5

1.3K 61 34
                                    

Nie byłam zachwycona tym pomysłem ale w końcu się zgodziłam i poszliśmy do salonu. Mój brat i jego koledzy nie mieli nic przeciwko temu, żebyśmy się dosiedli więc to zrobiliśmy. Byłam zmuszona usiąść na kanapie koło tego oblecha. Nie miałam wyboru bo inni już zajęli swoje miejsca. W tym samym czasie rozległ się dzwonek do drzwi, a po chwili do domu bez zaproszenia wszedł Gavi.

— Nikt cię tu nie zapraszał — Syknęłam do niego kiedy pojawił się w salonie

— Chyba jednak tak — Powiedział patrząc na Rosę

Dziewczyna uśmiechnęła się do niego, a ja poczułam odruchy wymiotne. Wszystko zrozumiałam. Rosie podoba się Gavi. Jakim cudem ktoś taki jak Pablo Gavira może się w ogóle komuś podobać? Może i jest przystojny, ale jest okropnym debilem.

— Rosa, serio on ci się podoba? — Wskazałam na niego palcem

— Nie, o co ci chodzi. Zaprosiłam go jako przyjaciela — Próbowała się wytłumaczyć

— Jasneee — Powiedział Ángel kiwając głową

Sięgnęłam po kieliszek z nalanym alkoholem i go wypiłam. Kiedy odkładałam szkło na ławę zauważyłam jak Pedri się na mnie patrzy. Uśmiechnęłam się do niego co chłopak odwzajemnił. Brunet cały czas nie spuszczał ze mnie wzroku, ale nie był to ten sam wzrok którym patrzał na mnie szatyn. To było coś innego... Jego spojrzenie było ciepłe i radosne co trochę mnie zdziwiło i w końcu zapytałam
— Co?

— Nic — Wzruszył ramionami chłopak znowu podnosząc kąciki swoich ust

— To dlaczego się tak gapisz? — Spytałam sięgając po miskę z chipsami

— Po prostu... Ładnie dzisiaj wyglądasz... — Stwierdził, a ja się uśmiechnęłam

— Dziękuje — Założyłam włosy za ucho po czym odezwałam się
— Ty też jesteś niczego sobie

Zawsze prawimy sobie komplementy, więc nie widziałam w tym nic dziwnego. González zaczął się śmiać po czym chwycił za kieliszek i go wypił. Obserwowałam jego ruchy i to jak go wykrzywiło. Zaczęłam się śmiać, a chłopak tylko sarkastycznie skarcił mnie wzrokiem.

— Jesteś Ivy? — Nagle odezwał się szatyn obok którego siedziałam

Kiwnęłam głową i ostrożnie się od niego odsunęłam.

— Ładna jesteś... — Chłopak przybliżył się do mnie i szepnął mi do ucha

Zaniepokoiłam się, że jest tak blisko mnie więc odchyliłam się jeszcze bardziej.

— Wiesz... Mógłbym cię teraz zerżnąć — Szepnął do mojego ucha, a jego ręka powędrowała na moje udo

Szatyn zaczął zaciskać palce na mojej skórze.

— Co ty odpierdalasz?! — Krzyknęłam gwałtownie podnosząc sie z kanapy

Wszyscy spojrzeli w moją stronę i posłali mi zdezorientowane spojrzenie.

— Co jest? — Zapytał Pedri

— On mnie...  — Wskazałam na niego palcem próbując się nie rozpłakać

— Co ci zrobił?! — Ku mojemu zdziwieniu nagle z zsiedzenia zerwał sie Gavi i do mnie podszedł

— Dotykał mnie i powiedział... Żeby mnie... Zerżnął... — Pociągnęłam nosem, a Gavi niemal natychmiast podszedł do szatyna i szarpnął go za bluzkę, aby chłopak sie podniósł

Gavi zamachnął sie i przywalił mu z pieści. A potem drugi raz. I trzeci.

— Proszę! Przestań! — Krzyknęłam do niego próbując jakoś go powstrzymać

Gavi mnie nie posłuchał i znów go uderzył. Szatyn upadł na podłogę a Gavi usiadł na nim i zaczął okładać go pięściami. W końcu mój brat i Pedri zareagowali i zaczęli odciągać bruneta od chłopaka.

— Przestań! — Krzyczałam cały czas

Była w szoku reakcji Pabla bo po pierwsze mnie nienawidził, a po drugie nigdy wcześniej nie widziałam go w takim stanie.

W końcu chłopakom udało sie odciągnąć Gaviego. Brunet jednak wyrwał sie z ich uścisku i podszedł do leżącego szatyna po czym kucnął i nachylił sie nad jego uchem.

— Posłuchaj mnie kutasie. Jeśli jeszcze raz kiedykolwiek choćby na nią spojrzysz zabije cię... — Szepnął

Kiedy brunet wstał podbiegłam do niego i bez wachania uderzyłam go otwartą ręka w twarz.

Siempre contigo || Pablo Gavi || Pedri ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz