101

761 57 5
                                    

Przez chwile dosłownie nikt się nie odzywał. Chyba każdy z nich potrzebował chwili by móc ponownie przetworzyć wszystko w głowie.

— Ivy... ale... Ale jak mamy cię traktować? — Spytała Ambar wbijając we mnie wątpliwy i zmartwiony wzrok

— Normalnie... Tak jakbym nigdy wam o tym nie powiedziała — Wyjaśniłam

Dziewczyna smutno kiwnęła głową, a w pomieszczeniu zapadła cisza. Cisza, w której było coś przerażającego... Której się bałam... Uświadomiłam sobie, że niedługo nastanie ona na zawsze...

— Moge mieć do was jeszcze prośbę? — Spytałam przerywając milczenie

— Jasne — Odpowiedział Ángel

— Proszę, nie mówcie o tym nikomu — Oznajmiłam błagalnie lustrując ich twarze

— Masz nasze słowo — Odpowiedziała Ámbar mizernie się uśmiechając po czym dodała jeszcze
— Ivy przepraszam cię, że cię unikaliśmy, ale sama wiesz...

— Wiem i nie musisz mnie przepraszać — Wtrąciłam się jej w słowo

— To, że umieram mnie nie usprawiedliwia — Dopowiedziałam  wzruszając ramionami

— Ja to rozumiem — Odezwał się Ángel

— Nie chciałaś się ograniczać — Rzekł, a ja kiwając głową się z nim zgodziłam

Nagle poczułam jak coś cieknie po moich ustach, a w nich poczułam metaliczny posmak. W tym samym momencie poczułam też okropny ból w kladce piersiowej. Momentalnie się za nią złapałam. Jednocześnie z przerażeniem przyłożyłam palce do nosa, a kiedy zobaczyłam na nich mnóstwo krwi serce podeszło mi do gardła. Nie dlatego, że bałam się krwi, albo bólu, a dlatego, że uświadomiłam sobie, że mój koniec nastąpi szybciej niż myślałam.

— Pablo... — Szepnęłam

Gavi kiedy zobaczył co się ze mną dzieje natychmiast sięgnął po chusteczke i przyłożył mi ją do nosa. Pablo złapał drugą ręką za moją brodę i zaczął delikatnie opuszkiem kciuka gładzić skóre mojej twarzy. Zamknęłam oczy w oczekiwaniu, aż przeszywający ból zniknie. Po kilku minutach rzeczywiście zaczął zanikać.

Pozostali byli widocznie zdezorientowani i nie mieli pojęcia co zrobić. W sumie tak jak ja. W końcu Ambar podniosła się z krzesła i nalała mi do szlanki wody.

— Już lepiej? — Spytał Pablo, a ja kiwnęłam głową

Kiedy chwile później wszystko wróciło do normy wstałam i oznajmiłam pozostałym, że idę się przebrać bo moje ubrania były całe we krwi. Z zamiarem wyjścia odwróciłam się w kierunku drzwi jedanak ktoś kto niespodziewanie stanął w ich progu skutecznie uniemożliwił mi wyjście.

Przestraszona spojrzałam w górę, a moim oczom ukazał się zdiwiony Pedri.

Świetnie. Jeszcze tylko jego tu brakowało.

— Co wy tu rob... — Zamierzał zadać pytanie kiedy jednak zobaczył, że moje ciuchy są pokryte czerwoną substancją zamilknął tylko po to by za chwile zadać kolejne pytanie
— Ivy? Co się stało...

W jego głosie dostrzegłam zmartwienie i strach. Dostrzegłam coś co sprawiło, że przypomniały mi się czasy kiedy oboje byliśmy zakochani i szczęśliwi dopóki wszystkiego nie spieprzyłam.

— Nie... nic — Odpowiedziałam zakłopotana szybko odwracając od niego twarz

— Krwotok z nosa to chyba nie jest nic — Rzekł

— Masz racje, ale... U mnie to normalne. Często tak mam — Wyjaśniłam gubiąc się własnych słowach

Pedri tylko zmierzył mnie podejrzliwym spojrzeniem i przytaknął głową. W końcu wyszłam z pomieszczenia i udałam się do swojego pokoju. Przebrałam się w wygodne ciuchy po czym zmęczona rzuciłam się na łóżko. Już prawie spałam kiedy do mojego pokoju rozległo się ciche pukanie.

Siempre contigo || Pablo Gavi || Pedri ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz