23

1K 55 5
                                    

Wzdrygnęłam się i momentalnie wystawiłam ręce przed siebie, ale kiedy usłyszałam cichy, przerażający śmiech zatrzymałam sie w miejscu, bo przypomniałam sobie, że w pomieszczeniu znajdował się klaun.

— Na co ja się do chuja zgodziłem?! — Wykrzyczał Lucas

— Kurwa dotknął mnie! — Krzyknął Gavi

— Kto? — Spytała Rosa

— No ten jebany klaun! — Odpowiedział

— Szukajcie drzwi! — Krzyknęłam idąc krok w przód

W końcu znaleźliśmy drzwi i dotarliśmy do następnego pomieszczenia. Później do następnego i następnego, aż w końcu cali spoceni wyszliśmy z budynku.

— Boże nigdy więcej — Oznajmiła Ámbar poprawiając włosy

— Mi sie nawet podobało — Stwierdziłam

— To nawet w twoim stylu — Powiedział Pedri uśmiechając się do mnie, a ja ze śmiechem pokręciłam głową

Niedługo później wszyscy sie rozdzielili tylko ja i Pedri, oraz Gavi zostaliśmy jeszcze na mieście. Usiedliśmy na jakieś ławce w centrum miasta i rozmawialiśmy już jakąś godzinę. W zasadzie to rozmawiałam tylko z jedną osobą i był to Pedri, bo do Gaviego nie odezwałam się ani słowem poza tym nawet nie wiedziałam dlaczego z nami siedział. Okropnie trudno jest mieć przyjaciela, który kumpluję się w moim wrogiem.
Nagle do Gonzáleza zadzwonił telefon. Chłopak na chwile wstał i odszedł kawałek od nas.

Między mną, a Pablem panowała dziwna i dość niezręczna cisza, a chłopak wyjął telefon z kieszeni i zaczął w nim grzebać. W końcu postanowiłam się odezwać, więc odchrzaknełam po czym zabrałam głos
— Dlaczego musisz być taki...

— Jaki? — Spytał chłopak odrywając swoje spojrzenie od telefonu i wbijając je we mnie

— Skomplikowany— Powiedziałam zaciskając szczękę

— Ja jestem skomplikowany? Przecież to ty najpierw wyzywasz mnie od idiotów, a później rzucasz mi sie na szyje —Stwierdził

— Może dlatego, że nie życzę nikomu śmierci i mam serce — Wyjaśniłam po
czym sarkastycznie sie uśmiechnęłam
— W przeciwieństwie do niektórych — Dodałam chwile później

— Ja też je mam. Nie wiem czy chodzisz na biologię, ale to fizycznie nie możliwe, żeby bez niego żyć — Westchnął, a ja przewróciłam oczami

— Zachowaj te swoje mądrości dla siebie i lepiej mnie przeproś za to, że prawie zmiażdżyłeś mi rękę — Rzekłam podnosząc rękę do góry

— A co jeśli nie mam zamiaru? — Zapytał chwytając mój nadgarstek i uważnie mu się przyglądając

— Słuchajcie muszę iść. To coś pilnego — Wtrącił sie nagle Pedri, który niespodziewanie pojawił sie obok nas

— Co? Jak to? — Podniosłam się i zdezorientowana podeszłam do bruneta

— Gavi odprowadzisz ją do domu? — Spytał bruneta Pedri zupełnie ignorując moje pytanie

Pablo westchnął i pokręcił głową, a ja wciąż obserwowałam Gonzáleza z niezrozumieniem.

— Widzimy sie jutro — Powiedział jeszcze po czym odwrócił sie i poszedł

Zmarszczyłam brwi i odwróciłam sie w kierunku Gaviego, który wydawał się tak bardzo zaskoczony jak ja.

— Na mnie nie patrz, nic nie wiem — Rozłożył ręce w geście obronnym, a ja przewróciłam oczami

Odwróciłam się i zaczęłam iść chodnikiem w stronę mojego domu. Nagle poczułam, że ktoś złapał mnie za rękę. Odwróciłam się i zobaczyłam Gaviego, który posłał mi zdenerwowane spojrzenie.

— Dokąd idziesz? — Spytał zaciskając zeby

— Ty serio masz jakieś problemy z agresją — Powiedziałam próbując mu się wyrwać

— Zadałem ci pytanie — Wypowiedział przez zaciśnięte usta

— A ja je zignorowałam i co mi zrobisz? — Uniosłam brwi

— Po raz kolejny zadajesz mi to pytanie, a ja po raz kolejny odpowiadam, że nie chcesz wiedzieć — Wyszeptał

Siempre contigo || Pablo Gavi || Pedri ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz