72

760 35 15
                                    

Toczyliśmy gwałtowną i namiętną walkę na języki. Złapałam bruneta obiema rękami za skroń i jeszcze bardziej pogłębiłam nasz pocałunek.

Byliśmy siebie tak bardzo spragnieni, że w tamtym momencie nie obchodziło mnie co inni ludzie o mnie pomyślą. Liczyło się tylko tu i teraz. Liczył się tylko on...

— Nie przesadzacie? — Zapytał nagle jakiś męski głos, który pojawił się za nami

Natychmiast podskoczyłam chłopaka i przestraszona spojrzałam w stronę osoby, która nam przeszkodziła.

Kiedy zobaczyłam, że to Lucas momentalnie rzuciłam mu się w ramiona. Odsuwając się od niego roztargałam mu włosy, po czym dostrzegłam, że obok pojawił się jego brat.

Jego też przytuliłam i delikatnie się uśmiechnęłam.

— Jezu. Nie macie pojęcia jak bardzo za Wami tęskniłam — Zaśmiałam się skanując ich roześmiane twarze

— Za mną też? — Zapytała nagle Ámbar, która nie wiadomo skąd nagle znalazła się obok nas

— Oczywiście! — Krzyknęłam rzucając się jej w ramiona

Chwile później dołączyła do nas też Rosa. Nie byłam z nią tak blisko jak z resztą, ale muszę przyznać, że brakowało mi jej piszczącego, wkurzającego głosu.

Staliśmy jeszcze chwile w tamtym miejscu rozmawiając i głośno się śmiejąc. Udawałam, że nikogo nie brakuje i wszyscy przyjechali na lotnisko mnie odebrać, ale prawda była taka, że brakowało jednej osoby. Jednego piłkarza, którego jeszcze rok temu nienawidziłam całym sercem jednak teraz chciałabym, żeby z nami był.

W końcu nie wytrzymałam i musiałam się spytać, bo sumienie nie pozwoliłoby mi dalej ignorować tematu chłopka.

— A tak w ogóle to gdzie Gavi? — Spytałam marszcząc brwi

Nagle wszyscy ucichli, a ja spostrzegłam, że mina Pedriego zmieniła się z pogodnej i szczęśliwej na poważną, oraz niechętną. Po chwili zauważyłam, że wszyscy mieli taką samą, albo podobną reakcje.

— Co jest? — Zapytałam jeszcze raz lustrując wszystkich wzrokiem

— Ivy... On sie zmienił — Odezwała się nagle brunetka po prawej

— Jak to się zmienił? — Zadałam pytanie posyłając jej zdezorientowane spojrzenie

— Widzisz on... Praktycznie się od nas odciął. Znalazł sobie jakiś innych przyjaciół... — Wytłumaczyła

— Co? Dlaczego? — Skrzywiłam się próbując zrozumieć postępowanie Gaviry

— Szczerze? Nie mamy pojęcia. Stał sie taki odkąd wyjechałaś — Wyjaśnił Lucas

Wytrzeszczyłam brwi zastanawiając się czy faktycznie to, że wróciłam wtedy do New Jersey miało na to tak duży wpływ.

— A treningi i mecze? — Spytałam zwracając się do Pedriego

— Nadal gra, ale w ogóle się do mnie nie odzywa — Wyjaśnił

— Sądziliśmy, że jak przyjedziesz i z nim pogadasz to może pojedzie z nami do domu na plaży — Oznajmiła Rosa, a ja słysząc jej słowa posłałam jej zdziwiony uśmiech

— Domek na plaży? Czy ja o czymś nie wiem? — Zapytałam zaskoczona, a w moim głosie słychać było nutkę podekscytowania

— Rosa zepsułaś niespodziankę — Pouczył ją zdenerwowany González

— O Jezu przepraszam! Nie wiedziałam... — Pisnęła przykładając ręce do czoła

Nikt nic nie mówił. Cały czas patrzyłam na Pedriego oczekując jakiś głębszych wyjaśnień i w końcu sie ich doczekałam.

— Pamiętasz jak mówiłem ci o domu na plaży w Madrycie? Mieliśmy tam jechać w tamtym roku — Powiedział, a ja chwile sie zastanawiając kiwnęłam głową

— Jedziemy tam w połowie miesiąca — Rzekł chwile później

— Serio?! — Zapytałam podekscytowana robiąc krok w stronę chłopaka

Brunet wyszczerzył się do mnie w szerokim uśmiechu po czym dumny z siebie wyciągnął ręce w moim kierunku, a ja momentalnie go objęłam.

*

Cześć! To znowu ja 💖 Przychodzę tutaj poinformować wszystkich, którzy jeszcze nie wiedzą, że właśnie zaczynamy maraton!
Tak jak zawsze rozdziały będą publikowane co godzinę od teraz (20:00) do 00:00

Miłego czytania kochani! 😘❤️

Siempre contigo || Pablo Gavi || Pedri ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz