25

1K 61 8
                                    

Gavi nic nie odpowiedział tylko znowu zaczął iść, a chwile później kompletnie zniknął mi z pola widzenia.

— Dupek — Mruknęłam pod nosem sama do siebie, a później chwyciłam za klamkę i zamknęłam dom

Poszłam się umyć po czym usiadłam na kanapie i włączyłam telewizje. Było już po północy, a kiedy spojrzałam na datę widoczną na ekranie komórki poczułam ścisk ekscytacji w moim brzuchu. Właśnie tego dnia przypadały moje siedemnaste urodziny.

Napisałam też do Pedriego dlaczego dzisiaj praktycznie bez słowa sobie poszedł, ale nadal się tego nie dowiedziałam, bo jeszcze mi nie odpisał.

Nawet nie wiem kiedy zasnęłam i obudziłam się na sofie rano, bo wiatr tak głośno wiał, że słychać go było nawet przy zamkniętym oknie. Przetarłam oczy i zobaczyłam, że telewizja nadal jest włączona, a w niej leci prognoza pogodny na dzisiejszy dzień. Sięgnęłam po pilota i szybko podgłośniłam telewizje.

Zapowiadali na dzisiejszy wieczór ogromną burze i bardzo porywiste wiatry.

— Super — Westchnęłam sama do siebie po czym zmieniłam kanał

Pół godziny później w końcu z wielkim trudem podniosłam się z kanapy i poszłam się ogarnąć, a po śniadaniu pojechałam do szpitala.

— Dzisiaj są moje urodziny — Powiedziałam gładząc mojego brata po policzku

— Uwielbiałam je bo zawsze sprawiałeś, że ten jeden dzień w roku był jeszcze bardziej wyjątkowy — Szepnęłam przyglądając się jak jego klatka piersiowa  podnosi się i opada sekundę później

— Teraz też się ekscytuje jak zawsze, ale bez ciebie to już nie to samo — Szepnęłam do niego

— Proszę wracaj do mnie szybko — Powiedziałam chwile później, a z moich oczu wypłynęła pojedyncza łza

— Wszystkiego najlepszego! — Zawołał niespodziewanie lekarz, a ja podskoczyłam

— Jezu! Chce pan, żebym zeszła na zawał? — Spytałam wycierając łzę

— I skąd pan wie, że mam urodziny? — Zapytałam po chwili podejrzanie patrząc na mężczyznę

— Nie bądź zła, ale przypadkiem usłyszałem jak rozmawiasz ze swoim bratem — Wyjaśnił

— Przypadkiem — Powtórzyłam kiwając głową
— Nie nudzi się panu w tym szpitalu? — Spytałam kręcąc się na taborecie obrotowym

— To moja praca. Chce czy nie muszę do niej chodzić — Powiedział wzruszając ramionami

— To tak samo jak ze szkołą — Stwierdziłam

Pogadałam jeszcze chwile z lekarzem, ale później musiałam sie zmywać bo wieczorem miały być burze i chciałam zdążyć wszystko zabezpieczyć.

Około osiemnastej podczas gdy siedziałam w salonie zaczęło już grzmieć. Czułam się bardzo źle, bo jeszcze nikt nie złożył mi życzeń urodzinowych. Nie mogłam uwierzyć, że nawet Pedri o nich zapomniał. Miałam dość dzisiejszego dnia i chciałam, żeby jak najszybciej sie skończył.

Włączyłam jakiś film na Netflixie i właśnie zamierzałam zamówić pizzę, ale nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Natychmiast wstałam i poszłam otworzyć, a kiedy to zrobiłam zobaczyłam Gaviego, który w ręce trzymał jakieś pudełko, a jego włosy były potargane od wiatru.

Zmarszczyłam brwi i posłałam mu zdezorientowane spojrzenie. Nawet nie zdążyłam zapytać o co chodzi bo chłopak powiedział
— To dla ciebie

Brunet wystawił rękę z małym, czerwonym pudełkiem, a ja je od niego wzięłam. Jeszcze raz podejrzliwie na niego spojrzałam po czym pociągnęłam wieczko do góry.

Siempre contigo || Pablo Gavi || Pedri ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz