Może jednak romans? (Erwin x reader)

6.6K 189 28
                                    

Po pierwsze- jest to kontynuacja ostatniego shota Erwin x reader ,,To nie romans!" czyli tak jakby druga część.

Po drugie- lemon, seks i te sprawy (nabrałam was, co? Mówiłam, że nie napiszę, a tu niespodzianka!)

Zapraszam do czytania :3
~·~·~·~·~·~·~·~
















-Kocham cię.- szepnął, zdejmując z ciebie sukienkę.
-No, ja ciebie chyba też.- odparłaś spokojnie, rozpinając koszulę Erwina. Poczułaś, jak jego dłonie suną od twoich nóg, przez biodra oraz żebra, aż sięgają na plecy, a konkretnie do zapięcia twojego stanika.
-Cholera, jak ja tego nie lubię.- warknął, męcząc się z klamerką. Usłyszałaś jakieś dziwne kliknięcie, a biustonosz poleciał na podłogę wraz z oderwanymi metalowymi zapinkami.
-Odkupujesz.- mruknęłaś. W ramach rekompensaty pociągnęłaś za jego koszulę, rozrywając ją w miejscach szwów, a to, co z niej zostało, rzuciłaś za łóżko. Składając pocałunki na klatce piersiowej blondyna, schodziłaś ustami coraz to niżej. Gdy prawie dotarłaś do paska, oblizałaś całą długość torsu mężczyny, kończąc malinką na lewym obojczyku. Widząc jego zniecierpliwione spojrzenie oraz rosnące wybrzuszenie w spodniach, postanowiłaś skrócić jego męki. Rozpięłaś pasek i rozporek jego spodni oraz odrobinę ściągnęłaś bokserki.
-To tak miało pasować wielkością do brwi?- spytałaś z zadziornym uśmiechem, przejeżdżając dłonią po jego nabrzmiałym członku. Uśmiechnął się w odpowiedzi, głaszcząc się po włosach. Oblizałaś usta, a następnie przejchałaś językiem po całej długości, co poskutkowało zadowolonym mruknięciem Erwina. Wzięłaś główkę jego penisa do ust, zasysając delikatnie. Nie bawiąc się z nim zbyt długo, wzięłaś go całego między wargi, wykonując, na zmianę szybkie i wolne, ruchy głową. Mężczyzna sapał zadowolony, co jakiś czas naciskając na twoją głowę, żebyś przyspieszyła. Sam nadawał ci swój rytm, od czego nie uciekałaś. Po chwili poczułaś coś słonego, spływającego po twoim gardle. Zakasłałaś kilka razy i spojrzałaś wrogo na blondyna.
-Mogłeś chociaż uprzedzić.- warknęłaś. Ten tylko przewrócił oczami i pchnął cię na plecy. Zdjął do końca spodnie, wraz z bielizną, i zawisł nad tobą, patrząc ci w oczy. Zarzuciłaś mu ręce na szyję, przyciągając do namiętnego pocałunku. Poczułaś, jak zaczepia kciukami o gumkę twoich majtek i ściąga je z ciebie. Palcami jeździł przy twoim wejściu, czekając, aż zareagujesz. Domagając się więcej uwagi, złapałaś go za rękę i, przerywając pocałunek, oblizałaś jego palce.
-Jesteś taka niecierpliwa, [Imię]. Odwróć się.- powiedział ze śmiechem. Nie skomentowałaś tego, tylko posłusznie wykonałaś polecenie. Poczułaś, jak jego palce zagłębiają się w tobie. Westchnęłaś z rozkoszą. Czułaś się tak podniecona, że nawet nie musiał cię długo przygotowywać. Oparł się swoim torsem o twoje plecy.
-Mogę już?- spytał, przegryzając małżowinę twojego ucha. Kiwnęłaś głową.
-A poprosisz mnie?- spytał z drwiącym uśmieszkiem.
-Kurwa, Erwin!- wrzasnęłaś, a echo rozniosło się po całym zamku.
-Bardzo ładnie.- powiedział, odrobinę zawiedziony, a jednocześnie przerażony. Nakierował penisa na twoją dziurkę i wszedł w ciebie. Jęknęłaś przeciągle, czując obce ciało w sobie. Mężczyzna objął cię silnymi ramionami, lekko przygniatając twoje piersi.
-Nawet nie wiesz, jak mi w tobie dobrze.- zaczął mężczyzna.
-Erwin...- wysapałaś, poruszając delikatnie biodrami. Zaczął się powoli w tobie poruszać, sapiąc cicho. Ty zaś, w przeciwieństwie do niego, nie mogłaś powstrzymać swoich jęków. Byłaś coraz to głośniejsza, nie przejmując się nawet tym, że wokół znajdują się pokoje wielu innych żołnierzy. Po wyjątkowo krótkim czasie wydałaś z siebie najgłośniekszy krzyk i doszłaś, opadając bezsilnie. Mężczyzna wykonał jeszcze kilka szybszych pchnięć i również szczytował, spuszczając się w tobie.
-Wybacz, nie zdążyłem- powiedział, wychodząc z ciebie. Położył się i przyciągnął cię, obejmując ramionami.
-Nie przejmuj się, i tak zbliżał mi się okres. A jak nie, to będziemy mięli małe Erwinki.- odparłaś, wtulając się w jego tors. Mężczyzna zaśmiał się, całując cię w czoło. Przykrył waszą dwójkę kołdrą i zamknął oczy.
-Dobranoc.- powiedział.
-...branoc.-
~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~
Kolejny raz biegłaś na trening, kilka sekund przed jego rozpoczęciem. A dyskomfort w dolnych częściach ciała tego nie ułatwiał. Kiedy już myślałaś, że zdążysz, wpadłaś na Levi'a, wywracając się razem z nim na zieloną trawę.
-Wybacz, kapralu!- pisnęłaś, wstając szybko i kłaniając się. Mężczyzna wstał, otrzepał się i popatrzył na ciebie niezadowolony.
-To, że jesteś zwolniona z treningu, nie znaczy, że ja mogę się spóźnić na swój własny!- warknął, poprawiając, i tak idealnie zawiązany, żabot.
-Zwolniona?- spytałaś zdziwiona. Jeśli Erwin budził cię rano, a załatwił ci zwolnienie, to nie chciałaś być w jego skórze!
-Tak, po waszej wczorajszej zabawie nawet ja nie mógłbym cię katować kilkoma kilometrami biegu z pełnym ekwipunkiem do manewrów przestrzennych, więc go odwołałem.- odparł, jakby to była najzwyklejsza rzecz na świecie. Poczułaś wpływające na policzki ciepło.
-Aż tak to było słychać?- spytałaś ze spuszczoną głową.
-Nie, po prostu akurat przechodziłem obok waszego pokoju.- odparł Levi. Klepnął cię w ramię i odszedł. Westchnęłaś i poszłaś w stronę stołówki. Wreszcie zdążysz zjeść porządne śniadanie. Chociaż nie byłaś zadowolona, że Levi was usłyszał, to i tak cieszyłaś się, że tylko on. A przynajmniej taką miałaś nadzieję. Weszłaś spokojnie na stołówkę. Siedziało tam już kilk osób, między innymi Mike, Erwin oraz zwiadowcy z twojego korpusu treningowego. Wzięłaś swoją porcję i usiadłaś obok Marco. Ymir, siedząca naprzeciwko, popatrzyła na ciebie spod przymrużonych powiek.
-No co?- spytałaś, gdy jej wzrok stał się dla ciebie zbyt uciążliwy.
-To ty namówiłaś dowódcę, żeby odwołał nam trening?- spytała. Więc taką wersję sprzedał im Levi.
-Nie, jestem równie zaskoczona, jak wy.- odparłaś, przełykając kawałek chleba. Brunetka prychnęła głośno.
-Ta, jasne. Przyznaj, że znowu się rucha...- zaczęła ze śmiechem.
-Nie prawda!- wrzasnęłaś, uderzając ją w twarz. Wszyscy popatrzyli na ciebie zdziwieni.
-Czyli jednak. Normalnie byś się tak nie zdenerowowała.- odparła dziewczyna, zcierając stróżkę krwi, spływającą z wargi. Patrzyłaś na nią wrogo, nie wiedząc, co odpiwiedzieć. Nagle przy stole stanął Mike.
-Ymir. Masz się stawić u dowódcy o jedenastej. Porozmawiasz sobie z nim za rozpowiadanie plotek na jego temat i obrażanie. A ty, [Imię], masz mu wytłumaczyć, dlaczego ją uderzyłaś.- powiedział blondyn. Kiwnęłaś głową i podeszłaś do Erwina. Przyglądał ci się dokładnie.
-No? Co masz mi do powiedzenia?- spytał, stukając palcami o blat stołu.
-Ona zaczęła?- bardziej zapytałaś wątpliwie, niż stwierdziłaś. Mężczyna westchnął zażenowany i położył dłoń na twojej głowie. Pochylił się nad tobą.
-Wstydzisz się mnie?- spytał szeptem. Zaczerwieniłaś się i popatrzyłaś na niego zdziwioina.
-Nie! Znaczy... musisz zawsze tak utrudniać?!- odparłaś z krzykiem, uderzając go w dłoń. Zaśmiał się i złorzył na twoich ustach delikatny pocałunek.
-Pogadam z Ymir, nie martw się.- dodał i wstał. Wyszedł ze stołówki, rzucając krótkie ,,do widzenia". Prychnęłaś pod nosem i wróciłaś do swojego stolika. Oczywiście, nie obyło się bez ciekawskich spojrzeń.
-Czyli co?- spytał Eren, skołowany tak samo, jak reszta twoich znajomych. Wzruszyłaś ramionami.
-Może jednak romans...-


























~·~·~·~·~·~·~·~·~
Łoł, ta fotka w mediach...

Witam, witam, moi kochani! Chcieliście lemona, to macie lemona! Zadowoleni? :3

I tyle, bo znowu nie mam co powiedzieć. Papatki, Kasztanki! ❤❤❤❤

[SnK] One-shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz