29

966 50 28
                                    

—Tort! — Krzyknął Lucas z salonu

—Zawsze przerwają nam kiedy już prawie się całujemy — Zaśmiałam się, a Pedri mi przytaknął

Wyszliśmy z pomieszczenia, a ja stanęłam przy stole gdzie stał ogromny, biały tort z truskawkami.

— Pomyśl życzenie — Powiedział Gavi, a ja zrobiłam dokładnie to

Pomyślałam życzenie i zdmuchnęłam świeczki ustawione na cieście.

— I o czym pomyślałaś? — Spytał mnie Pedri łapiąc mnie od tylu za talie

Kątem oka widziałam jak dziewczyny wymieniają między sobą znaczące spojrzenie.

— Nie moge ci powiedzieć, bo przecież by się nie spełniło — Wyjaśniłam odwracając się w jego stronę i zaplatając ręce za jego szyją.

— Koniec tej miłości. Idziemy jeść! — Krzyknął Ángel, a ja wpatrzona w tęczówki Gonzáleza tylko cicho sie zaśmiałam

Po tym jak wszyscy zjedli dopiero zaczęła sie prawdziwa impreza. Pedri włączył swój głośnik i wszyscy zebrali się do tańca. W głośniki zabrzmiał dźwięk szybkiej i chaotycznej melodia, a wszyscy zaczęli skakać, oraz poruszać się w jej rytm.

Po kilku piosenkach musiałam oddychnąc i poszłam do toalety się odświeżyć. Kiedy wyszłam w salonie zastałam okropny widok, który sprawiał mi ból co trochę mnie przeraziło.

Pedri właśnie w tej chwili całował sie z Ámbar. I nie był to delikatny pocałunek tylko raczej namiętne i ostre lecenie w ślinę.

Do moich oczu napłynęły łzy, ale za wszelką cenę starałam się nie rozpłakać. Szybko wyszłam z salonu i poszłam na taras, gdzie ku mojemu zdziwieniu zastałam Gaviego. Brunet siedział na schodkach prowadzących do ogrodu. Kiedy usłyszał, że ktoś przyszedł odwrócił sie by móc zobaczyć kto to. Kiedy mnie ujrzał teatralnie przewrócił oczami, ale po chwili zauważył, że coś ze mną nie tak i zmarszczył brwi.

— A ci co się znowu stało? — Zapytał

— Pedri... — Powiedziałam cicho siadając obok chłopaka
— Przed chwilą całował się z Ámbar — Wyjaśniłam próbując ignorować gule w gardle

— Ale przecież myślałem, że mu sie podobasz — Powiedział Gavi

— Też tak myślałam. Jeszcze dzisiaj chciał mnie pocałować... — Wytłumaczyłam

— No nieźle — Podsumował chłopak

Schowałam twarz w dłonie, ale kiedy burza na dworze dała o sobie znać w postaci pioruna przestraszona spojrzałam w niebo.

— Dobrze, że nie pada — Oznajmił Gavi

— Widzisz te chmury? Zaraz zacznie — Stwierdziłam wskazując na ciemne chmury widoczne na niebie

— Zawsze musisz być taką pesymistką? — Zapytał chłopak

— Musisz zacząć rozróżniać pesymistę od realisty — Powiedziałam wlepiając w niego zarozumiałe spojrzenie
— I w ogóle dlaczego rozmawiamy o pogodzie? — Dodałam chwile później

— Bo zajmujesz sobie czymś głowę i nie myślisz o Pedrim — Rzekł Gavi

— Właśnie mi przypomniałeś dzięki — Oznajmiłam głośno wzdychając

Między nami zapadła głucha cisza, ale w końcu westchnęłam i oznajmiłam
— Nie mam ochoty tutaj być... Idę do domu

— Ale przecież to twoje urodziny — Powiedział zdezorientowany Gavi

— I tak są chujowe — Stwierdziłam i jednocześnie wzruszyłam ramionami

Wstałam i otrzepałam swoje ubranie.

— Cześć, miło sie gadało — Odparłam po czym ruszyłam do domu

— Czekaj! — Krzyknął Gavi kiedy otwierałam drzwi
— Odprowadzę cię — Powiedział też się podnosząc

Siempre contigo || Pablo Gavi || Pedri ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz