Jej słowa sprawiły, że momentalnie zaczęłam sie cała trząść. Nie mogłam uwierzyć w to co słyszę. Nie chciałam tego usłyszeć nigdy w życiu.
Przyłożyłam dłoń do ust, a z moich oczu momentalnie zaczęły wypływać gorzkie łzy.
— Ale... Ale jak to? — Spytałam drżącym głosem
— Przecież jutro miał mieć operacje — Szepnęłam— Lekarze powiedzieli, że nie ma szans na przeżycie i to nie ma sensu... — Wyszeptała
— Razem z tatą jedziemy do szpitala... Przyjedź... To ostatnia szansa żeby sie pożegnać... — Oznajmiła chwile późniejUpuściłam mój telefon powoli odtwarzając informacje którą właśnie usłyszałam.
— Nie, nie, nie... — Powtarzałam nie mogąc uwierzyć w to co sie dzieje
Kobieta chwile później po tym jak nie odpowiadałam na jej wołania rozłączyła sie.
Powoli odwróciłam sie w stronę Gaviego, który stał wpatrzony we mnie ze zdezorientowanym spojrzeniem, bo nie słyszał o tym co mówiła moja mama.
— Musimy jechać do szpitala... — Wyszeptałam tylko roztrzęsiona
Pablo nie zadał zbędnym pytań. Po prostu kiwnął głową. Wyszliśmy z łazienki i poszliśmy do reszty którzy o niczym nie wiedząc bawili sie w salonie. Nikt nie zauważył ze wyszliśmy z Gavim razem z toalety, ale w tamtym momencie było mi to obojętne.
Kiedy powiedziałam wszystkim o co chodzi Pedri natychmiast mnie przytulił, a po chwili dołączyli sie inni.
Około czterdziestu minut później wszyscy byliśmy już w szpitalu.
Kiedy dotarłam do sali w której leżał Matt zatrzymałam sie przed drzwiami.
Pomyślałam ze jesli wejdę do tego pomieszczenia to gdy z niego wyjdę wszystko będzie już inne. Gorsze.
Nagle poczułam jak Pedri kładzie rękę na moim ramieniu. Chwile później zauważyłam, że Gavi zrobił to samo po drugiej stronie ramienia.
Głośno westchnęłam i chwyciłam za klamkę. Zobaczyłam płaczącą mamę, siedzącą na krześle i przybitego tatę obok, który ją pocieszał. Po drugiej stornie siedziała Carmen. Trzymała rękę Matta i cała zapłakana coś do niego mówiła.
Mój brata nadal leżał nieruchomo na szpitalnym łóżku. Podeszłam bliżej i zobaczyłam, że ma otwarte oczy. W końcu zorientowałam się, że otwiera usta i mów coś do Carmen.
Moje oczy znowu sie zeszkliły. Kiedy chłopak mnie zauważył delikatnie sie uśmiechnął, a to jeszcze bardziej rozkruszyło moje serce na kawałki.
— Cześć, siostrzyczko — Powiedział cicho, a ja wybuchając płaczem uśmiechnęłam sie
Ostrożnie usiadłam na łóżku i złapałam za jego rękę.
— Cześć — Pociągnęłam nosem
Gavi, Pedri, bliźniacy, Rosa i Ámbar stali w koncie pomieszczenia i w milczeniu sie nam przypatrywali.
— Nie wiem co powiedzieć... — Szepnęłam
— Nie chce sie z tobą żegnać... — Wyszeptałam— Wiem młoda... Ale czasem nie mamy na to wpływu... — Rzekł
— Tak bardzo cię kocham — Powiedziałam delikatnie całując jego rękę
— Ja też... Si... os...tra — Powiedział mizernie
— Zostań ze mną... — Wyszeptałam
— Nie mogę... — Oznajmił
— Wiesz... Czasem tak po prostu jest —
Dodał chwile później— Tak po prostu? — Spytałam delikatnie sie uśmiechając
— Tak... po prostu — Odpowiedział cicho jednocześnie powoli zamykając oczy
Chwile później maszyna pod którą był podpięty zaczęła piszczeć.
— Nie! — Krzyknęłam, bo dobrze wiedziałam co sie dzieje
— Pomóżcie mu! — Krzyknęłam podnosząc sie z materaca. Doskonale zdając sobie sprawę co się dzieje, ale z całych sił to wypierałam— Lekarz! — Zawołał mój tata natychmiast wstając na równe nogi
CZYTASZ
Siempre contigo || Pablo Gavi || Pedri ||
Teen FictionSiedemnastoletnia Ivy Davis po przyjedzie do swojego brata na wakacje zaczyna czuć coś do jej przyjaciela Pedriego z którym już od dawna się nie widziała, a zarazem uświadamia sobie, że jej uczucia względem największego wroga Gaviego to zupełna odw...