110

788 43 10
                                    

Pedri siedział przy stoliku na końcu pomieszczenia, a obok niego siedziała Rosa. Wyglądali jakby cieszyli się swoim towarzystwem, a Pedri prawie w ogóle nie spuszczał z niej oczu. Kiedy na nią patrzał wydawał się być szczęśliwy. Może byłam trochę zazdrosna, ale dziwne, że tak szybko pozbierał się po naszym zerwaniu.

Wzięłam głęboki wdech i przypomniałam sobie po co tutaj przyszłam. Wolnym, ale pewnym krokiem ruszyłam do stolika przy którym siedzieli. Kiedy stanęłam obok dziewczyna spojrzała na mnie po czym uniosła oczy do góry.

— Jestem — Oznajmiłam zwracając się do Pedriego, który kiedy tylko mnie zobaczył stał się bardziej poważny, ale w jego oczach dostrzegłam błysk

— Co ona tu robi? — Spytała Rosa posyłając Gonzálezowio oburzone spojrzenie

— Zaraz przyjdę, czekaj — Rzekł Pedri wstając i zostawiajac dziewczynę bez odpowiedzi

Chłopak kiwnął głową dając mi znak, że mam za nim iść, więc to zrobiłam. Wyszliśmy na zewnątrz, a brunet zaprowadził mnie na tył lokalu.

Zmarszczyłam brwi rozglądając się dookoła ponieważ zdziwiłam się, że przyszedł ze mną aż w taki zaułek. Może myślał, że będziemy się kłócić.

— Słucham... O czym chciałaś pogadać? — Spytał, a jego ton wciąż brzmiał szorstko

— Muszę ci o czymś powiedzieć... — Zaczęłam

— Niech zgadnę... Ukrywasz coś przede mną? — Parsknął jednak ja kompletnie poważna kiwnęłam głową

Brunet chyba nie przypuszczał, że to co powiedział okaże się prawda, a jednak...

— Co? Może chodzi o to, że jak jeszcze byliśmy razem to zdradziłaś mnie więcej razy, niż tylko tamten numerek z nieznajomym z klubu? — Spytał sarkastycznie próbując ukryć ból w jego głosie

— Pedri, daj spokój... — Poprosiłam nieco zmarnowanym głosem

— Nie! Myślałem, że cię znam... A tym czasem okazało się, że w ogóle tak nie było. Cały czas mnie okłamywałaś. Z resztą nadal to robisz! — Wrzasnął

— Zgadam się z tobą. — Powiedziałam nie wchodząc w dalszą kłótnie z nim

— Co?! — Spytał chłopak nieco zdezorientowany tym zwrotem akcji i tym że podzielałam jego zdanie

— Mówię, że masz racje. — Wzruszyłam ramionami

Bruent zamilkł i wlepił we mnie zszokowane spojrzenie.

— Kłamałam i cały czas to robie i przyszłam tutaj po to, żeby to zmienić. Nie moge powiedzieć ci całej prawdy, bo wtedy z twojego życia... Zniknąłby ktoś dla ciebie bardzo ważny... — Wyjaśniłam pewna swoich słów

Mówiąc ktoś ważny, miałam na myśli Pabla. Choćbym nie wiem jak bardzo chciała nie mogłam mu powiedzieć, że to Gavi był tym tajemniczym nieznajomym z klubu. Ich przyjaźń jest zbyt piękna, by rujnować wszystko co między nimi zaistniało. Gdyby Pedri sie dowiedział nie odezwałby się do Gaviego już do końca życia, a na to nie mogłam pozwolić.

— Wiem, że nie mogę już cofnąć czasu... Ale słuchaj, moge zmienić przyszłość i sprawić, żeby była chodź trochę lepsza... — Rzekłam

W tamtej chwili zapadła cisza. González wpatrywał się we mnie próbując doszukać się o co mi chodzi. Ja w głowie cały czas kalkulowałam to co zaraz mu powiem. Byłam ciekawa jaka będzie jego reakcja na to wszystko. Czy będzie smutny czy też będzie mu wszytko jedno.

Wzięłam więc głęboki wdech i ostatni raz spoglądając w jego oczy rzekłam
— Jestem chora

— Co? — Spytał chłopak
— Jak to jesteś chora? Masz gorączkę? — Spytał lekko zaniepokojony co znaczyło, że wciąż mu na mnie zależało...

— Nie, Pedri. Nie o to chodzi... Mam stałą, pogarszającą sie wadę serca... Umieram... — Powiedziałam robiąc przy tym przerwy na wzięcie głębszego wdechu.

Siempre contigo || Pablo Gavi || Pedri ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz