13

1.1K 47 14
                                    

— Może lepiej będzie jak się od siebie odwrócimy... — Powiedziałam przerywając ciszę, która między nami panowała

— Możliwe — Wyszperał Pedri

Oboje odwróciliśmy się do siebie plecami co w sumie pomogło. W końcu poczułam, że moje oczy robią sie ciężkie, a gdy już prawie spałam Pedri nagle odezwał się
— Ivy, śpisz?

— Prawie, a co? — Zapytałam na wpół przytomna

— Mogę cię o coś spytać? — Chłopak zadał pytanie

— Możesz tylko szybko bo zaraz serio zasnę. Nie kontroluje tego — Cicho sie zaśmiałam

— Muszę wiedzieć... Czy jest jakakolwiek szansa na to, że kiedyś będziemy razem? — Zapytał chłopak

Jego pytanie tak bardzo mnie zaskoczyło, że momentalnie otworzyłam oczy. Zaczęłam myśleć nad tym o co chłopak spytał. W mojej głowie toczyło się milion argumentów za i przeciw. Jedno było pewne. Coś do niego czułam, tylko nie wiedziałam co. W końcu jednak odezwałam się
— Nie wiem. Może... Podobają mi się  twoje oczy... —

— Mi twoje też — Odpowiedział niemal od razu, a między nami znów zapadła głucha cisza

Jeszcze chwile przetwarzałam wszytko w swojej głowie, ale w końcu zasnęłam.

Rano kiedy się obudziłam poczułam, że ktoś mnie obejmuje. Przypomniałam sobie, że przecież poprosiłam Pedriego, żeby ze mną spał. Momentalnie otworzyłam oczy, po czym odwróciłam się by móc spojrzeć na chłopaka.

Gdy zobaczyłam jak uroczo wyglada kiedy śpi rozpłynęłam się. W jego ramionach było mi tak dobrze i ciepło, że za wszelką cenę nie chciałam tego przerywać, ale byłoby naprawdę dziwnie gdyby brunet się nagle obudził i zobaczył co się dzieje.

Delikatnie chwyciłam za jego rękę po czym przełożyłam ją tak aby uwolnić się z jego objęć. Ostrożnie się podniosłam po czym zaczęłam kierować się w stronę łazienki. Wzięłam prysznic po czym założyłam jakieś wygodne dresy. Weszłam do pokoju Matta, aby spakować jakieś najpotrzebniejsze rzeczy po czym skierowałam się do kuchni, aby zrobić nam kawę. Gdy już ją zrobiłam wróciłam z nią do pokoju. Chciałam obudzić Pedriego bo było już późno i musieliśmy zbierać się do szpitala, jednak gdy weszłam do pokoju chłopak już nie spał. Leżał na łóżku przykryty kołdrą, a w ręce trzymał telefon na którym coś oglądał.

— Cześć — Przywitałam się

— Zrobiłam ci kawę! — Zawołałam dumna z siebie podnosząc kubek do góry

— Kawa na każdą porę idealna — Powiedział González podnosząc sie do pozycji siedzącej

— Jak sie czujesz? — Spytał odbierając ode mnie kubek z napojem

— Lepiej — Powiedziałam siadając na materacu
— Ale nadal martwi mnie to, że Matt sie jeszcze nie obudził — Dodałam chwile później jednocześnie pogrążając sie w myślach

—Spokojnie, obudzi sie — Odpowiedział Pedri chwytając mnie za rękę

Uśmiechnęłam sie do niego po czym wzięłam łyka kofeiny. Nie rozmawialiśmy o sytuacji która wydarzyła sie między nami kilka godzin temu. Zachowywaliśmy sie jakby ona w ogóle nie miała miejsca i w sumie może to dobrze.

Godzinę później byliśmy już w drodze do szpitala. Na dworze było już ciemno, a w radiu leciały jakieś stare piosenki, które z resztą strasznie lubiłam. Kiedy dojechaliśmy na miejsce znów poczułam ten dziwny stres. W szpitalu znów spotkaliśmy Carmen, która nie ustępowała mojego brata na krok. Usiedliśmy na krzesłach obok łóżka na których leżał mój brat i rozmawialiśmy. Tak spędziliśmy prawie całą noc, bo w końcu nie wytrzymaliśmy, a nasze oczy po prostu same sie zamknęły.

Byłam ogromnie wdzięczna brunetowi za to, że zarywał nocki i był przy mnie kiedy go potrzebowałam. Był prawdziwym przyjacielem i cieszyłam sie, że posiadam kogoś takiego jak on w swoim życiu.

Obudziłam sie gdy poczułam, że ktoś szturchnął mnie w ramie. Przetarłam oczy i zobaczyłam Pedriego, ktory sie do mnie uśmiechał.

— No dzień dobry — Powiedział

— Dzień dobry — Powiedziałam jednocześnie ziewając

— Jak śmiałeś mnie obudzić? — Powiedziałam sarkastycznie

— Mam bardzo ważny powód — Oznajmił poprawiając włosy
— Zabieram cię gdzieś — Dodał po chwili, a ja zaskoczona zmarszczyłam brwi

Siempre contigo || Pablo Gavi || Pedri ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz