Zakład (Jean x Mikasa)

2.8K 102 16
                                    

Siedziałem wraz z innymi kadetami na stołówce. Marco coś do mnie mówił, ale tak szczerze, to miałem go gdzieś. Myślałem o czymś ważniejszym, czyli kim jest ta czarnowłosa dziewczyna. Cały czas łazi za Eren i tym małym blondaskiem. Nawiasem mówiac, to cud, że tego kurdupla jeszcze nie wywalili.
-O! Cześć Eren, Armin, Mikasa!- krzyknął Reiner. Popatrzyłem znudzony w tamtą stronę. Jest! Czyli ma na imię Mikasa. Brawo, jedna rzecz z głowy.
-Dzień dobry.- powiedziała sucho, poprawiając czerwony szalik. Usiadła jak zwykle koło Jaegera i... tego drugiego. Wzięła kawałek chleba i zaczęła wpychać do ust bruneta, który prawie się dusił. Heh, gdybym też mógł jej coś wcisnąć między wargi i poczuć jej język na moim...
-Jean, a ty?- zawołał nagle Reiner, tuż przed moją twarzą. Zaskoczony spadłem z ławki.
-Co?- zdziwiłem się i wstałem, pomagając sobie ręką Marco.
-No, czy grasz z nami?- odparł blondyn. Popatrzyłem na niego, jak na debila.
-Phi! Nie mam czasu na wasze głupie...-
-Jest szansa umówienia się z Mikasą!- przerwał Bertholdt.
-Wchodzę w to!- wrzasnąłem. Taka szansa zdarza się raz na milion!
-Dobra, no to losujemy!- Connie podał nam miskę po zupie. W środku było kilka pozgniatanych papierków. Niechętnie wyjąłem małą karteczkę, otrzepując ją z fragmentów ziemniaków.
-I co z tym?- spytałem.
-Masz trzy dni na umówienie się z dziewczyną, którą wylosowałeś.- odparł Marco. Proszę, Mikasa, proszę, Mikasa, pro...
-Tak!- krzyknąłem, unosząc pięść w górę.
-Nawet nie trzeba pytać. Ja nam Sashę.- zaśmiał się łysol.
-A ja Christę!- odparł dumnie Reiner, wypinają do przodu klatę. Muszę to zrobić.
-Wiesz, że będziesz miał przesrane u Ymir?- zaśmiałem się. Od razu zbladł, a jego zapał zniknął tak szybko, jak się pojawił.
-Bertholdt, a ty?- zagadał Connie.
-Annie.- uśmiechnął się. Pani Skała? Powodzenia!
-Marco, a ty?- spytałem.
-Ymir.- mruknął. Poklepałem go po lecach, chcąc dodać otuchy.
-Dobra, a co jest w nagrodę?- zaśmiał się Connie. Phi, ja mam wystarczającą nagrodę!
-Zwycięzca nie musi sprzątać przez tydzień!- krzyknął Reiner. Kilka osób popatrzyło się na nas, ale zaraz wróciło do żarcia chleba z... jakąś zupą, której nazwy nie znam, tak samo, jak składu.
-Niech ci będzie. Czas, start! Za siedemdziesiąt dwie godziny, w tym miejscu, składamy raport. I bez oszukiwania, bo będziemy pytać dziewczyny o rezultaty.- dodał Bertholdt. Phi, i tak wygram! Trzy doby to kupa czasu. Ale lepiej zacząć wcześniej. Wszyscy się rozeszli. Popatrzyłem w stronę Mikasy. Siedziała cicho, obok Erena gadającego z... jak on miał na imię?! Nie ważne. Korzystając z okazji, szybko podbiegłem do dziewczyny. Jeszcze tylko pięć metrów! Cztery, trzy, dwa...!
-Czego?- spytała czarnowłosa. I cały zapał w pizdu. Co ja mam właściwie powiedzieć? Mój wzrok sam skierował się na Erena, któremu akurat upadła łyżka.
-Oi, Jaeger! Naprawdę, nawet łyżka od ciebie ucieka?- zaśmiałem się. Piękne wyjście z sytuacji!
-Prosisz się o lanie, Koniomordy (jak ja często wypowiadam ten tekst do znajomego...)!- warknął brunet, wstając.
-Odpuść, Eren.- szepnął blondyn.
-Właśnie. Głupich się ignoruje.- dodała Mikasa. Poczułem, jakby ktoś dał mi z liścia. Szybko złapałem łyżkę z innego stołu.
-To był żart, Jaeger. Masz.- zaśmiałem się, podając mu przedmiot. Cała trójka popatrzyła na mnie zdziwiona.
-Jean, wszystko w porządku?- spytał brunet, przyglądając się, to mi, to łyżce.
-Oczywiście!- zaśmiałem się, starając się brzmieć wiarygodnie. Usiadłem obok Mikasy.
-Serio, o co chodzi?- spytał poważnie blondyn.
-O nic! Nie chcecie, żebym z wami posiedział i...- szybko, Jean, myśl! Popatrzyli na mnie wyczekująco. Wiem!
-I powiedział, co będziemy jutro robić na ćwiczeniach, to łaski bez!- ale ze mnie chytrus! Akurat z rana słyszałam, jak dwóch starszych kadetów rozmawiało o tym! Jakiego ja mam dzisiaj farta!
-Serio, wiesz?- zaciekawił się blondyn. Owszem, słabiaczku! Cenna informacja, co nie?
-No, od starszych podsłuchałem. Ale skoro wam nie zależy...- wstałem i już chciałem odejść.
-Czekaj.- rozkazała Mikasa. Odwróciłem się z uśmiechem.
-Siadaj.- dodała. Klapnąłem sobie, podtrzymując brodę ręką.
-Nie powiesz za darmo, prawda?- spytała. Mógłbym teraz sobie ułatwić robotę i kazać jej się ze mną umówić, ale to będzie za proste.
-Tobie mogę powiedzieć od razu. Ale...!- poklepałem się placem po policzku z uśmiechem. Popatrzyła na mnie zdziwiona. Eren chichrał się, zakrywając usta dłońmi, a blondyn... bawił się talerzem. Dobra, chyba jest w swoim świecie i wolę się nie wtrącać.
-Hmmm?- mruknęłam z pytającą miną. Schyliła się i delikatnie musnęła mój policzek ustami. Poczułem, jak coś wypływa mi z nosa.
-Walki w parach z nożem.- powiedziałem, szybko wycierając szkarłatną ciesz, spływającą mi po twarzy.
-Dzięki, Jean.- powiedziała dziewczyna, spuszczając głowę. Wstała i gdzieś poszła. Co?! Ja jeszcze nie skończyłem!
-To pa!- zawołał Eren, wybudzając blondyna z transu, i poszli za dziewczyną. Trzeba zbierać więcej informacji od starszych.
~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~
Kolejny dzień! Zaraz po śniadaniu mamy mieć poranny trening, a przy okazji krótką wyprawę przez las. Ok, Eren będzie zajęty gadką z blondynem, a ja zajmę się wygrywaniem zakładu!
-Tylko uważaj na Keith'a.- szepnął Reiner, wskazując na instruktora na koniu. Kurna, prawda. Wyczai, że zamiast trenować gadam, a dwa dni dodatkwych zajęć nie będą mi na rękę! Trudno. Podbiegłem do czarnowłosej, która, na szczęście, była teraz sama.
-Hej, Mikasa. Wiesz, tak się zasta...- zacząłem.
-Kirstein! Zamiast ćwiczyć, wolisz zagadaywać do kadetek? Chodź tu, pomożesz mojemu koniowi nieść sprzęt.- zawołał instruktor. No kurna, serio?!
-Ale ja nic nie...!- zacząłem.
-Pyskujesz? No to jutro przez cały dzień masz dyżur przy sprzęcie do manewrów. A teraz rusz tu swoje cztery litery!- dodał. Westchnąłem i podbiegłem zabrać jeden plecak. Kurna, czym oni go wypychają? Cegłami?
~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~
Dobra, dobra, dwa dni się opierdalałem z podrywami, plus dodaktowe zajęcia, i aktualnie zostało mi jakieś pół godziny do kolacji, a tym samym zakończenia czasu zakładu! Mikasa stała sobie pod wierzbą, patrząc na spadające liście. Dobra, raz kozie śmierć!
-Hej!- zawołałem, podchodząc do dziewczyny.
-Czego?- standardowe pytanie na początek. Ale teraz się nie złamię! Dobra, zaczynam.
-Czy po...- zacząłem.
-Mikasa! Mikasa!- usłyszałem niedaleko nas. Popatrzyłem w stronę biegnącej Sashy. Serio, akurat teraz?!
-Słucham?- zapytała czarnowłosa. Czyli "czego" jest zarezerowowane tylko dla mnie, miło. Nie.
-Miałaś mi pomóc w kuchni! To chodź, zrobimy pomidorową, potem grza...- rozgadała się Pani Ziemniaczana.
-Wybacz, ale umówiłam się z Jean'em.- przerwała. Chwila! Co?!
-Serio?!- zapiszczała Sasha.
-Serio?!- dołączyłem się do pytania.
-Tak, przed chwilą mnie zaprosił do tawerny w mieście. No to, do widzenia.- dodała czarnowłosa i złapała mnie za rękę. Teraz skorzystam z okazji! Szybko uścisnąłem jej dłoń.
-Powiedz chłopakom, że nie będzie nas na kolacji. Nas.- pokiwałem palcem na siebie oraz Mikasę i poszliśmy do miasta. Teraz dopiero do mnie dotarło! Idę z Mikasą na randkę!
-Już się tak nie ciesz.- rzuciła dziewczyna, zakrywając twarz włosami. Popatrzyłem na jej czerwone uszy i uśmiechnąłem się do siebie, mocniej zaciskając dłoń.














~·~·~·~·~·~·~·~·~
Uwaga! Dzisiaj będę dużo gadać!

Szkoda, że Mikasa zawsze nie jest taka potulna, może bardziej bym ją lubiła. Ale Jean zadowolony, nie przgrał zakładu, cieszmy się!

Szczerze, bardzo miło mi się hmm... "pracowało" z Koniomordym i Mikasą. Ta, mama się czepiała, że się szczerzę do telefonu. I tak, wiem, że zdjęcie w mediach totalnie nie pasuje, ale je uwielbiam! XD

Dla zainteresowanych, 30 sierpnia wychodzi nowa gra Shingeki no Kyojin (w moje urodziny! *.*).

Pora na chamską reklamę! Założyłam książkę z rysunkami "Rysuneczki Ari!". Jeśli jeszcze nie macie dość tego typu książek na Wattpadzie, to zapraszam!
(⌒▽⌒)

I tyle! Koniec ogłoszeń i reklam! Do następnego, Kasztanki! ❤❤❤❤❤

[SnK] One-shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz