32

1K 53 12
                                    

Kiedy rozpacz trochę minęła, poczułam ogromny gniew na Gaviego, który z jakiegoś powodu nie wytłumaczył Pedriemu, że między nami nic się nie wydarzyło.

Wstałam i poszłam do kuchni gdzie wcześniej udał się Pablo.

— Co ty sobie kurwa myślisz?! — Krzyknęłam po czym nabrałam powietrza do ust

— Myślisz, że wszystko ci wolno? —Dodałam podchodząc jeszcze bliżej niego

Chłopak odwrócił się w moją stronę i zlustrował mnie wzrokiem.

— Dlaczego to zrobiłeś?! — Załkałam

— Pytam sie! Dlaczego to kurwa zrobiłeś?! — Krzyknęłam chwile później

Chłopak tylko spokojnie mnie obserwował co doprowadzało mnie do jeszcze większego zdenerwowania.

— Dlaczego?! — Spytałam ostatni raz mocno uderzając pięścią w jego gołą klatę

Chłopak ani drgnął, więc znowu wybuchając płaczem uderzyłam go kolejny raz i kolejny...

— Nic nie rozumiem — Szepnęłam kiedy emocje zaczęły ze mnie schodzić

Gavi nagle zrobił coś czego kompletnie się nie spodziewałam. Po prostu mnie przytulił. Nie szarpałam się i nie próbowałam się wyrwać. Wykorzystałam całą moją energię na krzyczenie, oraz histerie i w końcu pozyskałam koszmarną bezsilność.

Poczułam ciepłe ciało Gaviego, które w pewien sposób dało mi ukojenie co było bardzo dziwne bo jeszcze minutę temu miałam ochotę rozszarpać go na strzępy.

— Nie martw się... Znam Pedriego i wiem, że w końcu mu przejdzie... — Zaczął mówić

Oparłam moje czoło o jego tors i głośno westchnęłam chcąc sie uspokoić.

—Dlaczego to zrobiłeś? — Zapytałam cicho

— Chciałem pokazać mu, że całując Ámbar stracił... Ciebie... — Szepnął

Zdziwiona jego słowami delikatnie sie od niego odsunęłam by móc popatrzeć w jego oczy.

— I zrobiłeś to tylko dlatego, żebym mogła się na nim odegrać? — Uniosłam brwi w górę

— Wiem, że ostatnio nie jest u ciebie najlepiej i chciałem pomóc... — Stwierdził

— Pomóc? — Powtórzyłam wytrzeszczając oczy

— Nie bądź tak zdziwiona — Zaśmiał się
— Nie jestem taki zły na jakiego wyglądałam — Dodał chwile później

— Pogadam z nim — Oznajmił po chwili

Byłam już tak tym wszystkim zmęczona, że tylko przytaknęłam.

— Nie wierze, że z własnej woli mnie przytuliłeś — Oznajmiłam lekko sie śmiejąc kiedy się od siebie odsuwaliśmy

— Zapomnij o tym — Powiedział Gavi

— No i wrócił Gavi, którego znam — Stwierdziłam uśmiechając się

Chłopak też uniósł kąciki swoich ust po czym podszedł do lodówki i ją otworzył. Jak sie spodziewałam nie było tam nic do jedzenia.

— Jesteś może chętna na hot doga ze stacji? — Spytał Gavi nadal wpatrując sie w pustą lodówkę

Kilkanaście minut później byliśmy już na miejscu. Gavi kupił nam po hot dogu i usiedliśmy na krawężniku obok budynku.

— Idziesz w piątek na mecz? — Spytał Gavi biorąc kolejnego kęsa jedzenia

— Nie wiem... Może — Westchnęłam wzruszając ramionami

Między nami zapadła jakaś dziwna cisza. Nie wiedziałam co powiedzieć i jak zacząć rozmowę, więc po prostu jadłam wpatrując sie przed siebie.

— Nadal jesteś zła? — Po chwili odezwał sie Pablo

— Dlaczego pytasz? — Zmarszczyłam brwi spoglądając na niego

— Bo chce wiedzieć — Syknął

— Jak zwykle bezpośredni — Westchnęłam
— Ale jeśli chcesz wiedzieć to tak nadal jestem jeszcze trochę zła — Dodałam ukratkiem na niego spoglądając

— Rozumiem — Wzruszył ramionami

— Rozumiesz? Ty? — Zapytałam zdziwiona unosząc brwi

— No wiesz, wiem jak to jest kiedy ktoś ci się podoba — Wytłumaczył

— Naprawdę? Co to za szczęściara? — Zapytałam sarkastycznie

— Taka jedna... Nie będziesz znała — Powiedział cicho, a ja tylko pokiwałam głową

Siempre contigo || Pablo Gavi || Pedri ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz