63

840 49 2
                                    

— Słyszałaś? — Zapytał Pablo odwracając się do mnie

— Tak. Słyszałam — Potwierdziłam zakładając ręce na piersi i wbijając w niego zaborczy wzrok

— Wiem też, że od jakiegoś czasu mnie okłamujecie — Dodałam chwile później

— Jeszcze coś? Czy skończyłaś? — Spytał chłopak podnosząc brwi

Oburzona otworzyłam szeroko usta nie mogąc uwierzyć w to co słyszę od bruneta.

— Wyjaśnij mi to — Nakazałam robiąc krok w jego stronę

— Nie teraz. — Rzekł wbijając we mnie ostrzegawcze spojrzenie
— Nie ma czasu. Musimy jechać. — Dodał chwile później.

Przewróciłam oczami i głośno westchnęłam po czym skinęłam głową, a chłopak wszedł do kabiny i w końcu odpalił ten przeklęty silnik.

Kiedy dotarliśmy na brzeg Pablo zamówił taksówkę, a ona zawiozła nas do domu Pedriego.

— Niech pan zawiezie ją do domu. Barcelona Rambla se Santa Monica 14. — Oznajmił brunet kiedy się zatrzymaliśmy

— Nie. Wysiadam z tobą — Zaprzeczyłam

Gavi zmierzył mnie zdenerwowanym spojrzeniem po czym odpijał pasy i wręczył mężczyźnie za kierownicą gotówkę.

— Niech pan jedzie. Do widzenia — Rzekł po czym kątem oka zerknął na mnie i szepnął
— Niedługo wszystko ci wyjaśnię

Zdezorientowana obserwowałam jak wychodzi z samochodu.

— To co? Możemy jechać? — Odezwał sie po chwili kierowca, który wyrwał mnie z za myślenia 

— Wie pan co. Muszę podziękować. — Odpowiedziałam otwierając drzwi po czym dodałam jeszcze cicho
— Do widzenia

Wyszłam i zaczęłam kierować się w stronę domu Gonzáleza. Z zewnątrz wyglądał całkiem normalnie i nie wyglądał podejrzanie.

Otworzyłam drzwi wejściowe tak, żeby nikt nie mógł mnie usłyszeć. Już gdy postawiłam pierwsze kroki w środku usłyszałam męskie głosy, które dość nerwowo ze sobą o czymś dyskutowały. Nie słyszałam dokładnie co mówili, więc zdecydowałam się podejść bliżej.

Wywnioskowałam, że siedzieli w kuchni. Zrobiłam jeden krok do przodu. Zaraz za nim drugi i trzeci. Starałam się być przy tym bardzo cicho co nie do końca mi się udawało.

Byłam tak skupiona i zaciekawiona tym o czym rozmawiają, że nie zauważyłam kiedy przede mną pojawił się mały stolik na którym stał wazon z bukietem kwiatków. Niespodziewanie się o niego potknęłam i przewróciłam stolik. Wazon rozbił się na kawałki, a ja upadłam na podłogę.

— Kurwa! — Krzyknęłam, a głosy w kuchni momentalnie zamilkły

— Ivy?! — Zapytał zszokowany Pedri, który sekundę później pojawił się przede mną na korytarzu

— Mówiłem ci, że masz jechać do domu — Powiedział Gavi przez zaciśnięte zęby posyłając mi znaczące spojrzenie

— Co?! Była tu? — Spytał González podchodząc do mnie

— Em... Tak kręciła się koło twojego domu... Powiedziałem, że ma iść do siebie... — Wyjaśnił zakłopotany Gavira

Pedri ostrożnie pomógł mi wstać, a kiedy złapał za moją rękę boleśnie syknęłam, bo poczułam ból.

— Co jest? — Spytał chłopak wlepiając we mnie czuły i ciepły wzrok

Spojrzałam na rękę i dopiero teraz zauważyłam, że wbite są w nią drobne części szkła. Pod wpływem adrenaliny przedtem tego nie czułam, ale teraz bolało jak cholera.

— Chodź, trzeba to opatrzyć — Oznajmił Pedri ciągnąć mnie za sobą jednak ja szybko się wyrwałam

— Nie. Najpierw w końcu powiecie mi co jest na rzeczy — Rozkazałam wbijając zdenerwowane spojrzenie w Pedriego

Siempre contigo || Pablo Gavi || Pedri ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz