Kiedy doszliśmy na miejsce oprócz morza, statków, pięknego, złocistego zachodu słońca i mnóstwa piasku zastaliśmy też małą drewnianą budkę w której jak się okazało można wypożyczyć deski do serfingu.
— Żartujesz sobie? — Zamiałam się wskazując na budynek
Chłopak szeroko się uśmiechnął i skinął głową.
— Przecież ja nie umiem surfować — Oznajmiłam
— Co z tego? Naucze cie — Wzruszył ramionami
— Serio? — Spytałam
— Nie, na niby — Wyszczerzył się i sarkastycznie odpowiedział, a ja pokazałam mu środkowego palca
Chłopak wypożyczył dwie deski surfingowe, a kiedy wchodziliśmy do wody z ciekawości zapytałam jeszcze
— Skąd wiedziałeś, że można wypożyczyć tutaj deski? Byłeś tu już kiedyś? — Spytałam— Dawno temu z rodziną — Wyjaśnił, a ja kiwnęłam głową
Wsiadłam na deskę i próbowałam wstać, ale nawet bez fali niemal od razu się wywróciłam. Kiedy wynurzyłam się z wody usłyszałam jak Gavira się ze mnie śmieje. Przetarłam oczy i zmarszczyłam brwi.
— Hej, możesz się nie śmiać? — Spytałam udając oburzoną
— Głupku przecież, wiem, że tylko udajesz złą — Powiedział
— Dobra masz mnie — Zaśmiałam się
— Dobra zaczynajmy póki słońce jeszcze nie zaszło — Oznajmił Pablo, a ja się z nim zgodziłam
Chłopak kazał mi położyć się na desce w dodatku na brzuchu. Kiedy wychwycił małą falę, która się do nas zbliżała kazał mi wstać. Zrobiłam to i mimo tego, że brunet mnie asekurował chwytając moją rękę i tak nie udało mi się zachować równowagi. Spróbowaliśmy kolejny raz, potem kolejny, a później jeszcze kolejny. Za każdym razem próba ustania na chwiejącej się desce kończyła się niepowodzeniem. Jednak w końcu po około trzydziestu nieudanych razach, kiedy znalazłam się na fali Pablo puścił moją dłoń, a ja na ugiętych nogach i rozłożonych na boki rękach zakończyłam zjazd sukcesem.
Podekscytowana zeszłam z deski i zaczęłam piszczeć ze szczęścia jednocześnie klaskając dłońmi. Kiedy Pablo do mnie dopłyną rzuciłam mu się w ramiona.
— Dziękuje! Jesteś najlepszy trenerem — Oznajmiłam
— Czym sobie zasłużyłem na tak wspaniałe słowa od tak wspaniałej kobiety? — Spytał sarkastycznie
— Już sobie nie schlebiaj — Teatralnie odgarnęłam mokre włosy jednocześnie cicho się śmiejąc
Jeszcze chwile posurfowaliśmy i muszę przyznać, że Pablo był na prawdę dobry. Podziwiałam go za jego spokój, bo ten sport jest naprawdę trudny i wymaga sporo cierpliwości.
Kiedy na niebie już praktycznie nie było słońca, a zastąpiły je iskrzące gwiazdy zdecydowaliśmy się wyjść z wody i oddać deski po czym owinięci ręcznikami wróciliśmy do naszego domu. Kiedy zauważyliśmy, że w budynku w zasadzie nikogo nie ma i wszyscy siedzą przy ognisku na zewnątrz zdecydowaliśmy się do nich dosiąść. A raczej Gavi zdecydował i pociągnął mnie za sobą, bo kiedy tylko zobaczyłam, że jest wśród nich Pedri chciałam się zawrócić. Gdy Pablo trzymał moją rękę z początku chciałam mu się wyrwać jednak później przypomniałam sobie jak mało czasu mam, więc stwierdziłam, że jednak tego nie zrobie.
Gdy dotarliśmy na miejsce i usiedliśmy na wolnych krzesełkach obok rozpalonego ognia wszyscy zmierzyli nas zażenowanymi spojrzeniami. Gaviemu chyba też mieli za złe, że trzyma ze mną, a fakt, że to właśnie przeze mnie go odtrącają sprawiał, że miałam wyrzuty sumienia.
CZYTASZ
Siempre contigo || Pablo Gavi || Pedri ||
Novela JuvenilSiedemnastoletnia Ivy Davis po przyjedzie do swojego brata na wakacje zaczyna czuć coś do jej przyjaciela Pedriego z którym już od dawna się nie widziała, a zarazem uświadamia sobie, że jej uczucia względem największego wroga Gaviego to zupełna odw...