało jakieś pół kilometra. Pobiegłem dalej. Znowy szelest, tym razem gdzieś w krzakach. Strzeliłem od razu. Chuj wie, czy to był zombie, żołnierz, cywil czy zwykłe zwierzę! Cztery. Teraz za drzewem po lewej. Strzał. Trzy. Trzysta metrów. Mam szansę!
-Pomocy!- usłyszałem wrzask. Kurwa, naprawdę?! Skręciłem w stronę głosu. Jest gdzieś blisko, na szczęście. Nie wyobrażam sobie biec kolejne pół kilometra do jakiejś ofiary losu!
-Błagam, niech ktoś mi pomoże!- znowu. Dostrzegłem wywrócony pień drzewa, a pod nim jakiegoś żołnierza. Jego sprzęt do manewrów był zniszony. Zresztą, mój nie był lepszy. Niedaleko czaili się zombie. Dobrze, że nie są zbyt szybcy. A przynajmniej ci ,,normalni".
-Eren! Do jasnej cholery, jak ty tu wlazłeś?!- krzyknąłem, gdy zobaczyłem twarz młodego Yaegera.
-Kapralu! Tytan tu był!- no, świetnie, kurwa! Jeszcze tego brakowało. Właśnie o to mi chodziło. Tak, jak normalne trupy są powolone, tak samo tytani, tylko, że oni są dużo więksi. Ich marsz jest dla nas jak sprint!
-Podniosę drzewo, a ty wyjdziesz, dobra?- nie, to nie było pytanie, raczej rozkaz. Chłopak kiwnął głową. Chwyciłem drzewo, na szczęście nie jest ono jakoś specjalnie wielkie, i uniosłem kilka centymetrów. Chłopak wysunął się spod kłody z sykiem bólu.
-Kapralu, nie dam rady dojść do bazy. Chyba złamałem nogę.- powiedział. Kurna, naprawdę?! I teraz trzeba czekać jakieś trzy godziny, żeby mu się zrosła! Tak, trzy. Młody jest tytanem. Fajnie, nie? Nie! Dodatkowy wrzód na tyłku!
-Eren, same z tobą poroblemy.- warknąłem, podnosząc go. Przerzuciłem go sobie przez szyję, żeby leżał na moich ramionach. I co się akurat teraz stało? Czterech zombie wyskoczyło z lasu. Szybcy. Zbyt szybcy! Odmieńcy! Pobiegłem, ale i tak pewnie będę musiał ich zastrzelić, jestem zbyt wolny. Eren coś mruczał, żeby go zostawić. Niedoczekanie twoje, Yaeger! Wkurwiający dzieciak.
Jeden z trupów przyspieszył, prawie łapiąc mnie za kostkę. Strzeliłem w niego, zostawiając daleko w tyle. Dwa naboje, trzech zombie. Nie zbyt optymistyczna sytuacja. A, właśnie! Szybko wam wytłumaczę, skoro mam sekundkę czasu. Zombie, czyli żywe trupy, można zabić tylko specjalnymi kulami, które mam właśnie w tym pistolecie. A tytanom odcinamy karki. Więc do walki wręcz się nie mieszam. Jeszcze mnie ugryzie i stanę się jednym z nich. A one są brudne. No i pewnie ludzie nie byliby zadowoleni, wiedząc, że nie jestem po ich stronie.
Kolejny przyspieszył, tym razem szykując się na Erena. Odwróciłem się i strzeliłem. Było blisko. Już niedaleko! Widzę bazę! Strzeliłem w jeszcze jednego, tak na wszelki wypadek. Powoli odczuwałem skutki tego biegu. Oto życie żołnierza dwudziestego pierwszego wieku! Uciekanie przed śmierdzącymi trupami w gówniarzem na karku! Dosłownie!
Będąc prawie na miejscu, z drzwi wyskoczyła Petra, machając do mnie. No, kurwa, przecież wiem, gdzie mam biec! Po cholerę machasz tą łapą?! Chwila. Co ona pokazuje?
-Kapralu, za tobą!- wrzasnęła i w tej samej chwili poczułem ból w plecach. Udrapał mnie, skurwysyn! Ale się przewrócił, już mnie nie dogoni. Chyba, że upadnę przed samym wejściem do bazy. Tak jak teraz. Zaryłem twarzą w glebę, rzucając Erena przed mnie. Wybiegli do nas Erwin i Mike. No, kurwa, wcześniej nie mogliście?! Smith podniósł bruneta, a Zakarius mnie. Syknąłem, gdy dotknął moich pleców. Wzięli nas na ,,barana" i zanieśli, jak zgaduję, do medyków. Kurwa, jeszcze spotkanie z Hanji, super.Zacząłem usypiać ze zmęczenia. Albo tracić przytomność.
-Kapralu, przepraszam...- szepnął brunet. Popatrzyłem na niego zdziwiony.
-Za co?- spytałem, przy okazji ziewając. Chłopak spojrzał na podłogę, a zaraz na mnie. Na jego twarzy pojawiły się małe rumieńce. Słodki dzieciak. A jednocześnie głupi, jak but! Skąd tacy się biorą? Nie odpowiadaj!
-Przeze mnie prawie stałeś się zombie.- dodał. A nie mówiłem, że głupi?
-Idiota.- mruknąłem z cieniem uśmiechu. Przymknąłem oczy, opierając głowę o ramię Mike, i od razu zasnąłem.
~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~
Co potrafi wybudzić nawet zmarłego? Czterooka istota z jakimś jebanym zamiłowaniem do tytanów, imieniem Hanji Zoe. Ja pierniczę, jakim cudem jeszcze nie oddali jej do czubków? Albo nie dali na pożarcie zombie? Otworzyłem oczy, czego pożałowałem, przez ostre światło i wkurwkający głos.
-O! Levi, obudziłeś się?!- pisnęła czterooka wariatka. Nie, kurwa, zasnąłem! Warknąłem coś pod nosem. O! Przypomniałem coś sobie!
-Co z Erenem?- spytałem, siadając na łóżku szpitalnym i przecierają twarz dłońmi.
-Oh, już dobrze, zregenerował się. Powinieneś bardziej martwić się o siebie.- odprała brunetka z głupim uśmiechem.
-Nie poszczaj się ze śmiechu.- syknąłem.
-Właśnie! Na szczęście, twoja rana nie jest zbyt głęboka, ale za to bardzo szeroka. Chcesz coś do jedzenia?- dodała okularnica.
-Ta...- szybka odpowiedź pełna środków stylistycznych, epitetów czy innego gówna wyszła z moich ust. Brunetka powiedziała tylko, że zaraz coś mi załatwi i wyszła. A ja miałem spokój. Przynajmniej na trzy minuty. Tak myślałem, zanim ktoś nie zapukał do drzwi.
-Wlazł!- krzyknąłem. Przez wielkie metalowe drzwi wychyliła się brązowa czupryna i duże zielone oczy.
-Ano, dzień dobry, kapralu. Jak się Pan czuje?- zapytał Eren. Machnąłem ręką, żeby podszedł bliżej i usiadł na wyrku. Posłusznie zrobił to, ale rumienił się jak cnotka-dziewica. Aha, jestem bez koszulki. Brawo za prędkość reakcji, Levi! Mentalny facepalm zaliczony!
-Dobrze. A ty?- sczerze, to mam to w dupie, ale wypada zapytać, jak już tu przylazł, co nie?
-Bardzo dobrze! I jeszcze raz dziękuję Panu za...- zaczął, ale kopnąłem go lekko w żebro.
-Nie zaczynaj znowu.- warknąłem. Jednak zaraz uśmiechnąłem się delikatnie, widzą strach w jego oczach. Tak, ten piękny widok mnie satysfakcjonuje. I owszem, jestem sadystą.
-No, już, już. Nie sraj się tak.- mruknąłem, przeciągają się. Kurna, ile ja spałem?
-Ano, kapralu...- zaczął brunet. Popatrzyłem na niego, unosząc lekko prawą brew.
-Bandaż się Panu rozwiązał.- dodał. Rzeczywiście. Złapałem jego koniec, próbując go zaczepić za plecami, ale, oczywiście, nie dałem rady. Syknąłem z bólu i popatrzyłem na Erena.
-Zawiąż to.- rozkazałem. Chłopak szybciutko wstał, oparł się tak, żeby klęczeć przede mną między moimi nogami i próbował zawiązać to bawełniane gówno.
-Czy tak jest dobrze?- spytał. Poruszyłem lekko ramionami.
-Trochę ciaśniej, jest za luźno.- odparłem. Chłopak nachylił się bardziej, stracił równowagę i wywrócił się na mój tors.
-Bardzoprzepraszamkapralu!- pisnął na jednym wdechu, chcąc wstać. Zatrzymałem go, obejmując ramionami.
-Jak już tak wylądowałeś, to mnie ogrzej. Nie mogę przecież założyć koszuli.- mruknąłem. Nawet nie musiałem spojrzać na jego twarz, aby widzieć, że się rumieni. Delikatnie mnie objął, jakby starając się nie dotknąć rany. Jak miło. Położyłem się na lewym boku, nadal przytulając Erena.
-Kapralu, tak nie mo...!- zaczął.
-Zamknij się. Chce mi się spać.- mruknąłem, wtulając nos w jego włosy. Chłopak spiął się lekko, gdy przybliżyłem się jeszcze bardziej do niego, pocierając moim kroczem o jego. Oi, on już wie, co się szykuje...~·~·~·~·~·~·~·~
Pierwsze yaoi (a raczej shounen ai, ale walić to) w tych shot'ach-zaliczone! Dajcie znać, jak bardzo zjebałam ^.^
Za bardzo skupiłam się na "fabule", przez co paringu prawie nie ma! Kuźwa!Cholercia, dlaczego zazwyczaj, gdy jest narracja Levi'a, jest masa przekleństw i kolokwialnych tekstów? Wtf?
Korzystają, że to nadal Speszjal, jeszcze raz, bardzo wam dziękuję, Kasztanki, że jesteście i czytacie to. IloveyouIloveyouIloveyouIloveyouIloveyouIloveyouIloveyouIloveyouIloveyou!!! ❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤
No, to widzimy/słyszymy/czytamy się przy następnym shot'cie. Papapapapa! (^.^)ノ
Ps.
Dzisiaj 1 czerwca, a wiem, że wszyscy jesteście dzieciaki (psychicznie, wiekowo to nie wiem XD), więc cieszcie się swoim dniem! Najlepszego, skurczybyki małe! <3
Tam na dole⬇w komentarzach,możecie się chwalić, co dostaliście :D (ja pluszową pandzię *.*)
CZYTASZ
[SnK] One-shots
FanfictionCześć! W tym opowiadaniu będziesz mógł znaleźć różne one-shoty z Shingeki no Kyojin. Mam nadzieję, że przypadną ci do gustu. Zapraszam do czytania! :)