83

868 56 20
                                    

Kilkadziesiąt minut później impreza zaczęła się rozkręcać. Pablo i Pedri smażyli razem hamburgery na grillu, a pozostali siedzieli w basenie. Było całkiem miło przymykając oko na żałosne zachowanie Lily, która praktycznie cały czas próbowała znaleść się w centrum uwagi.

Jej zachowanie powoli wszystkich męczyło, ale nikt nie chciał psuć nikomu nastroju, więc po prostu to ignorowaliśmy.

— Kolacja! — Zawołał Pedri

— W końcu! — Zaklaskała w dłonie Ámbar

— Jestem cholernie głodny — Oznajmił Ángel podpływający do drabinki

Po jedzeniu poszliśmy wszyscy  do domu chwile odpocząć, a przy okazji zrobić kolejne drinki, bo tamte się już skończyły.

Po upływie jakieś godziny zaczęło się już ściemniać. Znowu wyszliśmy na zewnątrz. Cześć z nas znów wskoczyła do wody, a cześć zaczęła tańczyć na prowizorycznym parkiecie, który znajdował się na tarasie.

Ja i Ámbar zaczęłyśmy skakać do rytmu piosenki, którą puścił Pablo. Niedługo później dołączyli do nas pozostali. Na parkiecie zaczynało robić się tłoczno, a alkohol coraz bardziej dawał wszystkim o sobie znać.

Trzymając w lewej ręce drinka przyciągnęłam do siebie Pedriego chwytając go za srebrny łańcuszek, który miał zawieszony na szyi.

Chłopak przez pocałunek uśmiechnął się jednocześnie jeszcze bardziej na mnie napierając.

Brunet położył ręce na mojej tali i delikatnie zaczął nimi badać całe moje ciało coraz bardziej zjeżdżając na pośladki. Ja natomiast zaczęłam dotykać jego klatki piersiowej.

Pedri oderwał się ode mnie, ale tylko po to by swoje wargi przenieść na moją szyje. Zaczął delikatnie przegryzać i zasysać moją skórę robiąc mi tym samym malinkę.

Moje ręce przeszły na jego plecy, w które po chwili zaczęłam wbijać swoje długie paznokcie.

Jednak w pewnej chwili nagle ktoś przerwał nam tą całą zabawę, bo poczułam uderzenie w plecy. Zdezorientowana odwróciłam się by zobaczyć kto to. Gdy natrafiłam na dumnego z siebie, pijanego Pabla coś się we mnie zagotowało.

Co on sobie myślał? Najpierw pieprzy się z Lily, a teraz specjalnie przerywa mi pocałunek z Pedrim.

— Z czego się tak cieszysz? — Zapytałam popychając go w tył

— Spokojnie, kochanie — Rzekł sarkastycznie łapiąc równowagę na swoich nogach
— To nie można się już nawet uśmiechnąć? — Zapytał chwile później znowu tajemniczo się szczerząc

— Spokojnie Ivy. To pewnie przez przypadek — Wtrącił się Pedri pojawiając się obok mnie

— Taaa. Na pewno — Pokiwałam teatralnie głową

— Pedri ma racje, wmawiasz sobie coś — Rzekł posyłając mi znaczące spojrzenie, bo dobrze wiedział, że zrobił to celowo

Już miałam coś powiedzieć, jednak nagle zrozumiałam, że on właśnie tego chce. Prowokuje mnie i chce wejść ze mną w dyskusje, ale ja nie dam mu tej satysfakcji.

Wzięłam więc głęboki oddech i posłałam mu udawany uśmiech po czym chwyciłam Pedriego za rękę i wyciągnęłam na środek parkietu.

Ktoś włączył powolną muzykę, dla par więc uśmiechnięta splotłam ręce za szyją Gonzáleza, a on umieścił swoje duże dłonie na mojej tali. Wpatrzeni w swoje oczy kołysaliśmy się do wolnego rytmu piosenki jednocześnie delektując się tą chwilą.

Nagle przypomniało mi sie jak tańczyłam w taki sam sposób z Gavim na statku. Pamietam jak było mi wtedy dobrze. Teraz z Pedrim też czułam się wspaniale tylko to nie było to samo. Wtedy na statku poczułam się w pewien sposób wyjątkowo.

Nie chciałam już więcej o tym myśleć i się zamartwiać, więc szybko odgoniłam od siebie złośliwe myśli.

Niestety nie udało mi się zaznać upragnionego spokoju bo nagle obok nas stanął Pablo. Powód moich zmartwień i wyrzutów sumienia.

Oboje z Pedrim spojrzeliśmy na niego zdezorientowani jednocześnie zatrzymując się.

— Czy mógłbym porwać piękną panią do tańca? — Spytał spoglądając to na mnie to na Pedriego

Siempre contigo || Pablo Gavi || Pedri ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz