Miał nie być, ale jest lemon :D
Miłego czytania :3
~·~·~·~·~·~·~·~W życiu każdego człowieka jest jeden, naprawdę ważny, dzień. Mało tego, jest on najważniejszy ze wszystkich! A przynajmniej tak powtarzała mi mama. Jest to dzień ślubu. Pamiętam czasy, gdy jako mała dziewczynka, zabierałam z szafy prześcieradło i owijałam się nim, udając pannę młodą. Z roku na rok, gdy stawałam się coraz starsza, inaczej wyobrażałam sobie tę ceremonię. Raz miała odbyć się w pięknym kościele, innym razem na polanie, a mój wybranek miał mnie zabrać na swym rumaku w stronę zachodzącego słońca. No przynajmniej dopóki nie wpadlibyśmy na mur, ale to szczegół. Dzisiaj zaś, gdy już ten dzień nadszedł, jestem... przerażona! Jak coś źle wyjedzie? Jak potknę się o suknię? Albo pomylę obrączki?! Albo coś mi się przyczepi do buta?!
-Wszystko w porządku?- spytał Eld, wchodząc nagle do pokoju. Pokręciłam głową.
-Nic nie jest w porządku!- powiedziałam spanikowana. Mężczyzna popatrzył na mnie zaskoczony.
-A więc o co chodzi?- odparł. Zaczęłam chodzić w kółko po pokoju.
-Denerwuję się. Boję się, że coś zepsuję. Zawsze tak jest. Gdy obok jest Levi, który robi wszystko perfekcyjnie, ja wypadam jak... sierotka Marysia! Znowu pewnie coś...- zaczęłam, ale zakrył mi usta. Złapał mnie za ramię i obrócił do sporego lustra.
-Przyjrzyj się. Marzyłaś o tym, prawda? Pięknie wyglądasz, jak księżniczka. Wszystko jest gotowe, każdy tylko czeka na ciebie. Naprawdę nasz zamiar psuć sobie humor?- spytał. Spuściłam głowę.
-Masz rację! Koniec z rozmyślaniem!- krzyknęłam. Zaśmiał się i wyszedł. Po chwili przyszedł mój tata. Bez słowa, lecz z uśmiechem na twarzy, podeszłam do niego i złapałam go za rękę. Wyszliśmy z pokoju i przeszliśmy małym korytarzem, by wejść do głównej części kościoła. Organy zaczęły grać, wszyscy na mnie patrzyli, a zapach kwiatów roznosił się po całym budynku. Po krótkiej chwili przestałam zwracać na to uwagę. Mój wzrok skierowałam na mojego przyszłego męża, stojącego przed ołtarzem. Ojciec odprowadził mnie, po czym ,,oddał" w ręce Levi'a. Mimo surowego wyrazu twarzy, w jego oczach dostrzegłam delikatność i radość. Uśmiechnęłam się do niego. I tak się zaczęło. Nie, żeby coś, ale śluby są... nudne. I to strasznie! Widziałam nawet, jak niektórzy, między innymi Jean i Isabel, ziewali. Rozumiem ich, sama ledwo się powstrzymywałam! Aż wreszcie doszło do tej pięknej chwili.
-Petro Ral. Czy bierzesz sobie tego oto mężczyznę za męża i przysięgasz mu miłość i wierność, w zdrowiu i w chorobie, na dobre i na złe?- spytał kapłan. Energicznie pokiwała głową.
-Tak.- raczej pisnęłam, niż powiedziałam, co wywołało uśmiech na twarzach niektórych z gości.
-Levi'u Ackerman. Czy bierzesz sobie tę oto kobietę za żonę i przysięgasz jej miłość i wierność, w zdrowiu i w chorobie, na dobre i na złe?- spytał ponownie mężczyzna. Levi przewrócił oczami, ale uśmiechnął się.
-A mam inny wybór? Tak.- odparł. Powstrzymałam się od skarcenia go.
-Ogłaszam was mężem i żoną. Możecie się pocałować.- powiedział kapłan. Levi objął mnie w pasie, a ja zarzuciłam mu ręce na kark. Pocałował mnie czule, a jednak delikatnie. Zaczęły się oklaski i krzyki. Niektórzy ocierali łzy wzruszenia, inni się śmiali. Byłam taka szczęśliwa! Levi zapewne też, co zasugerował mi, ściskając moją dłoń. Wybiegliśmy z kościoła. Jednym ruchem wsadził mnie na konia, a sam usiadł za mną. Oh, czyli jednak to się spełni! Zaśmiałam się na samą myśl. Levi popędził konia. Tak naprawdę, nawet nie wiedziałam, gdzie mnie zabiera. Kilka dni wcześniej powiedział, że będzie to niespodzianką, chociaż nie spodziewałam się czegoś wielkiego. Myślałam, że zabierze mnie do domu moich rodziców i zjemy razem obiad, albo coś w tym stylu. Zatrzymaliśmy się po jakiś piętnastu minutach przy niewielkim domku. Był dosyć oddalony od miasta, wokół znajdowały się tylko pola. No i mała stajnia.
-Co to za miejsce?- spytałam, rozglądając się. Levi zeskoczył z konia i pomógł mi zejść.
-Nasz nowy dom.- odparł, biorąc mnie na ręce. Kopnął drzwi i wniósł mnie do środka. Od razu ruszył schodami na górę, nawet nie zdążyłam obejrzeć parteru.
- Ale kiedy go...?- zaczęłam, ale przerwał mi krótkim pocałunkiem.
-A czy to ważne? Teraz mamy co innego na głowie.- odparł. Doskonale wiedziałam, o co mu chodzi. Przez kilka lat związku, Levi dosyć często... próbował się do mnie dobrać. Jednak nie chciałam robić tych rzeczy przed ślubem. Obiecał mi, że do tego czasu wytrzyma. Chyba wreszcie muszę mu pozwolić. Wszedł do sypialni i rzucił mnie na łóżko. Okna były zasłonięte, z czego bardzo się cieszyłam. Widziałam tylko zarys sylwetki Levi'a, ale udało mi się dostrzec, jak zdejmuje krawat, marynarkę i koszulę. Klęknął na łóżku i pochylił się nade mną. Pocałował mnie czule, a jego dłonie wdarły się pod moją sukienkę. Wiedziałam, że nie miał zamiaru robić długiej gry wstępnej i chciał przejść do konkretów. Gdy zszedł pocałunkami na moją szyję, zdjął ze mnie rajstopy oraz bieliznę. Z każdym jego ruchem byłam coraz bardziej zawstydzona obecną sytuacją. Mimo to nie miałam zamiaru przerywać tego. Wiedziałam, że zależy mu na tym. W końcu, czego się nie robi dla miłości. No i też chciałam to zrobić! Palce Levi'a delikatnie pieściły moje czułe miejsca, wywołując u mnie ciche pomruki zadowolenia.
- Jak na swój pierwszy raz, jesteś całkiem mo...- zaczął, ale szybko zakryłam mu usta.
-Nawet nie kończ!- krzyknęłam. Uśmiechnął się delikatnie i uniósł trochę moje nogi. O boginie, o boginie, o boginie! To już teraz! Wdech, wydech, wdech, jęk, wydech... Levi rozpiął spodnie i nakierował swojego członka na moją... ekhem. Wszedł we mnie z cichym pomrukiem. Pisnęłam cicho, zaciskając palce na jego ramionach, gdy poczułam lekki ból. Levi czekał cierpliwie, aż przyzwyczaję się do nowego uczucia. Gdy byłam gotowa, kiwnęłam głową, dając mu znak, że może zaczynać. Poruszał się delikatnie, utrzymując stały rytm. Dłońmi ściskał moje piersi, a ustami błądził po całej mojej szyi. Czułam jego ciepły, przyspieszony oddech. Jęczałam cicho pod nim, odczuwając przyjemność z tego doznania. Gdy sama poruszyłam biodrami, przyspieszył, ale wciąż delikatnie. Mruczał cicho, marszcząc przy tym brwi. Teraz żałuję, że nie byłam w stanie zobaczyć dokładnie jego twarzy. Gdy czułam, że zbliżam się do końca swoich możliwość, zarzuciłam ręce na kark Levi'a i przytuliłam go mocno. Jęknęłam głośno, czując przyjemny dreszcz. Niedługo po tym Levi zaczął szybciej oddychać, a w moim wnętrzu poczułam coś ciepłego. Wyszedł ze mnie i położył się obok, tuląc mnie.
-Wiesz, że cię kocham?- spytałam cicho.
-Ta, wzajemnie...- mruknął, od razu zasypiając.~·~·~·~·~·~·~
Tam ta ram! Pewna osóbka, czyli @lady_fom_anime_word ma niedługo urodziny ! :D wszystkiego najlepszego!Przyznam, że... nawet nie chciałam wstawiać tu lemona. Ale jakoś tak wyszło strasznie krótko, więc... hehe
Przy okazji, totalnie nie pamiętam ślubów. W sensie ceremoni, gadania i tak dalej (dlatego formułka to zapamiętane słówka z bajek :D ). Eh, tak to jest, jak się śpi w kościele...
W poniedziałek albo wtorek będzie kolejny urodzinowy shot :D przepraszam, że będzie troszkę spóźniony :< ostatnio z niczym nie umiem się wyrobić
Tydzień temu nie było shot'a, bo... był słaby. Naprawdę starałam się z nim wyrobić, ale mój mózg zbyt się rozleniwił i stworzył wielkie fu, które nie ma prawa się tu pojawić i ranić waszych cudnych oczek! No! (A miało być tak dużo w wakacje. Eh...)
I tyle! Przepraszam za błędy i papa, Kasztanki! ♡♡♡♡
CZYTASZ
[SnK] One-shots
FanfictionCześć! W tym opowiadaniu będziesz mógł znaleźć różne one-shoty z Shingeki no Kyojin. Mam nadzieję, że przypadną ci do gustu. Zapraszam do czytania! :)