Obcokrajowiec (Levi x Erwin)

3.4K 97 29
                                    

Yaoi/shounen ai... bla bla bla... nie lubisz, nie czytaj
~·~·~·~·~·~·~





















Ludzie sądzą, że najgorszą czynnością jest nauczenie dziecka pierwszego słowa, czyli standardowego ,,mama",  a reszta idzie już z górki. Wy tak serio?! To się nie sprawdza! Ale zacznijmy od początku. Jestem Erwin, pracownik biura ulepszającego stosunki między narodowe. Dosyć często zakładamy projekty z wymianą studencką i tego typu rzeczy. Jednak ostatnimi czasy mój szef postanowił pójśćo krok dalej...
-Indianin?- zdziwiłem się. Pyxis kiwnął głową.
-Będziesz się nim zajmował. Nauczysz go angielskiego oraz naszego ojczystego języka, oczywiście!- powiedział tonem, nie znoszącym sprzeciwu. Z tego, co mi wiadomo, szef interesuje się osadami indian z mało rozwiniętych krajach. Ale dlaczego ja?!
-Wiesz, większość naszych pracowników ma dom, rodzinę...- zaczął. Tak, tak, jestem jedynym singlem w firmie, więc mnie rzućmy dzikusowi na pożarcie!
-Rozumiem.- mruknąłem. Uśmiechnął się i wstał od biurka.
-Chodź, przedstawię was sobie.- powiedział i zaprowadził mnie do pokoju obok. Stała tam Hanji i jakiś niski czarnowłosy chłopak. Brunetka biegała wokół niego, a on, widocznie niezadowolony, karcił ją wzrokiem. Był ubrany... normalnie. I tak też wyglądał. Bardziej spodziewałam się ślicznej Pocahontas, niż małego ładnego chłopca, ale to akurat mi na rękę! Wspomniałem, że jestem gejem?
-To on?- zdziwiłem się. Szef pokiwał głową.
-Jego kraj jest bardzo biedny, ale nie polują ani nie ubierają się w skóry zwierząt, tak jak to sobie pewnie wyobrażałeś.- odparł mężczyzna. Szepnął coś do chłopaka. Młody podszedł i wyciągnął rękę.
-Ja Levi. Ty kto?- spytał. Uścisnąłem jego drobną dłoń.
-Jestem Erwin. Miło mi cię poznać.- odpowiedziałem szczerze. Zainteresował mnie ten dzieciak. Puścił moją rękę i wrócił na swoje miejsce.
-Chyba się dogadacie, nie?- pisnęła Hanji. Kiwnąłem głową. Zaliczę tego małego indianinka!
~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~
-To co?- spytał Levi, patrząc na budzik. Westchnąłem i strałem się mu coś wytłumaczyć. Niestety, jego umejętności to tylko ja, ty i podstawowe czasowniki. Sugerując się słownikiem tłumaczyłem mu, co on skomentował krótko:
-Maszyna kogut.- mruknął. Westchnąłem ciężko. Miałem nadzieję, że przydziemy do mnie, pogadamy i skoczymy do lóżka. Niestety, młody wszędzie tylko łaził i pytał ,,to co?". Usiadł na łóżku i podskoczył kilka razy, jakby sprawdzając miękkość. Usiadłem obok i przytuliłem go. Odepchnął nnie mocno.
-Ja lubić kobieta. Erwin nie kobieta.- prychnął, przeglądając z zaciekawieniem magazyn sportowy. Szczery do bólu. Westchnąłem ciężko.
-W moim kraju przyjaciele tak sobie okazują uczucia!- powiedziałem z uśmiechem. Popatrzył na mnie i zamyślił się chwilę. Czyżby uwierzył?
-W moja kraj jest inczej.- powiedział i mocno uderzył swoim czołem o moje. Zakręciło mi się w głowie i zobaczyłem gwiazdki, w tym Syriusza oraz Polarną. Złapałem się ze czoło. Chłopak zachichotał wrednie. Spojrzałem na zagrek. Już po siedemnastej, a miałem go zabrać jeszcze do restauracji z regionalnym jedzeniem.
-Levi, idziemy na wycieczkę!- powiedziałem, wstając i otrzepując spodnie. Spojrzał niezadowolony. Chyba nie lubił wychodzić z domu. Zrobił typowy foch i wrócił do przeglądania magazynu.
-Idziemy na kolację. Om nom nom, rozumiesz?- zapytałem, czując się trochę niezręcznie. Chłopak spojrzał na mnie, jak na debila, którym aktualnie się czuję. Zacząłem pokazywać mu coś na migi, starając się dobrze wytłumaczyć słowo ,,kolacja".
-Jedzenie?- spytał krótko. Znowu poczułem się idiotą. Kiwnąłem głową, a czarnowłosy wstał i chętnie ruszył do drzwi. Po drodze tylko założył buty, i wyszedł na jesienną pogodę w krótkim rękawku. Sam założyłem jakąś kurtkę oraz adidasy i pobiegłem za nim. Szliśmy w ciszy, nie mając o czym ani jak rozmawiać, ponieważ Levi nadal nie umie zbyt wielu słów. Ma ledwo dwa tygodnie na nauczenie się języka przynajmniej na poziomie czterolatka. Westchnąłem i wszedłem do niewielkiej knajpki. Zamówiłem po dwa danie na głowę i jakiś deser. Levi rozglądał się po pomieszczeniu.
-Co to?- spytał, robiąc palcem wskazującum kóleczko. Oznaczało to, że pyta o miejsce, nie o konkretną rzecz.
-Restauracja, knajpka, bar...- rzucałem synonimami, czekając, aż kelner przyniesie nam jedzenie. Czarnowłosy wszystko zapisywał w niewielkim notesie. Wreszcie dostaliśmy jedno danie i mogliśmy w spokoju wziąć się za jedzenie. No prawie. Nietypowa uroda Levi'a od razu przyciągała do siebie wzrok klientek. Co one, radar mają? Zjadłem szybko, trochę tym pospieszając chłopaka, zapłaciłem i wyszedłem, ciągnąc czarnowłosego za rękę. Nawet nie chciało mi się czekać na resztę dań.
-Levi głodny.- powiedział czarnowłosy. Cholera, ile to miałe może jeść?! Westchnąłem i poszedłem w stronę mojego mieszkania. Chłopak szedł krok w krok za mną, marudząc tylo coś o jedzeniu.
-Zamówimy pizzę.- warknąłem zdenerwowany.
-Erwin wściekły. Erwin zazdrosny?- spytał chłopak, przyglądając się mojej twarzy.
-Niby dlaczego miałbym być zazdrosny?- spytałem, jednak na czole czułem pulsującą żyłkę.
-Bo dziewczyny ładne. Levi zainteresowany. A Erwin...- przerwał, robiąc niezadowoloną minę. To był cios poniżej pasa! Złapałem go za nadgaestek i przyspieszyłem.
-Zaraz ci pokażę, że jestem dużo lepszy od tych panienek. Jeszcze będziesz jęczał pode mną.-
~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~
Nie tak to zaplanowałem. Według wszelkiego rodzaju fandom'ów, to on miał jęczeć pode mną i mieć te słodkie rumieńce na twarzy... Przynajmniej dowiedziałem się, gdzie Bozia oddała mu te centymetry. No i teoretycznie zaliczyłem. Siedział teraz w mojej sypialni z bólem tyłka i głowy. To drugie to dlatego, że Levi uderzył mnie po propozycji zamiany miejsc.
-Erwin zły?- spytał czarnowłosy, paląc jakąś dziwną fajkę z jego kraju. Pokręciłem przecząco głową.
-Nie, tylko jestem zmęczony.- odparłem. Podał mi fajkę. Bez marudzenia, zaciągnąłem się i przeciągnąłem. Chłopak przyglądał mi się.
-To zaśredni pocałunek.- powiedział.
-Pośredni.- poprawiłem go, dopiero po chwili zdając sobie sprawę z sensu tych słów. Jęknąłem ciężko.
-Wolałbym norma...- nie zdążyłem dokończyć, ponieważ moje usta zostały zablokowane przez wargi czarnowłosego. Kurna, ja to miałem zrobić!
~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~
-Będziemy za tobą tęsknić.- powiedział Pyxis, żegnając się z Levi'em. Popatrzyłem smutno na czarnowłosego. To wszystko minęło zbyt szybko! Jeszcze miałem z nim zrobić tyle różnych rzeczy.
-Erwin jest smutny?- zapytał czarnowłosy, spoglądając na mnie z dołu.
-Bardzo nie chcę się z tobą rozstawać...- odparłem niezadowolony. Chłopak chwycił moją twarz w dłoni.
-Erwin będzie moją żoną. Erwin jedzie ze mną do mojego kraju.- powiedział aż zbyt poważnym tonem.
-Nie! Nie będę więcej na dole!- wrzasnąłem, trochę za głośno, narażając się na spojrzenia innych. Westchnąłem ciężko i przytuliłem go.
-Będę tęsknić.- szepnąłem. Chłopak objął mnie drobnymi rączkami i wtulił się w mój tors.
-Levi wróci niedługo.- powiedział i pocałował mnie krótko. Po tym, jakże słodkim i romamtycznym, pożegnaniu, wyszedłem z lotniska wraz z szefem. Spojrzał na mnie i podał mi jakiś magazyn.
-Co to? Biuro podróży?- zdziwiłem się.
-Jak się stęsknisz, to wiesz, gdzie masz go szukać.- odparł, niby od niechcenia. Uśmiechnąłem się. Chyba skorzystam z tej propozycji.






















~·~·~·~·~·~·~
Tak jakby co, to inspirowałam się mangą Mother's Spirit. Halo, żyjemy w świecie doujinshi i fanfiction, ale jak ktoś chce, może hejtować.

Znowu Eruri na prośbę @HeartOfWarrior.

I tyle. Za błędy przeraszam i papa, Kasztanki ❤❤❤❤

[SnK] One-shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz