64

680 26 5
                                    

— Ivy, nie rób scen — Odezwał się Gavi

— Zamknij się! — Wrzasnęłam nawet na niego nie patrząc

— Gdzie Lucas? — Spytałam Ángela, który w szoku mi się przypatrywał

— Co tu się do chuja dzieje? — Dopowiedziałam chwile później

Na początku nic nie mówił, ale kiedy w końcu zobaczył, że jestem naprawdę zła i zdenerwowana westchnął i krzyknął
— To nie policja! Możesz wyjść!

Zmarszczyłam brwi obserwując Pedriego. W końcu moim oczom ukazał się Lucas, który kiedy tylko mnie zobaczył wytrzeszczył oczy po czym domagając sie wyjaśnień spojrzał na Gonzáleza.

— Co ona tu robi? — Spytał wskazując na mnie palcem

— Ona?! — Oburzyłam się robiąc krok w stronę chłopaka

Chciałam podejść jak najbliżej, a Pablo powstrzymał mnie chwytając mnie za nie zranioną rękę.

— Puść mnie! — Krzyknęłam próbując się wyszarpać

— Uspokój się! Jesteś ranna — Rzekł spoglądając na moją rękę pełna krwi

— Powiecie mi o co chodzi? Czy czekacie aż się wykrwawię? — Spytałam sarkastycznie się uśmiechając

— Dobra. Niech ci będzie — Westchnął Lucas unosząc oczy ku górze

— Więc? — Zadałam pytanie

— Pamiętasz strzelaninie w tym barze? — Spytał zaciskając szczękę i nerwowo zaczesując włosy

Kiwnęłam głową.

— Brałem w niej udział — Powiedział na jednym wdechu zamykając oczy i bojąc się mojej rekacji

— Co?! — Wykrzyczałam wytrzeszczając oczy

— Zadowolona? — Spytał

— Przecież... Ty zabiłeś ludzi... — Wyszeptałam przerażona jednocześnie robiąc krok w tył

— Nie! Ja nie strzelałem! Byłem wspólnikiem, bo potrzebowałem pieniędzy i miałem tylko asystować! — Tłumaczył wystawiając ręce w geście obronnym

— To w takim razie kto strzelał? — Zadałam pytanie jednocześnie marszcząc brwi

— Taki jeden z gangu... — Rzekł, a ja przyłożyłam zdrową rękę do czoła

— Z Gangu?! — Krzyknęłam

Blondyn zacisnął usta w wąską linie i pokiwał głową, a ja niespodziewanie poczułam ukłucie w mojej klatce piersiowej.

— Ał! — Krzyknęłam przykładając dłoń do serca

— Co ci jest? — Spytał Gavi, a w jego głosie było słychać troskę

— Nic. Zaraz mi przejdzie — Wyszeptałam zaciskając zęby, bo ból stawał się coraz większy

— Chodź — Powiedział Gavi po czym pociągnął mnie gdzieś za sobą

Wszyscy weszliśmy do salonu gdzie usiadłam na kanapie i głośno odetchnęłam.

— Ángel, przynieś wode — Rozkazał brunet

— Na pewno jest okej? — Zapytał Pedri który chwile później znalazł sie przy mnie i Gavim

Kiwnęłam głową i mizernie się do niego uśmiechnęłam.

Po kilku minutach było już lepiej.

— No to ten... Ja już będę sie zbierał — Odchrząknął Lucas jednocześnie podnosząc się z fotela

— Gdzie niby pójdziesz? Nie możesz wrócić do siebie — Powiedział Pedri

— Wiem. Dlatego liczyłem, że moge z bratem zostać na chwile u ciebie — Rzekł wbijając błagalny wzrok w Gonzáleza

Brunet chwile nad czymś myślał jednak po chwili uśmiechnął się i kiwnął głową.

— Jasne stary. Czujecie się jak u siebie — Odezwał sie

— Dzięki — Bliźniacy zabrali głos w tym samym momencie, a po chwili oboje się zmyli.

— Ja też już będę szedł — Odchrząknął Pablo

— Do zobaczenia na treningu — Pożegnał go Pedri, a ten tylko skinął głową

Wychodząc wbił we mnie jeszcze spojrzenie, którego nie mogłam odszyfrować.

Zostałam więc tylko ja i Pedri.

Siempre contigo || Pablo Gavi || Pedri ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz