45

1K 46 20
                                    

— Ivy? — Zapytał mnie Pedri, który siedział tuż koło mnie

— Hm? — Mruknęłam wbijając wzrok w piękny widok przede mną

— Jesteś na mnie zła? — Spytał, a kiedy to usłyszałam natychmiast w szoku na niego spojrzałam

— Co? Nie! — Niemal wykrzyczałam
— Dlaczego tak myślisz? — Zadałam pytanie spoglądając w jego oczy

— Nie wiem. Wydawałaś się jakaś zła kiedy powiedziałem o tym wyjeździe — Wyjaśnił

— Po prostu nie lubię jak ktoś tak dużo za mnie płaci — Odpowiedziałam mu

— Ale jesteś tego warta — Rzekł Pedri, a ja momentalnie się rozpłynęłam

— Kochany jesteś — Uśmiechnęłam się przybliżając się do jego warg

Nasze oczy cały czas były w siebie wpatrzone. Chłopak bardzo mnie rozczulił i już nie wytrzymałam. Bez wachania wpiłam sie w jego usta. Kiedy sie od siebie odsunęliśmy Pedri uśmiechnął sie do mnie, ale było widać, że nie spodziewał sie pocałunku, bo obdarzył mnie trochę zdezorientowanym spojrzeniem.

— O wow, co mnie ominęło — Zawołał zdziwiony Ángel

Uśmiechnęłam się do niego i wzruszyłam ramionami.

— To jeszcze nie oficjalne — Wyjaśniłam, a Pedri tylko mi przytaknął

— Ciekawe — Zmarszczyła brwi Rosa

— Tu jest pięknie — Rzekłam znów spoglądając przed siebie

— W New Jesrsey jest pewnie jeszcze lepiej — Odezwał się nagle Gavi

— Wiesz? Niekoniecznie — Odpowiedziałam
— Tam jest inaczej... Ale w cale nie lepiej — Dodałam chwile później

— Oczywiście, bo nie ma nas — Powiedział Ángel, a ja sie zaśmiałam

— To prawda. To jeden z głównych powodów dlaczego tak sądzę — Odpowiedziałam nadal trochę sie śmiejąc

Nagle González objął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie. Poczułam ciepło jego ciała, co bardzo lubiłam. A zapach jego perfum sprawiał, że czułam sie jeszcze lepiej. Położyłam głowę na jego ramieniu i delektowałam się tą chwila, kiedy miałam okazje poczuć się bezpiecznie, a także odnaleźć spokój i pewnego rodzaju ukojenie.

— Lubię tak z tobą spędzać czas — Szepnął nachylając się do mojego ucha

— Ja też — Odpowiedziałam mu spoglądając ku górze, by natknąć się na jego spojrzenie 

Pedri przybliżył swoje usta do moich i znowu się pocałowaliśmy. Tym razem jednak pocałunek był dłuższy, oraz bardziej namiętny. Położyłam swoją dłoń na szczęce chłopaka tym samym jeszcze bardziej pogłębiając nasz pocałunek.

W końcu się od siebie oderwaliśmy. Oparłam czoło o jego czoło, a nasze tęczówki ponownie się ze sobą skrzyżowały. Posłałam chłopaki delikatny uśmiech, a on to odwzajemnił.

— Dobra, gołąbeczki czas sie zbierać — Powiedział Gavi podnosząc się

— Racja, zaraz zacznie padać — Dodała Ámbar spoglądając w niebo

Wszyscy się z nimi zgodziliśmy, a niedługo później każdy z nas był już w swoim domu. Było jeszcze dość wcześnie, więc w mojej głowie pojawiła się myśl aby jechać jeszcze do szpitala odwiedzić brata. Zawsze kiedy tylko była okazja do niego jechałam, bo cholernie mi go w życiu brakowało. Serce mi sie krajało zawsze kiedy do głowy nachodziły mi złośliwe myśli, że może się już nigdy nie obudzić. Bardzo nie chciałam, żeby to się stało bo bez niego nie dałabym rady.

Po przemyśleniu mojego pomysłu stwierdziłam, że tam pojadę. Zamówiłam taksówkę i poszłam trochę odświeżyć się do łazienki.

Otworzyłam drzwi do sali, w której leżał mój brat. Nic sie nie zmieniło. Nadal wyglądał tak samo. Po prostu leżał bezwładnie na szpitalnym łóżku, a jego oczy były zamknięte.

Głośno westchnęłam i gwałtownie zamknęłam oczy, aby się nie rozpłakać, bo ten widok zawsze przyprawiał mnie o łzy.

Podeszłam do łóżka i usiadłam na małym taboreciku, który stał obok niego. Zlustrowałam go wzrokiem po czym chwyciłam go za rękę. Pojedyncza łza samotnie spłynęła po moim policzku i w tamtym momencie usłyszałam, że drzwi do pomieszczenia sie otwierają.

Siempre contigo || Pablo Gavi || Pedri ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz