Dziedzictwo Merlina Rozdział 32 cz.2

204 16 0
                                    

Dziedzictwo Merlina
Rozdział 32 cz.2
Otworzył oczy z przerażeniem tego co czuł. Bolało! Bolało jak nigdy wcześniej. W panice próbował zerwać się z łóżka w nadziei, że jeśli zmieni pozycję to to wszystko co czuł choć odrobinę złagodnieje.
Obce dłonie próbowały przytrzymać go w miejscu, a uwolnienie się było jego nadrzędnym celem. Więc walczył. Tak jak mógł. Chyba spadł z łóżka, nie był pewien bo spanikowany umysł nie za bardzo przejmował się tak trywialnym uczuciem jak upadek na twardą ziemię.
- Zabierzcie ich! – usłyszał.
Niespodziewanie został pochwycony w silnym niedźwiedzim uścisku czyiś rąk i nóg, a jego plecy przyduszone do piersi.
- Jesteś w domu! Will! Jesteś w domu. Jesteś bezpieczny... Jestem przy tobie...
Nie był w stanie zrozumieć sensu wypowiadanych słów. Ale za to jego umysł odbierał coś całkiem innego. Znajomy głos, dotyk, zapach...
Tego zapachu nie pomyliłby z niczym innym na świecie. Mieszanina suszonych ziół, oparów eliksirów i olejków eterycznych. Tylko wokół jednego człowieka na ziemi roznosiła się taka woń. I była najprzyjemniejszym zapachem jaki Wiliam kiedykolwiek czuł. Była kojąca, uspokajająca, łagodząca zszargane nerwy.
Wtulił nos w materiał wciągając ten zapach mocno, jego dłoń ścisnęła materiał, a silna dłoń przytuliła jego głowę do ciała.
Trwali w tej pozycji długo. Po bliżej nieokreślonym czasie Wiliam zrozumiał, że twarz mężczyzny zatopiona jest w jego włosach. I podobnie do niego wciąga jego zapach. W końcu rozluźnił uchwyt na materiale, a ręką mężczyzny zataczała kojące okręgi na napiętych mięśniach ramion.
- Boli...- wychrypiał z trudem w końcu zdolny do zebrania myśli i wyartykułowania tego co czuje, a mężczyzna zamarł.
- Boli?- Severus nawet nie próbował ukrywać zdziwienie i zmieszania.
- Boli... – wyszlochał ponownie zwijając się kłębek.
- Co?- zapytał idiotycznie Severus-Przecież... Merlinie uleczyli Cię!
Brzmiało to tak jakby mu nie wierzył. Jakby Will naumyślnie go okłamywał.
- Pomóż mi...- wyszeptał łkając.
Z każdą mijającą minutą uświadamiał sobie jak wielki błąd popełnił zrywając połączenie z chłopakami. Oni w jakiś sposób tłumili to okropne uczucie rozrywającego bólu mięśni i kości. A im bardziej oszołomienie mijało tym ból stawał się silniejszym. Wręcz nieludzki do wytrzymania. Severus spróbował unieść się by sprawdzić co dokładnie dolega chłopcu, w zamian otrzymując przerażający wrzask.
Jack nawet nie czekał na to aż Severus pozwoli mu wejść. Wpadł do pokoju z różdżką gotową do działania. Upadł przy nastolatku rzucając pierwszy najbardziej podstawowy skan, z nadzieją, że on wykryje co się dzieje i pozwoli im na ustalenie dalszych kroków działania.
W zamian Will wrzasnął jeszcze głośniej z uczuciem jakby medyczny urok przypalał jego zszargane mięśnie, ścięgna, kości. Wlali w jego gardło przeciwbólowy. Przełknął go od razu z świadomością tego czym jest i jak szybko potrafi ukoić wszelaki ból. Ale nie pomagał. Mijały sekundy, minuty, a zamiast ulgi czuł przeszywający ból przechodzący jego wszystkie wyobrażenia, a szczerze wierzył, że w swoim życiu przeżył już wiele rodzajów cierpienia.
Nawet dotyk nagle okazał się zbyt wielkim bodźcem. Kolejny Eliksir, bardziej gorzki pewnie mocniejszy, ale nie przyniósł oczekiwanego rezultatu.
Był gotów już błagać o to by Chris I Septimus znów to zrobili. Merlinie jest w stanie wpuścić ich w każde najgorsze wspomnienie ze swojego życia, byle by to przerwali. Jednak nie był w stanie umilknąć na tyle by wypowiedzieć tą prośbę.
Był w stanie tylko wrzeszczeć, drzeć się jakby to miało przynieść mu ulgę. Niczym zarzynane zwierzę. Z tym, że nawet ono kiedyś kona. A on nie mógł... To się nie kończyło. Nieświadomość swojego ciała nie przychodziła. Ból był ogromny...
Zawył kolejny raz, a później magiczne muśnięcie wróciły, przerywając jego koszmar.
Był gotów na kolejne emocjonalne wspomnienia. Naprawdę był gotów pozwolić chłopakom na poznanie swoich wszystkich skrytych uczuć, ale tym razem było inaczej.
- NIE!- usłyszał głos Chrisa. To nie było tylko słowo. Niosło ze sobą zadziwiająco wiele emocji strach, obawa, uczucie straty czegoś na zawsze.
- To nie jest coś o czym zamierzam z tobą się spierać!  - głos Tomasa Perevellego był ostry i nieznoszący sprzeciwu.
- To zniszczy moje życie! Ojcze proszę...
- Ty zniszczyłeś moje i też muszę z tym żyć...- sucha odpowiedź.
Wiliam poczuł lodowate zimno słysząc te słowa. Uczucia Chrisa z tamtego dnia zaatakowały go w tak silny i nieprzyjemny sposób, że chciał stamtąd uciec.
„Kutas” pomyślał, a mentalny śmiech Chrisa zdziwił chłopca.
„Taaaa stary potrafi być kutasem...”
Mentalną odpowiedź, a po chwili nastąpił kolejny napływ wspomnień tych gorszych, ale także tych lepszych. Wspomnień tak osobistych, że nikt przy zdrowych zmysłał nie chciałby się nimi dzielić.
Wiliam czuł się obrzydliwe, że narusza granice chłopaków aż tak. Chyba wolałby, by to jego wspomnienia były  wyciągane na światło dzienne.
Jednak nie mieli nad tym kontroli. Wspomnienia przychodziły i odchodziły. Najpierw Chrisa, później Septimusa. W końcu pojawiły się wspomnienia Wiliama. I tak na zmianę. Poznawali siebie w ucieczce od bólu...
~oOo~
- Nikt nigdy nie przeżył Rytuału przejęcia mocy, Severusie... Nikt! Jakie będą tego konsekwencje...
- Chyba już doskonale wiemy, jakie będą tego konsekwencje ! – odpowiedział ostro. Daniel zmierzył go wzrokiem.
- Nie wiemy... Naprawdę nie wiemy Severusie... To co się wydarzyło.... No cóż może za szybko skończyli Wymianę. Chłopcy też histeryzowali... Nie można było nic z nich wyciągnąć. Prawdopodobnie z jakiegoś powodu Wiliam przerwał wymianę mocy. Tak jak kiedyś...
- Albo konsekwencje Rytuału przeszły też na nich...- wtrącił Tomas z nieukrywanym przerażeniem. Nerwową atmosferę w pokoju przerwało wejście Jacka. Młody uzdrowiciel spojrzał na trzech chłopców z obawą nim się odezwał.
- Rozpoczęli przejście drugie Etapu... Magnus nie ma co do tego wątpliwości, kiedy przedstawiłem mu analizy ich sygnatur. Za dużo bodźców magicznych, to musiało się tak skończyć... Raczej nie mamy co liczyć na ich obecność przy Bożonarodzeniowym obiedzie... Możemy mieć tylko nadzieję, że przetrzymają tak silne obciążenie energetyczne po tym co przeszedł Will. – powiedział rozkładając na stole kilka pergaminów za pewne z zapisami słowami Magnusa. Jack miał obsesję na temat analizy wszystkiego co mówił obraz Medyka.
-Jednak jest jedna pozytywna informacja. – wtrącił Franciszek.
- Niby jaka, wuju! Mogą umrzeć! To co się teraz dzieje może być pieprzonym gwoździem do trumny! A my nic nie możemy zrobić! Mamy pod ręką najlepszych medyków, którzy i tak siedzą z założonymi rękami! I gdzie tu jakikolwiek pozytyw?
- Tomasie... – Franciszek pokręcił głową z naganą- W dalszym ciągu wątpisz w Moc Trójkąta. Chłopcy sobie z tym poradzą...
- A wiesz to? Nie wiem jak ty, ale ja analizowałem każdy przypadek powstałego Trójkąta! Tak dla przypomnienia z dziewięciu prób tylko dwie się powiodły...- krzyknął zdecydowanie zbyt głośno. Bo każdy z dorosłych będących w pokoju znał te statystyki doskonale i doskonale zdawali sobie sprawę po jak kruchym lądzie kroczyli.
- To Moc Rytualnego Trójkąta ich prowadzi... I uważam, że najlepsze co możemy dla nich zrobić to nie robić nic !  Poradzą sobie... – powiedział Franciszek. Podszedł do barku nalewając sobie alkoholu I upijając spory łyk. – A teraz dobre wieści... Naprawdę dobre wieści. Ten benkart! Podniósł rękę na Wiliama... w sensie fizycznym i magicznym...
Severus zmarszczył czoło uświadamiając sobie co Franciszek próbuję im uświadomić.
- Zaburzył porządek hierarchii...
- Dokładnie.... Chciał pozbyć się Wiliama by Dziedzictwo pozostawione przez Merlina nigdy nie miało możliwości się obudzić. To Will jest Inicjatorem, nie musiał zabijać wszystkich. Wystarczyło, że zabiłby dziedzica Codoggana I było by po wszystkim, ale nieprzewidział, że my ukrywamy Asa w rękawie. Nie wiedział, że Will wywodzi się z męskiej linii Salazara. Podniósł rękę na magicznego krewniaka! W swoim fanatycznym uwielbieniu swojego pochodzenia nie wziął tej ewentualności pod uwagę. Nie wiedział, że podnosi rękę na Dziedzica Salazara z męskiej linii. A jak wiemy linia męska jest zawsze magicznie silniejsza od linii żeńskiej... Takie już jest Prawo Magii i nikt tego nie zmieni. Chciał przejąć jego Moce. Chciał ją zawłaszczyć, aby to zrobić musiał się odsłonić, a kiedy chłopcy przerwali Rytuał... Śmiem twierdzić, że wrócił tak gdzie był przez ostatnie czternaście lat... Liże rany w jakieś zapyziałej dziurze.
- To dziecinna nadzieją ojcze- Ksawery wszedł do pokoju opierając się o ścianę ciężko- Był kolejny nocny atak. Chyba się wkurzył, że przerwaliśmy jego zdumiewającą transmisję. Potrzebujemy Wizegmatonu. Po sobotnim ataku nie wielu jest w stanie przybyć na sprawy, a Śmierciorzerców do przesłuchań mamy dość liczną grupę. Więc zamiast wieść plany o spokoju, zbieraj teczkę i do pracy...
- Twój syn mnie potrzebuje! – warknął Franciszek. Ksawery uniósł brew, później spojrzał na uśpionego Septimusa.
- Raczej za rączkę nie musisz go trzymać. Idziemy... Mam dziwne przeczucia, że Voldemort nie planuje zwalniać tępa.







Harry Potter i Przekleństwo SalazaraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz