57

877 50 8
                                    

Jej słowa sprawiły, że momentalnie zaczęłam sie cała trząść. Nie mogłam uwierzyć w to co słyszę. Nie chciałam tego usłyszeć nigdy w życiu.

Przyłożyłam dłoń do ust, a z moich oczu momentalnie zaczęły wypływać gorzkie łzy.

— Ale... Ale jak to? — Spytałam drżącym głosem
— Przecież jutro miał mieć operacje — Szepnęłam

— Lekarze powiedzieli, że nie ma szans na przeżycie i to nie ma sensu... — Wyszeptała
— Razem z tatą jedziemy do szpitala... Przyjedź... To ostatnia szansa żeby sie pożegnać... — Oznajmiła chwile później

Upuściłam mój telefon powoli odtwarzając informacje którą właśnie usłyszałam.

— Nie, nie, nie... — Powtarzałam nie mogąc uwierzyć w to co sie dzieje

Kobieta chwile później po tym jak nie odpowiadałam na jej wołania rozłączyła sie.

Powoli odwróciłam sie w stronę Gaviego, który stał wpatrzony we mnie ze zdezorientowanym spojrzeniem, bo nie słyszał o tym co mówiła moja mama.

— Musimy jechać do szpitala... — Wyszeptałam tylko roztrzęsiona

Pablo nie zadał zbędnym pytań. Po prostu kiwnął głową. Wyszliśmy z łazienki i poszliśmy do reszty którzy o niczym nie wiedząc bawili sie w salonie. Nikt nie zauważył ze wyszliśmy z Gavim razem z toalety, ale w tamtym momencie było mi to obojętne.

Kiedy powiedziałam wszystkim o co chodzi Pedri natychmiast mnie przytulił, a po chwili dołączyli sie inni.

Około czterdziestu minut później wszyscy byliśmy już w szpitalu.

Kiedy dotarłam do sali w której leżał Matt zatrzymałam sie przed drzwiami.

Pomyślałam ze jesli wejdę do tego pomieszczenia to gdy z niego wyjdę wszystko będzie już inne. Gorsze.

Nagle poczułam jak Pedri kładzie rękę na moim ramieniu. Chwile później zauważyłam, że Gavi zrobił to samo po drugiej stronie ramienia.

Głośno westchnęłam i chwyciłam za klamkę. Zobaczyłam płaczącą mamę, siedzącą na krześle i przybitego tatę obok, który ją pocieszał. Po drugiej stornie siedziała Carmen. Trzymała rękę Matta i cała zapłakana coś do niego mówiła.

Mój brata nadal leżał nieruchomo na szpitalnym łóżku. Podeszłam bliżej i zobaczyłam, że ma otwarte oczy. W końcu zorientowałam się, że otwiera usta i mów coś do Carmen.

Moje oczy znowu sie zeszkliły. Kiedy chłopak mnie zauważył delikatnie sie uśmiechnął, a to jeszcze bardziej rozkruszyło moje serce na kawałki.

— Cześć, siostrzyczko — Powiedział cicho, a ja wybuchając płaczem uśmiechnęłam sie

Ostrożnie usiadłam na łóżku i złapałam za jego rękę.

— Cześć — Pociągnęłam nosem

Gavi, Pedri, bliźniacy, Rosa i Ámbar stali w koncie pomieszczenia i w milczeniu sie nam przypatrywali.

— Nie wiem co powiedzieć... — Szepnęłam
— Nie chce sie z tobą żegnać... — Wyszeptałam

— Wiem młoda... Ale czasem nie mamy na to wpływu... — Rzekł

— Tak bardzo cię kocham — Powiedziałam delikatnie całując jego rękę

— Ja też... Si... os...tra — Powiedział mizernie

— Zostań ze mną... — Wyszeptałam

— Nie mogę... — Oznajmił
— Wiesz... Czasem tak po prostu jest —
Dodał chwile później

— Tak po prostu? — Spytałam delikatnie sie uśmiechając

— Tak... po prostu — Odpowiedział cicho jednocześnie powoli zamykając oczy

Chwile później maszyna pod którą był podpięty zaczęła piszczeć.

— Nie! — Krzyknęłam, bo dobrze wiedziałam co sie dzieje
— Pomóżcie mu! — Krzyknęłam podnosząc sie z materaca. Doskonale zdając sobie sprawę co się dzieje, ale z całych sił to wypierałam

— Lekarz! — Zawołał mój tata natychmiast wstając na równe nogi

Siempre contigo || Pablo Gavi || Pedri ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz