92

837 52 11
                                    

Myślałam, że następnego dnia będzie lepiej, ale się przeliczyłam, bo było jeszcze gorzej.

Leżałam w łóżku wpatrując się w sufit i rozmyślając o wszystkim co zrobiłam.

Pedri był już na nogach i pakował do walizki jeszcze jakieś ubrania.

— Gotowa na najlepsze wakacje twojego życia? — Spytał Pedri męcząc się z zamknięciem walizki

— Co? — Zapytałam marszcząc brwi bo nie mogłam skupić się na niczym innym tylko natarczywych myślach w mojej głowie

—  Ivy? Co z tobą? — Zadał pytanie nagle z hukiem opadając na materac

Położył się na prawym boku tak by mógł na mnie patrzeć, a ja dalej wgapiałam się w sufit ignorując jego natarczywe spojrzenie.

— Co? Przecież jestem normalna — Powiedziałam udając zdziwioną jego słowami chodź tak naprawdę wiedziałam co ze mną nie tak

— Jesteś jakaś inna... Na pewno wszystko dobrze? — Spytał chwytając mnie za rękę

Byłam zmuszona na niego spojrzeć, a gdy nasze oczy się skrzyżowały poczułam w sercu ogromny ból.

González był we mnie tak wpatrzony. Uważał, że jestem wspaniała. Gdyby tylko wiedział ile razy go okłamałam...

— Jest okej, nie martw się — Uśmiechnęłam się

Pedri odwzajemnił uśmiech po czym nachylił się nade mną i delikatnie pocałował moje czoło.

Około godzinę później siedziałam już w fotelu samochodu na miejscu pasażera, obok Pedriego, który prowadził.

Prawie cała podróż nie odzywałam się do niego ani słowem. Nie mogłam z nim normalnie rozmawiać bez przypominania sobie co mu zrobiłam.

Trasa mimo wszystko minęła nam nawet znośnie. W końcu po kilku godzinach jazdy dotarliśmy do Madrytu.

Gdy zaparkowaliśmy pojazd na podjeździe letniskowego domku jeszcze żadne auto tam nie stało, co oznaczało, że nikogo oprócz nas jeszcze tam nie było.

Domek, a raczej willa była piękna. Typowa nowoczesna chatka z palmami, basenem i pięknym widokiem na plaże.

González otworzył dom, a w środku było chyba jeszcze piękniej niż na zewnątrz. W osłupieniu zatrzymałam się w progu drzwi rozglądając się po pomieszczeniach.

— I co? Może być? — Spytał Pedri śmiejąc się

— Ty się jeszcze pytasz? Oczywiście, że tak! — Klasnęłam w dłonie zapominając o tym, że nie mogłam spojrzeć w oczy mojemu chłopakowi

— Cieszę się, że ci się podoba, ale bagaże same się nie wniosą — Zasugerował, a ja teatralnie się oburzyłam

— Po pierwsze jesteś facetem i to ty powinieneś dźwigać te ciężkie walizki... — Rzekłam robiąc krok w jego stronę

W tamtym momencie nie myślałam już o tym co zrobiłam Gonzálezowi i jakie obrzydzenie czułam do siebie wcześniej. Jakby to po prostu znikło i nie liczyło się nic poza nami.

— A po drugiej... Mój drogi powinnismy wybrać najlepszą sypialnie zanim przyjedzie reszta — Szepnęłam splatając dłonie za jego szyje i jednocześnie szepcząc mu do ucha

Pedri delikatnie się uśmiechnął po czym niespodziewanie mnie pocałował. Złączył nasze usta w długim i namiętnym pocałunku. Czułam się wspaniale kiedy go całowałam co było dziwne bo dokładnie to samo czułam gdy robiłam to z Gavim... Oprócz tego w tamtym momencie zrozumiałam też, że nie byłam w stanie wybrać pomiędzy Gavirą, a Pablem. Przynajmniej na razie, bo w tej chwili oboje przyciągają mnie do siebie tak samo.

Siempre contigo || Pablo Gavi || Pedri ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz