65

990 46 50
                                    

Pedri na chwile wyszedł z salonu, ale chwile później zjawił się tam z powrotem, a w ręce trzymał apteczkę.

Uśmiechnęłam się, bo ten widok był nawet całkiem zabawny, ale kiedy złapaliśmy kontakt wzrokowy natychmiast spoważniałam.

Poczułam ścisk w żołądku, ale tez okropne wyrzuty sumienia, które nieustannie wyrównały w mojej głowie.

— Będziesz bawił się w lekarza? — Zapytałam obserwując jak otwiera apteczkę i wyjmuje z niej pincetę

— Możliwe — Zaśmiał się chwytając moją rękę

— Będzie bolało — Oznajmił posyłając mi troskliwe spojrzenie

— Wytrzymam — Stwierdziłam zakładając kosmyk włosów za ucho

Brunet zaczął wyciągać pierwszy kawałek szkła z mojej dłoni, a ja zaczęłam krzyczeć.

Brunet przestał patrząc na mnie czule po czym zapytał
— Mam przestać?

— Nie. Kontynuuj. Dam radę. Tylko muszę się czymś zająć — Wytłumaczyłam wbijając w niego pewne siebie spojrzenie

— Dobra. To porozmawiajmy może o nas — Stwierdził Pedri wyjmując z mojego ciała kolejny kawałek rozbitego wazonu

Kiedy wymówił te słowa automatycznie przypomniało mi się to, że całowałam sie Gavim. Nie wiedziałam czy mu to powiedzieć. Wahałam się, bo wiedziałam, że kiedy to usłyszy nie będzie chciał mnie znać, a ja tego nie wytrzymam.

— Um... Okej — Szepnęłam cicho

— Więc może w końcu ustalimy... Kim dla siebie jesteśmy — Rzekł unosząc głowę i spoglądając w moje oczy

Pod wpływem jego wzroku kiwnęłam głową. Jego oczy były tak piękne, że nie mogłam oderwać od nich oczu. Wgapiałam sie w jego tęczówki do momentu kiedy brunet przerwał kontakt wzrokowy, ponieważ musiał wyciągnąć kolejny i chyba już ostatni kawałek szkła z mojej dłoń.

— Ał! — Syknęłam zaciskając szczękę

Bruent tylko na mnie spojrzał po czym delikatnie sie uśmiechnął.

— Aż taka jestem śmieszna? — Spytałam sarkastycznie też cicho się śmiejąc

Pedri teatralnie zaczął udawać, że zastanawia się nad odpowiedzią, a ja oburzona delikatnie uderzyłam go w bark.

— Dobra ale wróćmy do tematu — Odchrząknął González po tym jak między nami zapanowała chwilowa cisza

— Więc? — Zapytałam poprawiając się na kanapie

— Więc... — Odchrząknął Pedri delikatnie łapiąc za moją rękę

Brunet chwycił za bandaż i zaczął delikatnie owijać moją rękę.

— Słuchaj powiem krótko, zwięzłe i na temat — Odezwał sie nagle kiedy skończył bandażować moją dłoń.

Podniósł głowę ku górze tak aby mógł widzieć mnie i moje tęczówki.

— Słucham — Wyszeptałam zanurzona w głębi jego oczu jednocześnie głośno przełykając ślinę

— Może to nie jest najlepszy moment i... — Zaczął mówić

Właśnie wtedy. Kiedy zaczął się plątać w tym co mówi, a jego oczy stały sie rozbiegane zrozumiałam, że to co było z Gavim to była pomyłka. Błąd, którego zdecydowanie nigdy w życiu bym nie powtórzyła.

Zrozumiałam, że chciałam Pedriego. Pragnęłam go. Jego oczu, jego ciała, jego dotyku. Pragnęłam go na wyłączność. Chciałam by był mój. A ja jego.

W głębi duszy wiedziałam o co brunet chciał zapytać. Znałam go na tyle dobrze, że łatwo się domyśliłam.

Był tak zestresowany, że nie mógł tego z siebie wydusić, więc stwierdziłam, że mu pomogę.

Bez namysłu położyłam ręce na jego policzkach i gwałtownie połączyłam ze sobą nasze usta.

González na początku był trochę zdezorientowany ale kiedy oprzytomniał zaczął oddawać pocałunki jeszcze mocniej.

Siempre contigo || Pablo Gavi || Pedri ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz