20

1.1K 52 9
                                    

Przyłożyłam dłoń do ust tak abym nie wydała z siebie żadnego dźwięku na wszelki wypadek gdyby to był ten przestępca. Zaczęłam sie trząść i z przerażenia przymknelam oczy.

— Ivy?! — Zawołał nagle cicho głos po drugiej stronie, ale ku mojemu zdziwieniu nie należał on do mojego przyjaciela

— Kto to? — Zapytałam

— Jak to nie wiesz? — Zadał pytanie głos po drugiej stronie kabiny, a po sarkazmie jaki rozbrzmiewał się w jego tonie już wiedziałam z kim rozmawiam

— Gavi! — Krzyknęłam i natychmiast otworzyłam drzwi, a gdy tylko brunet pojawił sie w zasięgu mojego wzroku rzuciłam sie w jego ramiona

— Jednak chyba trochę mnie lubisz — Zaśmiał się i też lekko mnie objął

— Boże debilu myślałam, że nie żyjesz — Oznajmiłam jeszcze mocniej wciskając głowę w jego klatkę piersiową

— Może już wystarczy co? — Zapytał po chwili, ale ja nadal się nie odsunęłam
— Zaraz mnie udusisz — Dodał przez zaciśnięte zęby

Głośno westchnęłam po czym w końcu odsunęłam się od chłopaka.

— Już po wszystkim? I gdzie Pedri? Widziałeś go? — Zaczęłam pytać bo wątpliwości w mojej głowie z sekundy na sekundę, narastały coraz bardziej

— Rozmawia z policją i kazał mi po ciebie przyjść. Spokojnie nic mu nie jest — Powiedział, a ja słysząc to odetchnęłam z ulgą

Razem z Gavim wyszliśmy z łazienki, a moim oczom ukazał się okropny widok. Przeraziłam się, a do moich oczu po raz kolejny w dzisiejszym dniu napłynęły łzy.

Wszędzie była krew, a w lokalu panował okropny bałagan. Kobieta, która wcześniej leżała na podłodze nadal tam była, a jeden z ratowników medycznych teraz ją reanimował. W końcu zobaczyłam Pedriego, który żegnał sie z policjantami. Kiedy tylko nasze oczy się spotkały pobiegłam w jego stronę i rzuciłam się mu w ramiona.

— Hej, spokojnie — Szepnął w moje ucho obejmując mnie mocniej
— Już jest wszystko dobrze — Chłopak zaczął delikatnie gładzić moje plecy chcąc dodać mi otuchy

— Jestem przy tobie — Uspokajał mnie chłopak

Jeszcze chwile tkwiliśmy w swoich ramionach jednak później zmuszona byłam odsunąć się od Gonzáleza bo policja chciała ze mną porozmawiać. Kiedy skończyliśmy, Pedri przywiózł mnie do domu. Następnego dnia obudziłam się po południu, bo byłam tak zmęczona, że wcześniej nie byłam w stanie podnieść sie z łóżka. Na wpół przytomna poszłam sie umyć, a później sie ubrałam i poszłam do szpitala odwiedzić brata.

Siedziałam w szpitalnej sali i strasznie mi sie nudziło. Wpatrywałam się w mojego brata, który nadal spał i jeszcze sie nie obudził

— Matt, proszę obudź sie — Szepnęłam kiwając sie na krześle obok łóżka
— Przyniosę ci nawet lody. Uwielbiamy je — Uśmiechnęłam sie wracając wspomnieniami do starych czasów

Nagle do sali ktoś wszedł. Odwróciłam sie by zobaczyć kto to i ujrzałam lekarza, który kiedy tylko mnie zauważył serdecznie sie do mnie uśmiechnął.

— Cześć Ivy, ty w ogóle śpisz? — Zaśmiał sie mężczyzna

— O nie, przejrzał mnie pan. Jestem wampirem — Odpowiedziałam sarkastycznie, ale kiedy tylko znów spojrzałam na blondyna spoważniałam i głośno westchnęłam mówiąc
— Kiedy on sie obudzi?

— Trzeba być cierpliwym, już ci to kiedyś mówiłem — Wyjaśnił mężczyzna

— A czy on kiedykolwiek sie w ogóle obudzi? — Spytałam

— Nadzieja Ivy... Jeśli ją masz to gwarantuje ci, że jeszcze nie raz twój brat cię zdenerwuje — Powiedział zapisując coś na kartce, a ja tylko smutno przytaknęłam

W tym samym momencie dostałam SMS'a.

Od Pedri:
Hej, przyjdziesz na obiad do tego baru przy moim domu? Tylko sie za bardzo nie wystrój bo to nie randka. Jeszcze...

Siempre contigo || Pablo Gavi || Pedri ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz