50

994 43 4
                                    

Wiedziałam, że kłamał. Doskonale zdawałam sobie z tego sprawę, ale nie zamierzałam nic z tym robić.

Kiwnęłam tylko głową po czym oznajmiłam
— Idę się umyć

Kiedy wyszłam zatrzymałam sie jeszcze na chwile, bo chciałam zobaczyć czy wrócą do rozmowy w której im przeszkodziłam.

— Serio? Tak długo wymyśliłeś tak idiotyczną wymówkę? — Zapytał Gavi, a kiedy to usłyszałam zaśmiałam się pod nosem bo to co powiedział było dla mnie całkiem zabawne

Tak jak mówiłam umyłam się po czym zawinęłam sie w jakiś ręcznik i poszłam do pokoju Pedriego, bo chciałam ukraść mu jakieś ubrania. W naszej „przyjaźni" to było całkiem normalne i prawie cały czas tak robiłam.

Założyłam na siebie jakiś czarny, dużo za dużą na mnie bluzę, oraz szare dresy.

Była jeszcze noc i byłam zmęczona, więc stwierdziłam, że położę sie jeszcze spać.

Rano obudziłam się przez słoneczne promienie, które na mnie padały. Kiedy uświadomiłam sobie, że jest już następny dzień i niedługo mogą przyjechać moi rodzicie, sparaliżowało mnie.

Drugą rzeczą, która do mnie dotarła było to, że właściwie ktoś trzyma mnie w ramionach. Zszokowana odwróciłam sie by zobaczyć kto to, a gdy przed moimi oczami ukazał sie śpiący Pedri mimowolnie sie uśmiechnęłam.

Po cichu wyszłam z pod kołdry i ostrożnie otworzyłam drzwi tak aby chłopak sie nie obudził. Zeszłam po schodach na dół, po czym skierowałam sie do kuchni.

W środku niespodziewanie zastałam Gaviego. Chłopak siedział przy blacie i jadł pizzę.

— Ty tu mieszkasz? — Spytałam podchodząc do kartona od pizzy, który stał na blacie

— Chwilowo — Odpowiedział gryząc ciasto pizzy

— Jak to chwilowo? — Zadałam pytanie marszcząc brwi a jednocześnie usiadłam na taborecie obok niego

— Zabieram sie z Pedrim na treningi i nie opłaca sie mu jechać po mnie na drugi koniec miasta — Wytłumaczył po czym dodał
— Spokojnie po meczu będziesz mogła spokojnie pieprzyć się z Gonzálezem bez świadomości, że jestem za ścianą — Rzekł

— O Boże, ale ty jesteś zjebany — Podsumowałam patrząc na niego z zażenowaniem

— Ty też, nie martw sie skarbie — Odpowiedział

— Kotku — Zaczęłam się z nim przedrzeźniać

— Dlaczego zamówiłeś pizzę, o 9:00 rano — Spytałam po chwili

— Nie miał mi kto zrobić naleśników — Powiedział sarkastycznie, a ja tylko parsknęłam śmiechem

— Widzisz twoja strata — Odpowiedziałam

— Pozwól, że sie poczęstuje — Rzekłam  po czym chwyciłam po pizzę

Niedługo później w pomieszczeniu pojawił się González.

— Dobrze, że wstałeś. Za godzinę mamy trening — Oznajmił Gavi

Pedri na wpół przytomny kiwnął głową, po czym przetarł oczy i usiadł obok
nas.

— Pojechałabym z wami, ale moi rodzice w każdej chwili mogą zapukać do domu Matta — Westchnęłam przykładając rękę do czoła

— Zobaczysz, jeszcze wszystko będzie dobrze — Oznajmił Pedri kładąc swoją rękę na moich barkach

— Mam nadzieje — Szepnęłam bardziej do siebie niż do chłopaków, po czym znowu wzięłam kęs ciasta

Jakieś pół godziny później González odwoził mnie do domu. Kiedy weszłam do środka zauważyłam jaki tam tak na prawdę jest nieporządek. Stwierdziłam, że aby zająć sobie czymś głowę zacznę sprzątać. I tak minęła mi jakaś godzina dzisiejszego dnia. Po wszystkim opadłam, bezsilnie na kanapę, ale nie zdążyłam nawet w pełni odpocząć bo chwile później ktoś zadzwonił do drzwi.

Siempre contigo || Pablo Gavi || Pedri ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz