93

761 49 28
                                    

Nasze usta toczyły ze sobą wojnę, którą za wszelką cenę zamierzałam wygrać. Napierałam więc na Pedriego jeszcze bardziej, a go to chyba jeszcze bardziej nakręcało bo w pewnym momencie gwałtownie mnie podniósł.

Całując się zaczęliśmy po omacku szukać jakiegoś pokoju. Po kolei otwierałam wszystkie drzwi na które się natknęliśmy i jeśli to nie była sypialnia po prostu szliśmy dalej.

W końcu natrafiliśmy na pokój, w którym było ogromne łóżko otoczone przysłoną.

— No to chyba mamy pokój — Oznajmił Pedri rzucając mnie na materac

— Podoba mi się — Szepnęłam gdy chłopak zaczął składać pocałunki na mojej szyi chwile później przechodząc do dekoltu

Byliśmy siebie tak spragnieni. Co prawda od czasu gdy przyjechałam uprawialiśmy już seks, ale po prostu tak na siebie działaliśmy. Gdy zaświeciła się iskra nie potrafiła się zgasić, ani w żaden sposób wypalić.

González podwinął moją koszule do góry i zaczął przechodzić z biustu do brzucha zahaczając zębami o gumę moich spodni.

Nagle usłyszałam jak drzwi niespodziewanie się otwierają. W progu zobaczyłam, Ámbar i Lucasa, którzy od niedawna też byli teraz w związku. Para zmierzyła nas nieco zmieszanymi spojrzeniami i wcale się im nie dziwie.

Natychmiast z brunetem się od siebie odsunęliśmy lekko się rumieniąc.

— Widzę, że już od początku trzymacie formę — Zaśmiał się Lucas

— Widzisz, Wam też przydałby się jakiś trening — Odpowiedział sarkastycznie Pedri podnosząc się z łóżka

— Reszta już jest? — Spytałam poprawiając włosy

— Nie ma jeszcze Rose, a Gavi i Ángel chyba właśnie się wypakowują —Wyjaśnił chłopak, a kiedy tylko usłyszałam imie piłkarza moje serce podskoczyło

Bałam się z nim po tym wszystkim zobaczyć. Obawiałam się, że chłopak narobił sobie nadziei i będzie myślał, że to coś poważniejszego. Prawda jest taka, że ja również tak myślałam. Chodź bardzo starałam się to wyprzeć to gdzieś z tyłu głowy doskonale wiedziałam, że to serio było coś poważnego. Byłam zdezorientowana, bo byłam w związku z Pedrim i było mi z nim dobrze, ale z drugiej strony czułam też coś do Pabla. Coś co nie pozwalało mi tak po prostu o tym zapomnieć. Coś większego...

Wszyscy wyszliśmy na zewnątrz po nasze bagaże. Starałam się ignorować obecność Gaviego, który stał przy swoim aucie i rozmawiał o czymś z Ángel'em. Jednak rozmowa z przyjacielem nie powstrzymywała go jednak przed tym, by co jakiś czas na mnie zerkać.

Pedri otworzył samochód i zaczął wyciągać walizki. Kiedy chciałam schylić się po moją torbę nagle ktoś mnie wyprzedił. Zdziwiona uniosłam spojrzenie, a przed moimi oczami stanął chłopak, którego za wszelką chciałam uniknąć.

— Zostaw, pomogę ci — Pablo uśmiechnął się do mnie po czym chwycił bagaż

— Dzięki, ale sobie poradze — Rzekłam nieśmiało i odebrałam mu z rąk bagaż

Był cięższy niż myślałam i w tamtym momencie żałowałam, że jednak zabarałam brunetowi tą torbę. Postanowiłam grać jednak nie zależną i pewną siebie.

— Jak chcesz — Wzruszył ramionami Pablo

Odwróciłam się bez słowa i zaczęłam iść w kierunku drzwi wejściowych. Nie doszłam nawet do połowy, bo nagle moje nogi tak się zaplątały, że upadłam z hukiem na kostkę brukową ścierając sobie przy tym kolano.

— Kurwa — Przeklnęłam pod nosem dotykając obolałego miejsca z którego zaczeła sączyć się krew.

Nagle jakiś cien się nade mną pojawił. Był to Pablo, który wydawał się być roześmiany. Zmarszczyłam brwi i oburzona zapytałam
— I z czego się tak śmiejesz debilu?

— Z ciebie — Odpowiedział pewny siebie po czym przeczesując swoje włosy dodał
— Wiedziałem, że to się tak skończy

— Spierdalaj — Syknęłam podnosząc się

— Jak chcesz — Rzekł i się odwrócił, ale niestety byłam zmuszona go zatrzymać

— Czekaj! — Krzyknęłam zaciskając zęby

— O prosze. Czyżbyś jednak potrzebowała mojej pomocy? — Spytał zadowolony z siebie powoli się do mnie odwracając

Siempre contigo || Pablo Gavi || Pedri ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz