Przekleństwo Salazara
Rozdział 5
„Rola mężczyzny w rodzinie to coś więcej niż bycie dostawcą pokarmów. To bycie mentorem, liderem, opiekunem. To stawanie u boku swoich dzieci, niezależnie od okoliczności."
Obudziło go delikatne kapanie. Spojrzał w okno po którym spływały pojedyncze krople deszczu. Była noc, ale pełnia księżyca dawała wystarczająco dużo światła. „Biedny Lunatyk" pomyślał. Skapujące krople uświadomiły mu jak bardzo był spragniony. Spróbował podnieść się na ramionach, ale nie miał wystarczająco dużo sił. Jego ciało nie chciało się go słuchać. Zaczerpnął kilka głębszych oddechów. Nogi. Gdyby udało mu się zsunąć nogi być może doczołgał by się do stolika na którym stał dzbanek z wodą. Ocenił odległość i nie był pewny czy mu się uda. Jednak nie byłby sobą gdyby nie spróbował. Prawą nogę jakoś zsunął jednak gdy próbował przerzucić lewą całe jego ciało gruchnęło z łomotem na podłogę. Cichy jęk wydobył się z jego ust. Niespodziewanie dla nastolatka w pokoju zapaliło się światło.
- Nie jestem pewien czy chcę wiedzieć co usiłowałeś zrobić- znany głos spowodował, że chciał zniknąć. - Nic ci się nie stało? - zapytał klękając obok rozpłaszczonego nastolatka. Snape'a podniósł go i ułożył na łóżku. Przyglądając się mu jakby był nowym okazem w ZOO.
- Pić- wyszeptał. Jego gardło było tak suche, że wypowiedzenie tego jednego słowa sprawiało mu ból. Profesor bez zbędnych komentarzy nalał wody do szklanki. Zignorował wyciągnięta trzęsącą się dłoń I tylko sam przystawił szkło do ust nastolatka pomagając mu się napić.
- Powoli bo się rozchorujesz.- powiedział spokojnie .
Gdy uznał, że nastolatek wypił wystarczająco odłożył szklankę na nocny stolik.
- Lepiej?- zapytał przysiadając na skraju łóżka.
- Dziękuję.- na chwilę zapadła cisza.- Co Pan tu robi? Zapytał po dłuższej chwili nieprzyjemnej ciszy.
- Miałem cię pilnować, abyś nie spadł z łóżka. Nie wyszło...- nastolatek zaśmiał się z tego beznadziejnego żartu. - A ty? Czego szukałeś na podłodze?
- Chciałem pójść po wodę...- Severus uniósł brwi z rozbawieniem.
- Gdybyś tego dokonał po czteromiesięcznej śpiączce chyba bym pierwszy raz w życiu dał punkty domowi Gobryka!
- Nie realne - podsumował Harry.
- No raczej...
- A więc cztery miesiące? Naprawdę czy Pan sobie ze mnie kpi?
- Chciałbym, aby to była kpina.
Nastolatek zamknął oczy i spróbował opanować drżenie rąk. Poczuł dłoń mężczyzny na swojej i ku zdumieniu chłopca nie wydawało się to dziwne.
- Ale Przeżyłeś- usłyszał głos profesora.
- Nie jestem tego tak do końca pewien. - powiedział cicho.
- Uszczypnąć abyś uwierzył?
- Chyba podziękuje. - powiedział zrezygnowanym głosem. - Chyba... - zamilkł na chwile- Chyba jeszcze będę spał - Wyszeptał.
- Potrzebujesz odpoczynku. - potwierdził mężczyzna. - Gdybyś czegoś potrzebował ja tu jestem...
- Wiem...- cichy szept.
Zamknął oczy. Czuł się dziwnie w jego obecności. Zdecydowanie łatwiej było przyjmować jego pomoc, gdy nie miał jak jej odrzucić. Przez te krótkie chwilę świadomości jego obecność była pokrzepiającą. Nawet jeśli mężczyzna tylko siedział obok. Choć zdecydowanie wołał, gdy ten czytał. Wtedy jego myśli nie krążyły wokół faktu, że jego ciało jest bezwładne.
CZYTASZ
Harry Potter i Przekleństwo Salazara
FanfictionHarry zostaje porwany i otruty przez Lorda Voldemorta. Jedynym ratunkiem jest zdjęcie zaklęcia adopcyjnego, które ujawnia, że jest synem Severusa Snapa i Anny Black, młodszej siostry Syriusza. Jak poradzi sobie z nową rzeczywistością? Czy uda mu się...