Rutyna (Erwin x reader)

3.2K 171 14
                                    

Jak co dzień, obudziła cię szorstka męska dłoń, delikatnie głaszcząca cię po twarzy. Jak co dzień, bardzo nie chciałaś wstawać, ponieważ oznaczało to powrót z krainy snów do dorosłego życia, pełnego domowych obowiązków, pracy i całego tego syfu. Jak co dzień, odrzuciłaś swoje pesymistyczne myśli, aby spojrzeć w błękitne, pełne radości, oczy twojego męża. Jak co dzień, zaraz po szybkim śniadaniu, budził cię, a wciąż będące w nieładzie blond włosy, opadały na jego czoło. Jak co dzień, uśmiechnął się do  ciebie ciepło.
-Dzień dobry, kochanie.- powiedział Erwin, całując cię krótko. Zresztą, jak co dzień. Nic nowego. Ostatnio czułaś, jak popadłaś w życiową rutynę. Wstajesz, wykonujesz poranne czynności, idziesz do pracy, wracasz, robisz obiad, a resztę dnia spędzasz na nudnych programach w telewizji lub czytaniu gazety, aby późnym wieczorem zasnąć i przygotować się na kolejny, nudny dzień.
-Coś nie tak? Źle się czujesz?- zaniepokoił się blondyn. Pokiwałaś przecząco głową, nie chcąc go martwić.
-Nie, wszystko dobrze. Co na śniadanie?- zapytałaś, przeciągając się.
-Jajecznica.- odparł mężczyzna, idąc w stronę kuchni. A więc jednak coś nowego. Wstałaś z łóżka i założyłaś zielony szlafrok w żabki. Skierowałaś się w tym samym kierunku, co Erwin. Usiadłaś na wysokim krześle barowym przy blacie, popijając już gotową zieloną herbatę z ananasem. Blondyn nałożył jajcznicę na talerz, posypał szczypiorkiem i postawił przed tobą.
-Smacznego.- powiedział z szerokim uśmiechem. Mruknęłaś tylko w odpowiedzi, zaczynając jeść śniadanie. Mężczyzna wybiegł do pokoju. Pewnie jak zwykle zakładał marynarkę, poprawiał krawat i zakładał buty. Codzienna rutyna, brak żadnych niespodzianek.
-Wychodzę! Będę wieczorem!- zawołał, wychodząc z domu.
-Cześć!- zawołałaś chwilę przed zamknięciem drzwi. Nagle naszła cię dziwna myśl, że o czymś zapomniałaś. I to o czymś bardzo ważnym! Co to mogło być? Zakupy zrobiłaś, projekt do pracy przygotowałaś, nikt z twoich znajomych nie obchodzi dziś urodzin, psa nie nakarmiłaś, bo nie macie. W takim razie co? Cały poranek, podczas szykowania się do pracy, zastanawiałaś się nad tą jedną konkretną sprawą. Żadko ci się zdarzyło zapomnieć o czymś ważnym, głównie dlatego, że zawsze czułaś delikatny stres, który ci o wszystkim przypominał. A tym razem, pustka w głowie. Nawet podczas drogi do biura, jak i w samej pracy, zastanawiałaś się nad tym ważnym... czymś.
-[Nazwisko], do cholery, pobudka!- wrzasnął Jean. Podniosłaś głowę znad stosu papierów i innych dokumentów. Chłopak stał przed tobą ze sporą, wyglądającą na ciężką, paczką.
-Czego?- warknęłaś zniechęcona tym, że śmiał ci przerwać twoje rozważania.
-To masz wypełnić, a to przyszło do ciebie.- powiedział, kładąc paczkę na stole. No tak, ostatnio postanowiłaś kupić Erwinowi nowy laptop. Specjalnie zamówiłaś na adres swojego biura, aby mężczyzna nic nie zauważył. Odłożyłaś paczkę pod biurko i spojrzałaś na stos papierów. Westchnęłaś ciężko. No ale cóż, ktoś to zrobić musi. A nim wcześniej, tym lepiej.
~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~
Wróciłaś do domu trochę wcześniej, niż przypuszczałaś. Schowałaś niespodziankę dla Erwina głęboko w szafie, mając pewność, że tam nie zajrzy. Poszłaś do kuchni i spojrzałaś na zegarek w kształcie Totoro.
-Mam sporo czasu.- mruknęłaś, zaglądając do książki kucharskiej. Zastanawiałaś się, co by tu dzisiaj ugotować twojemu ukochanemu. Może coś z kuchnie europejskiej? A konkretnie włoskiej? Tylko co? Spaghetti trochę nudne... Po dłuższych przmeśleniach padło na Risotto. Zagotowałaś wodę na ryż i czekałaś. Gdy już zaczęłaś wrzucać go do garnka, jak na złość zadzwonił twój telefon. Syknęłaś pod nosem, wrzucając pośpiesznie ryż do gotującej się wody.
-Halo?- odebrała, nawet  nie patrząc na numer.
-Pani [Nazwisko][Imię]?- spytał, nieznany ci, męski głos.
-Tak, o co chodzi?- spytałaś.
-Pani mąż miał wypadek, proszę przyjechać do szpitala.- powiedział, wyjątkowo spokojnie, mężczyzna. Zszokowana opuściłaś gorącą łyżkę na swoją stopę.
-Aj!- pisnęłaś zaskoczona, podskakując na drugiej nodze.
-Co...?- zdziwił się mężczyzna.
-Jaki wypadek?!- wrzasnąłaś. Mężczyzna zachichotał.
-To nic poważnego. Proszę spokojnie przyjechać, wyjaśnię pani na miejscu.- odparł i rozłączył się. Wyłączyłaś kuchnię, szybko się ubrałaś i wybiegłaś z domu. Wsiadłaś do srebrnego Citroëna i ruszyłaś w stronę szpitala, starając się uspokoić przy muzyce z radia, co nie zbyt dobrze ci wychodziło. A niby ostatnio wdarła się rutyna, nie? Zaparkowałaś przed budynkiem i wbiegłaś do środka, od razu atakując recepcjonistkę.
-Erwin Smith! Co z nim?! Gdzie on jest?!- krzyknęłaś, troszkę zbyt głośno, jednak to była ostagnia rzecz, którą się teraz przejmowałaś. Dziewczyna poszukała czegoś w komputerze.
-Sala 107, drugie piętro. Proszę zostawić okrycie wierzchnie w szatni.- powiedziała z uśmiechem. Podziękowałaś i oddałaś swój płaszcz szatniarce, która dała w zamian mały numerek.
-Trzynaście? Serio?- jęknęłaś, biegnąc do wskazanego pokoju. Jakby tego było mało, po schodach szedł starszy mężczyzna u kuli, a windy nie działały. Gdy wreszcie udało ci się ominąć staruszka, weszłaś na korytarz i zajrzałaś do odpowiedniego pokoju. Na łóżku przy oknie leżał Erwin, rozmawiając z lekarzem. Odchrząknęłaś, chcąc zwrócić na siebie uwagę.
-Hej kochanie!- powiedział blondyn z uśmiechem. Był dosyć poobijany.
-Ty mi tu nie kochaniuj. Co zrobiłeś?!- krzyknęłaś, zdenerwownana jego zachowaniem.
-Poślizgnąłem się na schodach.- odparł spokojnie. Zmarszczyłaś brwi, czekając na dalszą cześć jego wypowiedzi.
-I tyle. Jest tylko poobijany i ma zwichniętą kostkę.- wtrącił się lekarz. Popatrzyłaś na nich, a następnie przytuliłaś delikatnie Erwina.
-Ty idioto.- mruknąś, siadając na jego biodrach. Mężczyzna objął cię w tali i przytulił się do ciebie.
-Przepraszam, że tak się akurat dzisiaj załatwiłem.- mruknął. Spojrzałaś na niego zdziwiona.
-Akurat dzisiaj?- spytałaś, akcentując pierwsze słowo.
-No bo mamy rocznicę. Wszystkiego najlepszego!- odparł spokojnie. Zagryzłaś wargę. Pewnie dlatego tak bardzo chodziło ci po głowie kupno prezentu.
-N-nic się nie stało. Wzajemnie. Przynajmniej nie jest nudno...-















































~·~·~·~·~·~·~·~
Witam! Nadszedł czas na shot z Erwinem!

Za błędy przepraszam!
Papa, Kasztanki! ♥♥♥♥

[SnK] One-shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz