— Słyszałaś? — Zapytał Pablo odwracając się do mnie
— Tak. Słyszałam — Potwierdziłam zakładając ręce na piersi i wbijając w niego zaborczy wzrok
— Wiem też, że od jakiegoś czasu mnie okłamujecie — Dodałam chwile później
— Jeszcze coś? Czy skończyłaś? — Spytał chłopak podnosząc brwi
Oburzona otworzyłam szeroko usta nie mogąc uwierzyć w to co słyszę od bruneta.
— Wyjaśnij mi to — Nakazałam robiąc krok w jego stronę
— Nie teraz. — Rzekł wbijając we mnie ostrzegawcze spojrzenie
— Nie ma czasu. Musimy jechać. — Dodał chwile później.Przewróciłam oczami i głośno westchnęłam po czym skinęłam głową, a chłopak wszedł do kabiny i w końcu odpalił ten przeklęty silnik.
Kiedy dotarliśmy na brzeg Pablo zamówił taksówkę, a ona zawiozła nas do domu Pedriego.
— Niech pan zawiezie ją do domu. Barcelona Rambla se Santa Monica 14. — Oznajmił brunet kiedy się zatrzymaliśmy
— Nie. Wysiadam z tobą — Zaprzeczyłam
Gavi zmierzył mnie zdenerwowanym spojrzeniem po czym odpijał pasy i wręczył mężczyźnie za kierownicą gotówkę.
— Niech pan jedzie. Do widzenia — Rzekł po czym kątem oka zerknął na mnie i szepnął
— Niedługo wszystko ci wyjaśnięZdezorientowana obserwowałam jak wychodzi z samochodu.
— To co? Możemy jechać? — Odezwał sie po chwili kierowca, który wyrwał mnie z za myślenia
— Wie pan co. Muszę podziękować. — Odpowiedziałam otwierając drzwi po czym dodałam jeszcze cicho
— Do widzeniaWyszłam i zaczęłam kierować się w stronę domu Gonzáleza. Z zewnątrz wyglądał całkiem normalnie i nie wyglądał podejrzanie.
Otworzyłam drzwi wejściowe tak, żeby nikt nie mógł mnie usłyszeć. Już gdy postawiłam pierwsze kroki w środku usłyszałam męskie głosy, które dość nerwowo ze sobą o czymś dyskutowały. Nie słyszałam dokładnie co mówili, więc zdecydowałam się podejść bliżej.
Wywnioskowałam, że siedzieli w kuchni. Zrobiłam jeden krok do przodu. Zaraz za nim drugi i trzeci. Starałam się być przy tym bardzo cicho co nie do końca mi się udawało.
Byłam tak skupiona i zaciekawiona tym o czym rozmawiają, że nie zauważyłam kiedy przede mną pojawił się mały stolik na którym stał wazon z bukietem kwiatków. Niespodziewanie się o niego potknęłam i przewróciłam stolik. Wazon rozbił się na kawałki, a ja upadłam na podłogę.
— Kurwa! — Krzyknęłam, a głosy w kuchni momentalnie zamilkły
— Ivy?! — Zapytał zszokowany Pedri, który sekundę później pojawił się przede mną na korytarzu
— Mówiłem ci, że masz jechać do domu — Powiedział Gavi przez zaciśnięte zęby posyłając mi znaczące spojrzenie
— Co?! Była tu? — Spytał González podchodząc do mnie
— Em... Tak kręciła się koło twojego domu... Powiedziałem, że ma iść do siebie... — Wyjaśnił zakłopotany Gavira
Pedri ostrożnie pomógł mi wstać, a kiedy złapał za moją rękę boleśnie syknęłam, bo poczułam ból.
— Co jest? — Spytał chłopak wlepiając we mnie czuły i ciepły wzrok
Spojrzałam na rękę i dopiero teraz zauważyłam, że wbite są w nią drobne części szkła. Pod wpływem adrenaliny przedtem tego nie czułam, ale teraz bolało jak cholera.
— Chodź, trzeba to opatrzyć — Oznajmił Pedri ciągnąć mnie za sobą jednak ja szybko się wyrwałam
— Nie. Najpierw w końcu powiecie mi co jest na rzeczy — Rozkazałam wbijając zdenerwowane spojrzenie w Pedriego
CZYTASZ
Siempre contigo || Pablo Gavi || Pedri ||
Teen FictionSiedemnastoletnia Ivy Davis po przyjedzie do swojego brata na wakacje zaczyna czuć coś do jej przyjaciela Pedriego z którym już od dawna się nie widziała, a zarazem uświadamia sobie, że jej uczucia względem największego wroga Gaviego to zupełna odw...