34

952 55 6
                                    

— Pedri chce z tobą porozmawiać... W cztery oczy — Powiedziałam podchodząc bliżej niego

Brunet ukradkiem na mnie spojrzał po czym zacisnął usta w wąską linie i niespodziewanie chwycił moją rękę, oraz pociągnął mnie za sobą.

— Gdzie idziemy? — Spytałam zdezorientowana, próbując utrzymać jego tempo kroku

Pedri nic nie odpowiedział tylko bez słowa energicznie szedł w kierunku jakiś drzwi. W końcu zatrzymał się obok nich i je otworzył, po czym wepchnął mnie do środka. Kiedy byliśmy w środku, a chłopak zamknął drzwi zrobiło się ciemno.

— Nic nie widzę —  Oznajmiłam wyciągając ręce przed siebie

— Tu jestem — Szepnął brunet łapiąc moje ręce

— Gdzie jest włącznik? I gdzie my jesteśmy? — Spytałam

— Jesteśmy w kantorku i zasmucę cię nie ma światła — Oznajmił
— Żarówka się wypaliła kilka dni temu i nikomu nie chciało się nic z tym zrobić —  Dopowiedział chwile później

— Ale przynajmniej nie ma tu żadnego paparazzi, albo fotoreportera — Oznajmił, a ja kiwając głową przyznałam mu racje

Pedri zaświecił latarkę w telefonie i postawił komórkę na jakimś kartonie co sprawiło, że teraz chodź trochę go widziałam.

— To ten... Porozmawiajmy — Odchrząknęłam przerywając tym samym niezręczną ciszę, która między nami  zaistniała

— Chciałem ci wytłumaczyć ten pocałunek... — Zaczął

— Słuchaj postawmy sprawę jasno —Wtrąciłam się mu
— Nadal jestem na ciebie zła, ale stawiam naszą przyjaźń wyżej niż ten głupi pocałunek — Wytłumaczyłam

— Tyle, że mi nie chodzi o przyjaźń... — Oznajmił cicho, a kiedy zrozumiałam co do mnie powiedział uniosłam głowę by móc na niego spojrzeć

— Przepraszam... Spieprzyłem to co nas łączyło... — Zaczął, a kiedy nasze oczy spotkały się on szybko odwrócił spojrzenie w bok
— Spieprzyłem całując wtedy Ámbar na imprezie. Nawet nie wiem dlaczego to zrobiłem... Może chciałem, żebyś w końcu mnie zauważyła — Wytłumaczył głośno mówiąc i przy tym sporo gestykulując

— Ale chce żebyś wiedziała, że ona nic dla mnie nie znaczy... I nigdy nie będzie... Bo ty jesteś najważniejsza... — Rzekł, a ja słysząc to momentalnie się rozpłynęłam

— Spieprzyłem też mówiąc, że nie chce cię znać i się tobą brzydzę. Prawda jest taka, że brzydzę się sobą i nawet nie potrafię spojrzeć ci w oczy— Dodał, a ja zrobiłam krok w jego stronę

Byliśmy bardzo blisko siebie i czułam ciepło jego ciała, a także jak jego klatka piersiowa unosi się i opada co oznaczało, że Pedri był mocno zdenerwowany, ale nie na mnie. Na siebie. Widziałam jak się obwiniał i może dlatego, że widać było, że cholernie tego żałuje postanowiłam zrobić to czego pragnęłam już dawno...

— Spieprzyłem bo... — Zaczął mówić, ale nie pozwoliłam mu dokończyć, bo chwyciłam ręką jego szczękę i delikatnie podniosłam ją ku górze by nasze oczy mogły się spotkać.

— Hej... — Szepnęłam wpatrując się w jego oczy
— Nie obwiniaj się już... — Dodałam chwile później powoli przybliżając moją twarz do jego

— Nie moge Ivy... Skrzywdziłem cię i nie moge sobie tego wybaczyć... — Powiedział z ukojeniem zagłębiając się w moim spojrzeniu

— Ja ci wybaczyłam, więc ty też to zrób... — Wyszeptałam

Nasze nosy się ze sobą zetknęły, a w pomieszczeniu zapanowała kompletna cisza. Słyszałam tylko bicie mojego serca, oraz nasze oddechy, które coraz bardziej przyspieszały, bo napięcie pomiędzy nami było coraz silniejsze.

Nie spuszczałam z oczu jego tęczówek, a on robił to samo. Zatapialiśmy się wzajemnie w swoich oczach nie obchodząc się zupełnie niczym innych oprócz nas samych.

Siempre contigo || Pablo Gavi || Pedri ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz