60

882 49 15
                                    

Dławiąc sie łzami spełniłam jego ostatnią prośbę. Spojrzałam w górę. Na niebo na którym zobaczyłam piękny zachód. Chmur praktycznie nie było, a niebieski zamienił się w różowy, fioletowy i żółty.

Uśmiechnęłam się, a z moich oczu wypłynęły kolejne tony łez.

Gavi siedział obok i nawet nie wiem kiedy nasze ręce splotły sie ze sobą. Podziwiając niebo gładziłam jego skórę opuszkami kciuka. Byłam wdzięczna, że ze mną jest.

W końcu odwróciłam sie w jego stronę, a gdy chłopak zobaczył moją zapłakaną twarz natychmiast objął mnie w ramiona.

— Jestem tu — Szepnął głaskając moją głowę

Przytuliłam sie do jego torsu i zaciągnęłam się zapachem jego perfum. Cieszyłam się bliskością jaką mi dał bo bardzo jej potrzebowałam.

— Dziękuje — Szepnęłam kiedy po kilku minutach zaczęłam sie uspokajać

— Za co? — Spytał spoglądając na mnie

— Za to, że jesteś.. — Wyszeptałam nadal wtulona w jego klatkę piersiową

— Nie musisz za nic dziękować... — Szepnął składając czuły pocałunek na mojej głowie

— Ale chce... — Rzekłam odsuwając sie od Pabla

Siedzieliśmy jeszcze chwile na molo podziwiając niebo, które już powoli zachodziło. W końcu jednak zaczęliśmy się zbierać.

— Gdzie idziemy? — Zapytałam, gdy chłopak zaczął iść w stronę drugiego mostu nieopodal

— Zobaczysz — Odpowiedział nawet sie nie zatrzymując

— Nie możesz mi powiedzieć? — Zapytałam podbiegając do niego by dorównać mu kroku

— Nie — Odpowiedział krótko, a ja przewróciłam oczami

W końcu zatrzymaliśmy się na drewnianym moście po drugiej stronie plaży. Dookoła stały jakieś prywatne jachty, a kiedy chłopak wszedł do jednego z nich posłałam mu zdezorientowane spojrzenie.

— Co ty robisz? — Spytałam zszokowana

Chłopak nic nie odpowiedział tylko spojrzał na mnie i wzruszył ramionami.

Stałam zdezorientowana wpatrując sie w jego oczy i nie wiedząc co zrobić, ale w końcu chłopak odezwał się
— Idziesz czy nie?

Zmierzyłam jacht wzrokiem po czym bez większych przemyśleń do niego weszłam. Pablo uśmiechnął się tylko po czym odcumował łódź.

— To twój? — Spytałam patrząc jak odwiązuje linę

— Nie — Opowiedział zupełnie normalnie

— A czyj?! — Krzyknęłam

— Pedriego — Wzruszył ramionami

— Co?! Poprosiłeś go o jacht i tak po prostu sie zgodził? — Spytałam wytrzeszczając oczy

— No wiesz... Nie do końca go o to poprosiłem... — Powiedział zaciskając szczękę i przymykając oczy

Brunet zaczął iść w stronę kabiny, w której było koło do sterowania. A ja zaczęłam iść za nim.

— Jak to nie do końca go o to poprosiłeś? — Zapytałam idąc za nim

Weszliśmy do środka, a Gavi odpalił stery i ruszyliśmy.

— Ty w ogóle wiesz jak prowadzić jacht?! — Dodałam chwile później

— Mam najpierw odpowiedzieć na pierwsze czy drugie pytanie? — Zapytał zerkając w moją strone

Posłałam mu zdenerwowane spojrzenie, a chłopak kiwnął głową, bo zrozumiał, że jestem na niego wkurzona.

— To może najpierw odpowiem na pierwsze... — Stwierdził po czym odchrząknął i zaczął mówić
— No więc... Trochę go okłamałem...

— Powiedziałem, że idę sie przejść i zabrałem kluczyki — Dopowiedział chwile później

— Ale przecież to twój przyjaciel — Powiedziałam

— Wiem, ale tu nie chodzi o niego. Tu chodzi o ciebie. — Rzekł

— Widzisz go gdzieś tu? Nie ma go przy tobie — Stwierdził, a mnie to trochę zabolało, bo faktycznie tak było chodź nie chciałam się do tego przyznawać

— Dzwonił do mnie. Napisałam, że nie chce z nikim gadać — Powiedziałam zakładając ręce na piersi

— Ale jakby mu zależało to i tak by do ciebie przyszedł — Stwierdził, a ja zmarszczyłam brwi

— On po prostu uszanował moją decyzje — Wzruszyłam ramionami

— Jasne. — Kiwnął głową sarkastycznie Pablo

Byłam na niego trochę zła, że tak mówi o Pedrim i stawia go w tak złym świetle, więc po prostu wyszłam z pomieszczenia. Usiadłam na przodzie jachtu niedaleko od dzioba, a kiedy Gavi  mnie zobaczył niemal od razu zwolnił pojazd, aby nic mi sie nie stało. Nagle poczułam jak sie zatrzymujemy. Byliśmy bardzo daleko od brzegu i było już prawie ciemno, więc trochę się przestraszyłam.

Nagle zobaczyłam Gaviego, który idzie w moją stronę. Zmarszczyłam brwi jednocześnie lustrując go od stup do głów.

Pablo usiadł koło mnie i wbił we mnie swoje spojrzenie po czym delikatnie sie uśmiechnął.

— O co chodzi? Dlaczego sie zatrzymaliśmy? — Zapytałam trochę zaniepokojona

— Tylko nie bądź zła... — Rzekł głośno przełykając ślinę

— Łódź sie zepsuła. — Dodał spokojnie patrząc w jeden punkt przed sobą

— Jesteśmy w dupie — Powiedział, a ja głośno jęknęłam i nie mogąc uwierzyć w pecha jaki mnie ostatnio spotyka złapałam się za głowę.

Siempre contigo || Pablo Gavi || Pedri ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz