Moim oczom ukazał się mój brat, który wyglądał jakby nie żył. Miał zamknięte oczy i leżał bez ruchu na plecach. Obok siedziała prawdopodobnie Carmen, która cały czas trzymała rękę chłopaka. Rudowłosa dziewczyna była w takim szoku, że nawet nie zauważyła, że weszliśmy.
Gula podeszła mi do gardła, a widok który zobaczyłam sprawił, że z moich oczu zaczęły wydobywać się łzy. Nie wiedziałam co zrobić i powiedzieć. Po prostu stałam bez ruchu wpatrzona w ten okrutny widok zalewając się łzami.
W końcu Pedri pojawił się przede mną i ponownie przyciągnął mnie do siebie. Przytuliłam go i położyłam głowę na jego torsie. W jego objęciach czułam sie bezpiecznie i nie chciałam się od niego odsuwać jednak w końcu on to zrobił.
Zaciągnęłam sie powietrzem i zrobiłam jeden krok do przodu. Później drugi. I trzeci. Gdy znalazłam sie przy łóżku mojego brata usiadłam na małym taborecie i chwyciłam blondyna za rękę.
Carmen spojrzała na mnie i lekko sie uśmiechnęła co z trudem odwzajemniłam.
— Carmen, może zostawimy ich samych — Odchrząknął po chwili Pedri
Zdezorientowana dziewczyna po chwili pokiwała głową i oboje wyszli z pomieszczenia.
Zamknęłam oczy i za wszelką cenę próbowałam się nie rozpłakać.
— Matt... — Szepnęłam w końcu
— Tak bardzo cię kocham... — Zaczęłam mówić drżącym głosem
— Nie możesz mnie zostawić...— Słyszysz? Nie możesz...
Oparłam głowę o rękę chłopaka i już nie wytrzymałam. Znowu zaczęłam płakać i sie nie powstrzymywałam. Nagle usłyszałam, że drzwi do sali sie otwierają.
Odwróciłam sie aby zobaczyć kto przyszedł. Do pomieszczenia wszedł lekarz który w ręce trzymał papiery z zapiskami.
— Dzień dobry — Powiedział
— Dzień dobry — Odpowiedziałam prostując sie
— Ty pewnie jesteś Ivy? — Zapytał mężczyzna podchodząc do kroplówki chłopaka
— Skąd pan wie? — Spytałam zakładając kosmyk włosów za ucho
— Ten piłkarz na korytarzu mi powiedział — Rzekł
— Wyjdzie z tego? — Zadałam pytanie chwile później
— Ciężko powiedzieć — Zaczął mówić
— Musimy być dobrej myśli — Dodał notując coś na kartce— Zostań z nim. Potrzebuje tego — Rzekł lekarz kierując sie w stronę drzwi
Chwile później do pomieszczenia wrócił Pedri. Chłopak położył dłoń na moim ramieniu po czym podał mi kawę.
— Dziękuje... — Szepnęłam uśmiechając się do chłopaka i upiłam łyka napoju
Po upływie około pół godziny gdy czytałam książkę mój telefon zaczął dzwonić. Westchnęłam i chwyciłam za urządzenie, a gdy zobaczyłam na wyświetlaczu napis „mama" miałam ochotę wyrzucić telefon przez okno. Mój brat miał dwadzieścia lat co czyniło go pełnoletnim, więc szpital nie miał obowiązku informować o wypadku rodziców. Poza tym ja też nie chciałam tłumaczyć jej co stało się z Mattem bo po gdyby dowiedziała się, że miał wypadek kazałaby mi wrócić do Ameryki.
— Odbierzesz? — Zapytał Pedri nachylając się nad ekarnem mojego telefonu
— Nie wiem co jej powiedzieć — Wzruszyłam ramionami
— Daj mi, coś wymyślę — Zaproponował Pedri poprawiając się na krześle
Posłam mu spojrzenie na zasadzie „serio?" po czym podałam mu telefon.
— Dzień dobry — Przywitał się chłopak
— Pedri? To ty? — Spytała mama, a w jej głosie dało się usłyszeć nutkę zdziwienia
— Tak to ja — Powiedział, a na jego twarz wkradł się uśmiech
— Gdzie Ivy? — Spytała kobieta po drugiej stronie słuchawki
— Emm... Ivy? Śpi obok mnie — Rzekł zakłopotany, a gdy zorientował się co właśnie powiedział na jego twarzy ponownie pojawił się uśmiech, ale tym razem był chytry
Złapałam się za głowę nie wierząc w to co słyszę jednak nie umiałam powstrzymać moich kącików ust które mimowolnie podniosły się do góry
— Obok ciebie? — Spytała podejrzliwie kobieta
CZYTASZ
Siempre contigo || Pablo Gavi || Pedri ||
Teen FictionSiedemnastoletnia Ivy Davis po przyjedzie do swojego brata na wakacje zaczyna czuć coś do jej przyjaciela Pedriego z którym już od dawna się nie widziała, a zarazem uświadamia sobie, że jej uczucia względem największego wroga Gaviego to zupełna odw...