48

933 44 4
                                    

Gavi, chodź to nawet nie był jego dom zaprosił mnie do środka. Byłam zdziwiona dlaczego Pedriego nie było. Miałam podejrzenia, że miało to coś wspólnego z tym co zrobił Lucas.

Nie myślałam jednak o tym za bardzo, bo teraz bardziej przejmowałam się Mattem i tym, że muszę zadzwonić do rodziców. Byłam przekonana, że będą na mnie wściekli i każą mi wracać do domu, ale operacja mojego brata była dla mnie ważniejsza niż powrót do domu, chodź było mi smutno bo coraz lepiej czułam sie w Hiszpanii. Moje relacje z Pedrim nieco sie zmienił, a Gavi i ja już tak bardzo siebie nienawidziliśmy. Zawsze wszystko musiało sie zepsuć.

Głośno westchnęłam jednocześnie siadając na kanapie w salonie. Wzięłam głęboki wdech i wyjęłam telefon. Kiedy miałam już wybrany numer do mojej mamy coś mnie zablokowało. Wbiłam wzrok w ekran komórki, ale nie mogłam poruszyć palcem i nacisnąć słuchawki.

— Czego sie boisz? — Spytał Gavi siadając obok mnie

— Jeśli jej powiem, każe mi wracać do New Jersey, a ja chce tu jeszcze z wami zostać... — Wyszeptałam

— Coś wymyślimy — Rzekł, a ja mimowolnie lekko sie uśmiechnęłam

— Od kiedy jesteś taki optymistyczny? — Zapytałam zaskoczona spoglądając na niego

— Od wtedy kiedy tego potrzebujesz — Wyszeptał nie spuszczając wzroku z moich tęczówek

Zapatrzona w jego oczy znowu sie uśmiechnęłam bo wypowiadając te słowa sprawił, że w moim brzuchu pojawiło się przyjemne uczucie.

Wzięłam głęboki wdech i zadzwoniłam do mamy. Kiedy usłyszałam pierwszy sygnał zaczęłam zastanawiać się czy to na pewno był dobry pomysł.

— Nie dam rady — Powiedziałam spoglądając na chłopaka

— Dasz — Zapewnił mnie kładąc dłoń na mojej ręce

Zdezorientowana spojrzałam na chłopaka. Jednak nie przeszkadzało mi, że to zdobił, bo dzięki temu czułam sie pewniej.

— Halo? Ivy? — Nagle odezwał sie głos w słuchawce, a ja zamarłam

Spojrzałam na bruneta, a on kiwnął głową jednocześnie ściskając moją rękę dodając mi tym samym otuchy.

Wypuściłam powietrze przez usta i sie odezwałam
— Mamo...

— Co sie stało? — Spytała kiedy usłyszała jak bardzo mój głos był roztrzęsiony

— Bo... Matt... — Przełknęłam ślinę zaciskając rękę na dłoni chłopaka jeszcze mocniej
— On... Miał wypadek... — Dokończyłam biorąc głęboki wdech powietrza

— Jak to miał wypadek? O czym ty mówisz? — Spytała kobieta, a w jej głosie tkwiło widoczne zdenerwowanie

— Jakieś dwa tygodnie temu... Jechał z Carmen samochodem i... Wpadli w poślizg.... — Wytłumaczyłam robiąc przerwy by nie udusić się własnymi łzami

— Dwa tygodnie temu?! — Krzyknęła kobieta, a ja zamknęłam oczy, bo nienawidziłam kiedy tak wrzeszczała

— Tak, ale to teraz nie ważne... — Powiedziałam

— Nie ważne?! Ty w ogóle nie masz pojęcia co jest w życiu ważne, a co nie! — Wrzasnęła

Było mi głupio, że własna matka krzyczy na mnie za to, że ukrywałam wypadek swojego brata. Nie miałam jej tego za źle i rozumiałam jej reakcje, ale czasem mogłaby być po prostu mniej wybuchowa.

— Słuchaj! W środę będzie miał operacje i nie wiadomo czy przeżyje, więc jeśli chcesz, to... Przyjedź i się pożegnaj... — Oznajmiłam na jedynym wdechu czekając na reakcje kobiety

Po drugiej stronie połączenia zapadła cisza. Słychać było tylko oddech mojej mamy, a później cichy szloch.

— Mamo? — Spytałam zaniepokojona

— Przylecę z tatą najbliższym lotem. Później zabieram cię z powrotem do domu. Przecież nie możesz mieszkać sama. Nie jesteś pełnoletnia. A po operacji Matta przeniesiemy go do szpitala w New Jersey — Wyjaśniła udając, że jest silna, a chwile później dodała jeszcze
— Kocham cię

Nie zdążyłam nawet odpowiedzieć, bo mama się rozłączyła, a ja głośno westchnęłam. Po rozmowie z nią jeszcze bardziej chciało mi się płakać i nie powstrzymywałam już tego.

— I co? — Spytał chłopak

— Nienawidzi mnie — Szepnęłam
— Próbuje udawać, że tak nie jest, ale to widać... A poza tym tak jak sie spodziewałam po operacji wracam do domu — Wytłumaczyłam

— Słuchaj... — Zaczął uważnie mi się przyglądając
— Nie pozwolę jej, żebyś wróciła do Ameryki. Wakacje dopiero się zaczęły — Powiedział zdecydowany i pewny tego co mówi

Kiwnęłam głową i znowu trochę zdziwiona jego słowami zapytałam
— Gavi?

— Tak, możesz się przytulić— Odpowiedział bez najmniejszego zastanowienia

Uśmiechnęłam się po czym bez wachania go objęłam, a chłopak zrobił to samo. Znowu poczułam ukojenie i spokój. Ciepło jego ciała rozgrzewało mnie od stup do głów, a ostre, męskie perfumy miały w sobie coś przyciągającego.

— Skąd wiedziałeś o co chce zapytać? — Po chwili zadałam pytanie

— Bo cię znam — Wzruszył ramionami, unosząc kąciki ust do góry
— Może i się nienawidziliśmy, ale zawsze wiedziałem o twoich słabszych i mocniejszych stronach — Oznajmił

— Powiedziałeś nienawidziliśmy? — Zapytałam

Chłopak uniósł oczy do góry próbując przypomnieć sobie co powiedział przed chwilą, a w końcu odezwał sie
— Tak. Co w tym takiego niezwykłego?

— Bo powiedziałeś to w czasie przeszłym — Oznajmiłam
— To znaczy, że już mnie nie nienawidzisz? — Dodałam spoglądając w jego brązowe tęczówki.

Siempre contigo || Pablo Gavi || Pedri ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz