Kto z nas nie lubi szkolnych wycieczek? Jest ktoś taki? Przecież tak wiele osób czuje tę ulgę, gdy to nauczyciel podaje datę wyjazdu, a ona wypada w ten okropny dzień tygodnia, gdy lekcji jest więcej, niż rubryczek na planie, a nie należą one do tych najmilszych. I właśnie w taki dzień, dokładniej w czwartek, druga klasa liceum wraz ze swoim wychowawcą, panem Erwinem, wyjeżdżali na wycieczkę. Udało im się przy tym ominąć chemię, biologię, fizykę oraz geografię. I nie tylko, oczywiście! Podekscytowani uczniowie stali przed szkołą, czekając na przyjazd autokaru. Najbardziej uradowana była, zresztą jak zwykle, energiczna Hanji. Skakała wesoło wokół swojego przyjaciela, Mike.
-Usiądź na dupie. Aż mi niedobrze w żołądku, jak patrzę na te twoje podskakiwanie.- warknął Levi, opierający się o kamienny kosz na śmieci. Była to dziś dopiero jego pierwsza uwaga, skierowana do Hanji.
-No co? Ja przynajmniej się cieszę, że gdzieś jedziemy. Ciągle tylko siedzimy w szkole.- odparła, stając koło czarnowłosego.
-No i? Musisz to ogłaszać całemu światu, przez skikanie jak zając na haju?- mruknął, kopiąc czubkiem buta mały dołek w ziemi.
-Eee... tak? To mój obowiązek. Tylko ty jesteś naburmuszony. Po co w ogóle jedziesz?- spytała, stukając swoimi biodrami o jego.
-Ał. Przestań, bo zaraz ci oddam. Bo inaczej musiałbym iść do szkoły. No i w sumie wycieczka na trampoliny może być fajna.- odparł. Tak, jedną z atrakcji miał być park pełen trampolin. Drugą zaś było zoo. Niby nic ciekawego, ale wszystkie dzieci, te duże również, kochają zwierzątka!
-A co z uroczymi misiami polarnymi i słodkimi małpka...?- zaczęła dziewczyna.
-Autokar jest.- przerwał im Mike, idąc w stronę ulicy. Uczniowie wsiedli do pojazdu. Levi usiadł po środku, na pierwszym miejscu za drugimi drzwiami. Głównie ze względu na bliskość telewizora. Już miał rzucić swój plecak na miejsce obok, jednak wtedy usiadła tam Hanji.
-Niestety, jestem skazana siedzieć z tobą.- westchnęła teatralnie, kładąc sobie dłoń na czole.
-Ty? Chyba ja z tobą.- mruknął Levi. Dziewczyna zaśmiała się i wyjęła z torby kwaśne żelki. Dobrze wiedziała, jak bardzo Levi je lubił.
-Chcesz?-spytała, wymachując mu paczką przed twarzą. Chłopak jednym ruchem zabrał ją i otworzył. Sięgnął ręką do tyłu.
-Chcecie?- spytał Mike oraz, siedzącą przy nim, Nanabę.
-Chętnie.- odparła dziewczyna, biorąc kilka żelków. Chwyciła koniec jednego wargami i spojrzała na blondyna, który ugryzł jego drugi koniec. Zjedli żelka, kończąc krótkim, uroczym pocałunkiem.
-Jakie to było słodkie!- zapiszczała Hanji. Mike skrzywił się.
-Niezbyt. Za kwaśne.- powiedział z delikatnym uśmiechem. Kilka osób siedzących obok zaśmiało się.
-Trudno. Więcej dla mnie.- odparł Levi, zajadając się żelkami.
-A ja to co?!- oburzyła się Hanji. Chłopak podał jej paczkę.
-Możesz się poczęstować.- odparł.
-A zjesz ze mną w taki uroczy sposób?- spytała z uśmiechem. Chłopak popukał się palcem w czoło i uniósł delikatnie lewą brew.
-Głupia jesteś?- spytał. Dziewczyna uśmiechnęła się tylko i wyrwała mu paczkę.
-Oddawaj!- krzyknął Levi, próbując ją zabrać. Na próżno. Dziewczyna wychyliła rękę jak najdalej.
-A dasz buzi?- spytała z uśmiechem, po czym zrobiła dzióbek. Chłopak zmrużył oczy i odsunął się.
-Chyba aż tak mi nie zależy.- odparł, wyciągając słuchawki z kieszeni. Westchnął głośno, biorąc się za ich rozplątywanie. Dziewczyna fuknęła pod nosem i oddała mu paczkę. Chłopak złapał ją za kitkę i delikatnie pociągnął w dół.
-Ał! Co ty ro...?- zaczęła dziewczyna, ale wtedy chłopak również się schylił i pocałował ją w policzek.
-Tyle ci musi wystarczyć. Na więcej nie licz. Przynajmniej teraz.- powiedział z delikatnym uśmiechem. Dziewczyna popatrzyła na niego z iskierkami radości w oczach.
-Czyli jak będziemy na miejscu, to...?- zaczeła, ale chłopak zakrył jej usta.
-Nadzieja matką głupich.- powiedział i włożył do uszu słuchawki. Hanji krzyczała coś jeszcze do niego, ale on nie zwracał uwagi, oddając się przyjemnej, spokojnej muzyce.
~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~
-Levi! Patrz, patrz!- pisnęła Hanji, skacząc na trampolinie. Czarnowłosy westchnął i spojrzał w jej stronę. Dziewczyna wyskoczyła wysoko i zrobiła salto w przód, lądując na tyłku.
-Ładnie?!- krzyknęła wesoło. Chłopak zmrużył oczy.
-Nie mogłaś upaść na głowę? Byłoby więcej korzyści.- mruknął, podchodząc do niej.
-Hmpf. Zazdrościsz mi!- fuknęła dziewczyna i odwróciła się, jednocześnie strzelając chłopakowi kitką po twarzy. Czarnowłosy skrzywił się.
-Umiem przecież. Widziałaś na urodzinach Nile'a, gdy skakaliśmy na trampolnie jego brata.- mruknął chłopak. Dziewczyna spojrzała na niego. Potarła palcami swój podbródek.
-A racja! Zapomniałam! I tak zazdrościsz!- krzyknęła, skacząc z jednej trampoliny na drugą. Chłopak westchnął i rozejrzał się.
-Ścigamy się. Do ściany, odbijamy się od niej i wracamy. Zadowolo...?- spytał, ale Hanji już wystartowała. Levi pobiegł, a raczej skoczył za nią. Szybko ją dogonił, trudniej było wyprzedzić. Stojący obok Mike wraz z Nanabą, powstrzymywał śmiech. Może z perspektywy Levi'a i Hanji był to niesamowity i pełen emocji wyścig, ale z boku... było to po prostu zabawne. Nieprzyzwyczajeni do takiej powierzchni, wymachiwali rękami i nogami przy prawie każdym skoku.
-Będę pierwsza!- pisnęła Hanji. A los, jakby na przekór, chciał to zmienić. Dziewczyna poślizgnęła się i upadła na trampolinę. Levi zatrzymał się i podszedł do niej.
-Ej, Czterooka. Żyjesz?- spytał, szturchając ją stopą.
-Ała... Łokieć mnie szczypie...- marudziła brunetka. Levi kucnął przy niej.
-Który?- spytał.
-Lewy.- odpowiedziała. Chłopak podniósł jej rękę.
-Bo sobie obtarłaś. Przejdzie ci.- powiedział po chwili.
-Dostanę plasterek z Hello Kitty?- spytała z uroczą minką. Czarnowłosy skrzywił się.
-Po pierwsze, nie mam takich. Po drugie, musisz zdezynfekować ranę. Po trzecie, plasterek będzie za mały. Chcesz wyjść?- spytał. Wpatrywał się w dziewczynę, szukając inncyh ran czy oznak, że coś sobie zrobiła. Wstała i podskoczyła kilka razy.
-Nie! Jeszcze mamy dwadzieścia minut! Nie będzie marnować czasu!- powiedziała, wskakując na podwyższenie.
-A jak znowu coś sobie zrobisz? Coś powazniejszego?- spytał.
-Martwisz się o mnie? To urocze.- powiedziała dziewczyna z szerokim uśmiechem.
-Ta, mów co chcesz. Tylko potem nie jęcz, że coś cię boli.- odparł, chcąc odejść. Dziewczyna zeskoczyła na trampolinę i poleciala w stronę czegoś w rodzaju płotka. Przeskoczyła go i znowu się wywróciła.
-Levi...!- pisnęła na całą halę. Chłopak westchnął i poszedł tam. Kucnął przy niej.
-Co tym ra...?- zaczął.
-Kocham cię!- przerwała mu dziewczyna i pocałował go krótko. Chłopak westchnął i potarmosił ją po głowie.
-Ta, powiedzmy, że ja ciebie również...~·~·~·~·~·~·~
Jakby ktoś niezbyt zrozumiał, o co chodziło z tymi trampolinami (bo moje wyjaśnienia były po prostu ,,świetne") to zapraszam go wujka google z hasłem ,,hangar 646". Byłam kiedyś, polecam! :DSPOILER WARNING! BĘDĘ GADAĆ O PIERWSZYM ODCINKU DRUGIEGO SEZONU ,,ATAKU TYTANÓW"!
No... musiałam tu wstawić Mike, no! Wiecie, takie jakby pocieszenie. Kit z tym, że wiedziałam, że umrze [*]
To, Kasztanki moje, jak wam się podobał pierwszy odcinek? I muzyka? I tytani? Jeden szczególnie~ tak, chodzi o tego gadającego (nawiasem mówiąc, miał bardzo przyjemny głos)
Cóż, jak ktoś chce się podzielić swoją opinią, jestem otwarta! Zapraszam! :D
I tyle. Dużo miałam do powiedzenia. Przepraszam za błędy i papa, Kasztanki! ♥♥♥♥
CZYTASZ
[SnK] One-shots
FanficCześć! W tym opowiadaniu będziesz mógł znaleźć różne one-shoty z Shingeki no Kyojin. Mam nadzieję, że przypadną ci do gustu. Zapraszam do czytania! :)