Nowe rok szkolny często wiąże się z wieloma zmianami. A gdy zaczyna się nową szkołę, szczególnie liceum, jest ich jeszcze więcej! No bo tak, inny budynek, inni ludzie, inni nauczyciele... ogólnie wszystko inne! A jak jest się mną i akurat trafia się gdzieś totalnie samemu, to nie jest zbyt miło! Ależ nie płaczcie nad mym losem! Zachowajcie swe łzy na później, gdy powiem wam o najgorszym! Udało mi się przetrwać te kilka tygodni, zakolegować się z ludźmi w klasie i... zakochać. Nic szczególnego? W sumie racja. Jak większość dziewczyn, zakochałem się w trzecioklasiście, Levi'u. Był przystojny, świetnie się uczył i grał w szkolnej drużynie koszykówki! 160 centymetrów szczęścia! Problemem jest teraz to, że jestem zwykłym, nieogarniętym pierwszakiem. No i oczywiście facetem. I tak nie mam zmiaru się poddać! Chcę go chociaż zagadać! Tyle mi wystarczy! I jak będzie chciał ze mną spędzać czas to już w ogóle będę...
-Eren! Ile razy mam do ciebie mówić?!- krzyknął pan Nile. Podskoczyłem zaskoczony i rozejrzałem się.
-Ja?- spytałem cicho. Mężczyzna westchnął ciężko.
-Jest tylko jeden Eren w tej klasie, a nawet w tej szkole. Więc tak, mówię konkretnie do ciebie.- powiedział spokojnie. A przynajmniej chciał sprawiać takie wrażenie. Widziałem tę pulsująca żyłkę na jego czole.
-Em... przepraszam, ale zamyśliłem się i pana nie słuchałem.- mruknąłem speszony. Mężczyzna westchnął kolejny raz.
-To teraz mnie posłuchaj. Rozumiem, że ledwo zaczęła się szkoła, ale twoje umiejętności z matematyki są tragiczne! Ostatnia kartkówkę zawaliłeś. Przy tablicy sobie nie radzisz. Nawet najprostsze prace domowe masz źle zrobione. Dlatego załatwiłem ci dosyć tanie korepetycje z trzecioklasistą. Dzisiaj po zajęciach masz poczekać na niego pod bramą szkoły. Pójdziecie do niego, nauczycie się, a jutro sprawdzę, czy coś zapamiętałeś.- powiedział. Zamrugałem kilka razy. Ale dzisiaj?! Od razu po szkole?! I jeszcze mam zapłacić?!
-Ale panie profesorze...- zacząłem. Uniósł dłoń, dając mi jednocześnie sygnał, że mam się zamknąć.
-Nie dyskutuj. Już zawiadomiłem o tym twoich rodziców. Nie mają nic przeciwko.- powiedział. Jęknąłem cicho.
-Dobrze. Dziękuję.- mruknąłem. Nile wrócił zadowolony do swojego biurka. Spojrzałem na zegarek. Dwunasta. Czyli mam jeszcze jakieś dwie lekcje na wymiganie się od tych korków. Może coś wymyślę...
~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~
Słysząc ostatni dzwonek od razu wyprułem z klasy! Zabrałem swoje buty oraz kurtkę i wybiegłem ze szkoły. Dobra, pójdę szybko do domu, a potem się wytłumaczę, że po prostu zapomniałem. W moim przypadku jest to bardzo prawdopodobne. Już prawie wybiegłam poza bramę, gdy poczułem szarpnięcie za kołnierz. Moje nogi dalej pobiegły, a głowa została w miejscu, przez co wylądowałem tyłkiem na twardym chodniku. Jęknąłem głośno i spojrzałem na tego, który postanowił przerwać mi moją ucieczkę.
-L-L-Levi!- pisnąłem, widząc wkurwione granatowe tęczówki.
-Dokąd tak biegniesz, gówniarzu? Poświęcam swój cenny czas, żeby nauczyć takiego młotka prostych działań, a ty tak po prostu biegniesz do domu?- mruknął. Chciałem coś powiedzieć, ale z moich ust wydobył się tylko cichy pisk. Czy ja dobrze rozumiem? Levi ma mnie uczyć?! Ten Levi?! Gdybym ja wcześniej wiedział, to nawet nie próbowałbym uciec! Nawet poprosiłbym o kilka lekcji więcej!
-Ja, em... przepraszam, zapomniałem.- mruknąłem. Prychnął.
-Nie wierzę. Wstawaj, idziemy.- powiedział i wyszedł za bramę. Wstałem, otrzepałem się i pobiegłem za nim.
-To... jak mnie rozpoznałeś?- spytałem. Może jednak mnie zauważył?!
-Biegłeś jak debil. Oczywiste było, że chcesz uciec z korków.- odparł. Spuściłem głowę. Moje serce właśnie rozpadło się kawałki. Ma ktoś taśmą pod ręką? Resztę drogi przeszliśmy w ciszy. Dla mnie dosyć niekomfortowej, a dla Levi'a... em... chyba przyjemnej. Gdy tylko chciałem coś powiedzieć, od razu karcił mnie wzrokiem, więc szybko się zamykałem. Wreszcie trafiliśmy do jego mieszkania.
-Aktualnie jesteśmy sami. Mój wujek przyjdzie po osiemnastej. Do tego czasu musisz ogarnąć dwa działy.-powiedział, rzucając plecak koło biurka. Niepewnie położyłem swój obok.
-Aż tyle?- spytałem cicho.
-Ciesz się, że tylko tyle.- powiedział. Zdjął koszulę od mundurka i założył czarną bluzką. Postawił koło biurka dodatkowe krzesło.
-Krew ci leci.- rzucił krótko, wyjmujac książki. Dotknąłem nosa. Ugh, rzeczywiście! Jestem okropny... Ale dla takich widoków było warto!
-Zaraz przyjdę.- mruknąłem i poszedłem do łazienki. Dosyć szybko ogarnąłem się i wróciłem do pokoju, gdzie na biurku były już rozłożone książki, jakieś kartki i dwa kalkulatory.
-Siadaj. Najpierw sprawdzę, czy jesteś głąbem, czy tylko debilem.- powiedział, siadają na krześle. Usiadłem obok. Nie miałem zbyt dużo miejsca, przez co stykaliśmy się ramionami. Czułem ciepłe rumieńce na swoich policzkach. Levi podał mi kartkę z kilkoma działaniami.
-Oblicz to.- powiedział. Spojrzałem na pierwsze. Czemu te liczby są takie duże?! Dobra, spojrzę na drugie. Jeszcze gorsze. Wracam do pierwszego. Zacząłem coś liczyć, mnożyć, aż Levi postukał ołówkiem w biurko.
-Po cholerę się tak męczysz? Wzór skróconego mnożenia.- powiedział, wskazując mi kilka cyferek. O. Rzeczywiście.
-Em, dzięki.- odparłem. Skreśliłem swoje działanie i zacząłem je od nowa, trzymając się tej malutkiej wskazówki. I udało się!
-Łał, nie jesteś aż tak głupi. Po prostu nie umiesz tego przeliczać w łatwiejszy sposób.- powiedział.
-...dzięki?- spytałem, nie wiedząc, co odpowiedzieć. Przy kolejnym działaniu było podobnie. Coś źle zrobiłem, Levi mnie nakierował i się poprawiłem. Aż doszliśmy do tak nienawidzonych przez mnie pierwiastków i potęg. Chłopak tłumaczył mi jedno zadanie przez chyba pół godziny, a i tak nic nie rozumiałem.
-Mógłbyś się chociaż postarać, wiesz?- mruknął Levi. Naburmuszyłem się.
-Staram.- mruknąłem.
-Wcale nie.- odparł.
-Wcale tak.- dodałem.
-Wcale nie i nie pyskuj. Jak zrobisz to działanie, to dam ci jakąś nagrodą. Może być?- spytał, wskazując długopisem przykład.
-Jaką?- mruknąłem podejrzliwie. Wzruszył ramionami.
-Nie wiem, co chcesz! Po prostu to zrób!- warknął. Podskoczyłem wystraszony i spojrzałem na zadanie. A gdyby tak... Nie! Nie zgodzi się! Chociaż...
- Ale dasz mi wszystko, tak?- spytałem dla pewności.
-O ile będzie się to mieściło w moim budżecie.- odparł. Uśmiechnąłem się szeroko. Z dobrą motywacją zacząłem rozwiązywać zadanie. Wszystkie trybiki w mojej głowie pracowały na pełnych obrotach, aż po dziesięciu minutach udało mi się skończyć. Levi spojrzał ma kartkę.
-O. Dobrze.- powiedział zaskoczony. To trochę rani. Westchnął ciężko.
-Więc? Co chcesz?- spytał, biorąc łyk herbaty, którą zrobił sobie kilka minut temu.
-Buziaka.- powiedziałem cicho. O dziwo, nie wypluł napoju, tak jak na kreskówkach. Odłożył kubek i spojrzał na mnie poważnie. Złapał mnie za kołnierz i przyciągnął do siebie. Już chciałem zakryć twarz, będąc pewnym, że mnie uderzy. Jednak on pocałował mnie. Mocno, agresywnie, ale krótko.
-Dziwny jesteś.- mruknął, opierając swoje czoło o moje. Uśmiechnąłem się. To miłe, że nie nakrzyczał ma mnie i nie wzywał od zboczeńców.
-To źle?- spytałem. Wzruszył ramionami.
-Nie. Nie spodziewałem się po tobie czegoś innego.- odparł. Spojrzał na zegarek i odsunął się.
-Zaraz osiemnasta.- mruknąłem. Kiwnął głową. Wstałem, zebrałem swoje rzeczy i poszedłem do przedpokoju. Levi odprowadził mnie do drzwi.
-Wpadniesz też jutro?- spytał. Poczułem, jak moje serce zaczyna tańczyć wesoło.
-T-tak. O ile to nie problem.- odparłem. Pokręciła głową i kopnął mnie w kolano. Automatycznie skrzywiłem się i złapałem za nogę, lekko garbiąc.
-Za co to...?!- zacząłem, ale przerwał mi krótkim pocałunkiem.
-Zachęta. Powodzenia jutro na matmie.- powiedział i zamknął mi drzwi przed nosem. Uśmiechnąłem się do siebie. Jednak te korki nie były takie złe!~·~·~·~·~·~·~·~·~
Tak, matma jest trudna. Ale fajna. Przynajmniej w podstawówce XDWell, nie mam zbyt dużo do gadania. Przepraszam za błędy i papa, Kasztanki! ♡♡♡♡
CZYTASZ
[SnK] One-shots
FanficCześć! W tym opowiadaniu będziesz mógł znaleźć różne one-shoty z Shingeki no Kyojin. Mam nadzieję, że przypadną ci do gustu. Zapraszam do czytania! :)