6

1.2K 53 29
                                    

— Idioto mogłeś go zabić! — Krzyknęłam

Gavi nic nie dopowiedział tylko spokojnie mnie obserwował.

— Dlaczego to zrobiłeś?! — Wykrzyczałam, ale Gavi wciąż nie odpowiadał

— Dlaczego?! — Ponownie krzyknęłam bo to spokojne, opanowane zachowanie bruneta doprowadzało mnie do szału

— Myślałem, że tego chciałaś — Stwierdził

— Nie kurwa! Nie chciałam! — Wykrzyczałam po czym odwróciłam się i poszłam do swojego pokoju

Rzuciłam się na łóżko i starałam się nie rozpłakać. Za wszelką cenę chciałam powstrzymać łzy które napływały do moich oczu. Chwile później usłyszałam, że sytuacja w moim salonie trochę się uspokoiła, bo nagle nie słychać było już głosów. Słyszałam tylko jakieś kroki, które stawały się coraz głośniejsze. W końcu ktoś zapukał do drzwi.

— Wejdź — Powiedziałam cicho

Drzwi się otworzyły, a w progu zobaczyłam Pedriego. Kiedy nasze spojrzenie się spotkały chłopak delikatnie się uśmiechnął.

— Cześć — Odezwał się

— Hej — Przywitałam się

Podniosłam się do pozycji siedzącej, a Pedri usiadł na materacu tuż obok mnie.

— Jak się czujesz? — Spytał

— Chujowo — Westchnęłam przykładając rękę do czoła

Po tym zapadła między nami głucha cisza, która wydawała się nie mieć końca jednak w końcu González zdecydował się odezwać
— Ivy... Przykro mi, że ten pojeb cię dotykał...

Kiedy to usłyszałam znów wróciłam pamięcią do tego okropnego momentu i od razu sie spięłam.

Chłopak chyba to zauważył bo niemal od razu położył ręke na mojej dłoni. Lekko zdziwiona spojrzałam na chłopaka, a ten ponownie podniósł kąciki swoich ust.

— Dlaczego Gavi sie tak zachował? — Spytałam po chwili

Brunet wzruszył ramionami po czym westchnął i powiedział
— Nie wiem... Gavi już po prostu taki jest

— Taki czyli jaki? — Zadałam pytanie drugą ręka odgarniając włosy z twarzy

— Skomplikowany... — Oznajmił, a ja kiwnęłam głową

— Słuchaj... Moge cie o coś zapytać? — Spytał po chwili ciszy

— Jasne — Wzruszyłam ramionami

— Chcesz jutro przyjść na mój trening? Rosa i bliźniacy też będą — Zadał pytanie

— O Boże! Oczywiście! — Uśmiechnęłam sie

Pedri znów wpatrywał się we mnie tym spojrzeniem, którym obdarowywał mnie w salonie. Zmarszczyłam brwi i posłałam mu zdezorientowane spojrzenie.

W końcu chłopak zaczął sie do mnie przybliżać. Centymetr po centymetrze był coraz bliżej mnie i moich ust. Spojrzałam w jego oczy, które sprawiły, że nie potrafiłam oderwać od nich wzroku. Wtedy pierwszy raz poczułam to dziwne uczucie w żołądku. To które niektórzy ludzie nazywali motylkami. Zdziwiłam się, bo nigdy nie czułam się tak przy Pedrim. Kiedy stykaliśmy sie już nosami i mało brakowało, aby nasze usta się ze sobą połączyły zdałam sobie sprawę co tak na prawdę sie dzieje.

Natychmiast sie odsunęłam po czym spojrzałam zdziwiona na speszonego chłopaka.

— My nie możemy... — Wyszeptałam cały czas nie migać uwierzyć w to co właśnie się stało

— Przecież jesteśmy przyjaciółmi... — Dodałam chwile później

Pedri nic nie mówił tylko ze spuszczoną głową wpatrywał się w podłogę.

— Ja... Przepraszam... — Powiedziałam

— Pedri! Powiedz coś... — Rzekłam dotykając go w ramie

W tym samym momencie drzwi do pokoju otworzyły się, a w nich stanął mój brat. Kiedy zobaczył, że jest u mnie Pedri powiedział
— Nie przeszkadzajcie sobie. Przyjdę później

— Nie trzeba. Już i tak wychodziłem — Odezwał się nagle brunet po czym wstał i zaczął kierować się w kierunku drzwi

Zatrzymał się jednak na chwile w progu i odezwał się jeszcze
— Jutro trening jest na 18:00. Będę po ciebie o 17:30

Kiwnęłam głową, a chłopak wyszedł. Odchyliłam się i opadłam plecami na materac głośno wzdychając.

— Młoda co ty taka zmarnowana? — Spytał Matt siadając na łóżku

— Problemy w przyjaźni — Powiedziałam cicho

— Chcesz o tym pogadać? — Zadał pytanie po czym położył się koło mnie

— Nie... Tak... Nie wiem — Westchnęłam

Blondyn tylko się zaśmiał, a ja skarciłam go wzrokiem.

— O co chodzi? — Zapytał po chwil

— Pedri... Przed chwilą chciał mnie pocałować... — Powiedziałam na jedynym wdechu
— I przez krótka chwile... Ja chyba też tego chciałam — Dodałam szepcząc

— Okej... I co było dalej? — Spytał ostrożnie odwracając twarz w moją stronę

— W ostatniej chwili się odsunęłam... — Odpowiedziałam

— Ałć — Odezwał się mój brat, a ja znowu skarciłam go wzrokiem

— Myślałam, że jesteśmy tylko przyjaciółmi. Traktował mnie jak przyjaciółkę. A teraz... — Powiedziałam

— Wiesz czasem tak po prostu jest... — Odpowiedział mój brat

— Tak po prostu? —

— Tak po prostu — Uśmiechnął się co ja odwzajemniłam

Siempre contigo || Pablo Gavi || Pedri ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz