Dziedzictwo Merlina Rozdział 11

256 19 0
                                    

Dziedzictwo Merlina

Rozdział 11

Kłamstwo ma krótkie nogi...
Wiedział o tym od zawsze i wiedział, że musi znaleźć szybko rozwiązanie swojego problemu, jakim było postępujące oparzenie. Ale... Nie miał jak...
W poniedziałkowy poranek ku irytacji Wiliama nie tylko Perevelly chciał rozgryźć sposób w jaki Wiliam „oszukuje” pierścienie, ale także Melyflua. I w końcu nie mając wyjścia wyjaśnił im jak doszło do pierwszego Accio. I jak później próbował innych zaklęć w podobny sposób. I jak podpalił stertę notatek przez przypadek druga ręką i dlatego zaczął zajmować lewą rękę piórkiem, zanim rzucał żądaną klątwę. Pomimo bólu nadgarstków czuł euforię związana z tym odkryciem i faktem, że w rzeczywistości Severus miał rację. Operował znacznie większą ilością zaklęć niż sądził. Meluflua nawet kazał mu spróbować przywołać Patronusa, ale sama próba powaliła go na kolana i wydusiła z niego wrzask bólu. Nie chciał nawet myśleć jak wyglądały jego ręce pod imitacją  zaklęciem glamur i modlił się by Severus wrócił i dał mu jakąś maść bo jego skromne zapasy jakie otrzymał od ojca na ten tydzień wysmarował w nocy.
Dorośli poklepali go po plecach gratulując, że udało mu się to „rozgryźć” dopiero niezadowolone spojrzenie Chrisa powiedziało mu, że powinien milczeć. Ale było już za późno.
-  Lizus...- usłyszał pierwszą obrazę. Jak byli już w pokoju poza zasięgiem słuchu dorosłych. Wiliam zmęczony i obolały spojrzał na Christophera że złością.
- Masz coś więcej mi do powiedzenia? Bo jeśli nie to idę odpocząć... – mruknął siląc się na spokój.
- Taki zmęczony. Pieprzony...- cokolwiek chciał powiedzieć nigdy nie wydobyło się z jego ust. Za to Septimus aż wrzasnął z radości.
- To działa! Ja Cię pierniczę, Willi jesteś geniuszem!
I tak o to prostym sposobem Wiliam rozwikłał największy problem Septimusa I Christophera w operowaniu zaklęciami. Już po przerwie obiadowej szkolne błonia rozbłysły klątwami, które jeszcze nie dawno wydawały się po za ich zasięgiem. A Chris jakby zapomniał o złości do Wiliama. Zafascynowany, że sposób Wiliama w rzeczywistości sporo ułatwia.
Za to nastolatek uświadomił sobie, że On jak zwykle ominął jakiś ważny punkt w nauce. Bo przez cztery godziny jakie spędzili w labiryncie Melyflua, ani Chris, ani Septimus ani razu nie narzekali na pieczenie pierścieni. Za to on czuł się jakby miał czterdzieści stopni gorączki i nie sądził by był w stanie dojść na trzecie piętro.
- Widzę Księciuniu, że jesteś rozczarowany, że już nie tylko ty możesz władać zaklęciami...- mruknął Chris, a Wiliam przewrócił oczami.
- Jestem przeszczęśliwy Chris, że udało Ci się znaleźć własny sposób na uzewnętrznianie zaklęć. – Burknął próbując wyminąć większego chłopaka.
- Kpisz sobie ze mnie? Taki jesteś mądry nie? Rozgryzłeś to w tydzień, gdzie my...
- Chris szczerze mam głęboko w poważaniu to co do mnie mówisz! – Warknął.
- Ty mały...
Kolejne wydarzenia potoczyły się szybko. Chris rzucił klątwę w stronę Wiliama, ten odparował swoim zaklęciem, a Septimus rzucił tylko sobie znaną klątwę w próbie powstrzymania ich obydwu Christophera.
I stało się.
Siła jakiej nie znali do zeszłej niedzieli znów wciągnęła ich. Wiliam poczuł spokój, a palący ból ustał.
Nie miałby nic przeciwko, gdyby ten stan trwał wiecznie.
~oOo~
-  Wysoki Sądzie zaistniała sytuacją jest kolejną, która stawia chłopców w niebezpiecznej sytuacji. Nie przeczę, że rodzice z pomocą  Dyrektora robią co mogą by zapanować nad ciekawością chłopców, jednak nawet Oni nie mogą mieć ich na oku przez całą dobę. – Wiliam zacisnął mocno wargi, słysząc przemowę Panny Davis. O ile w ich oczach próbowała dyskredytować rodziców, tak przed sędzią wyrażała całkiem inne zdanie. I Wiliam powoli zaczynał się gubić w tym co chce uzyskać tą kobietą.
- Wiliam doznał poparzeń trzeciego stopnia od śródręcza do ramion, a także uszkodzenia nerwów w obydwu rękach! Septimus doznał wstrząsu mózgu i rozcięcia głowy na sześć centymetrów  A Christopher... – pochyliła się nad dokumentami – Ah tu chociaż bez dramatów śpiączka wywołana szokiem magicznym! Wybudził się wczoraj późnym wieczorem! Zarówno Septimus jak i Christopher doznali oparzeń pierwszego i drugiego stopnia w okolicach pierścieni. Na szczęście nie aż tak rozległe jak u Pana Prince’a. Złączenie zaklęć doprowadziło do złączenia mocy chłopców na czternaście godzin! Nawet Albus Dumbledore nie był w stanie tego przerwać! Zaklęcia opadły dopiero, gdy moce chłopców uległy wyczerpaniu! Chyba nie muszę nikomu tłumaczyć czym to mogło grozić!
Wszyscy trzej zwiesił głowy. Bo szczerze mówiąc wszyscy czuli się winni. Zwłaszcza Wiliam bo fakt jego oparzenia rozsiały się do samych ramion przez ich „złączenie” i bolało jak diabli, ale już przed nie było za dobrze.
Sędzia spojrzał na chłopców zmartwionym „dziadkowym” spojrzeniem. A Wiliam mógł jedynie przełknąć z trudem ślinę. Mieli kłopoty i to grube. A milczenie ojców tylko to potwierdzało.
- Tak jak mówiłam jedynym rozsądnym sposobem było by ograniczenie ich „zdolności” tylko do czasu kiedy są pod ścisłą obserwacją opiekunów. Nie są małymi dziećmi, aby wymagać od rodziców całodobowego nadzoru, ale jak udowodnili nie są na etapie by pozwolić im na władanie mocami według własnego uznania. Myślę, że użycie „Potentia Supresionic” już na tym etapie było by rozsądne i przede wszystkim sprawiłoby, że chłopcy nie będą stwarzać zagrożenia dla samych siebie.
- Układ nerwowy Wiliama nie udźwignie kolejnego ograniczenia! – Sprzeciwił się Severus.
- W opinii Głównego Uzdrowiciela chłopiec może być poddany takiemu „zabezpieczeniu”, kiedy uzyska równowagę magiczną. Według udostępnionych wspomnień przez Pana Perevelly I Melyflua osiągnął ten poziom. W rzeczywistości szybciej niż zakładaliśmy, ale jednak mówimy o najzdolniejszym uczniu, ze swojego rocznika. Jako jedyny zdał dwanaście SUMÓW z grupy czterdziestu dwóch uczniów jacy przystąpili do tegorocznych Egzaminów.
Wiliam zapadł się w fotelu. Miał przechlapane!
~oOo~
- Wykończysz mnie! – wrzasnął Severus jak tylko drzwi jego kwatery się zamknęły! – Tobie nie można ufać! Co Ci odwaliło? Teraz musiałeś zacząć udowadniać, że masz od czegoś mózg? Przez lata udajesz bezmózgiego kretyna, a kiedy nam wszystkim zależy by za takiego właśnie Cię uważano to tobie się myślenie włącza?- wrzeszczał, a Wiliam skulił się w sobie jeszcze bardziej. – Dostałeś kurewko proste zadanie! Pójść polatać! Więc wytłumacz mi dlaczego tego nie zrobiłeś? Co z tobą jest nie tak? – zapytał z furią. A Wiliam jedyne co mógł zrobić to zwiesić głowę. Bo jak miał to wyjaśnić? Jak wytłumaczyć ojcu to co czuł Stojąc na murawie boiska?
- Zejdź mi z oczu. – Warknął.
Wiliam z nieprzyjemnym uczuciem odwrócił się by opuścić kwatery ojca. Za co zafundował sobie kolejny wściekłe sapniecie.
- Ty serio kompletnie nie słuchasz co się do Ciebie mówi!
- Słucham! – zaprotestował.
- JAKBYŚ SLUCHAŁ TO BYŚ KURWA WIEDZIAŁ, ŻE OD DZISIAJ ŚPISZ I SPEDZASZ KAZDĄ MOZLIWĄ WOLNA CHWILE PRZY MNIE!- wrzasnął, aż włosy stanęły mu dęba. Wiliam zamrugał nie rozumiejąc.
Severus bezsilnie uniósł rękę i pokazał mu palcem drzwi, do pokoju który zajmował kiedy spał w jego kwaterach.
- Skoro zachowujesz się jak bezmyślny dwulatek to tak będziesz traktowany!-  Myć się i spać!
Wiliam mrugnął kilka razy. Nim w końcu najzwyczajniej w świecie wykonał polecenie ojca.
Było krótko przed północą jak leżący w łóżku chłopiec w rzeczywistości osunął się sen.
I szybko tego pożałował...
~oOo~
- Daniel to nie są zwyczajne  złe sny! – Warknął Severus. Mijał szósty dzień odkąd na chłopców narzucono „Potentia Supresionic” – On... – Severus przeczesał palcami włosy. Bo nawet nie wiedział jak ma opisać to co działo się z  jego dzieckiem.
Narzucenie dodatkowej Blokady wydawało się od początku idiotyczny pomysłem. Spodziewali się wszystkiego co najgorsze. Od oparzeń, problemów z kontrolą czy nawet uszkodzeniem nerwów.
Jednak na pewno Severus nie podejrzewał, że jego syn stanie się chodzącym upiorem.
Pierwsze dni Severus nawet nie zauważył zaistniałych zmian. Nie miał na to czasu, a fakt milczącego chłopca wydawał się mu na rękę , gdy złość na dzieciaka roznosiła Mistrza Eliksirów. W jakiś sposób nawet uznał, że najwyraźniej chłopak w końcu zrozumiał powagę sytuacji i fakt, że jeśli „Potentia Supresionic” nie zapanuje nad nimi, kolejnym etapem będzie przejęcie chłopców przez Aurorów. Bo DOS wyczerpie swoje „zasoby”. A to była by najgorsza opcja. Severus nawet nie chciał o tym myśleć.
Dlatego, gdy chłopiec posłusznie wstawał o szóstej i uczestniczył we wszystkich zajęciach, na których już nie było żadnych nie przewidzianych wypadków, a Daniel nie zaobserwował żadnych negatywnych skutków zaklęcia odetchnął z ulgą. Być może to było to czego potrzebowali. Wszyscy...
Severus obserwował zarówno Septimusa jak i Christophera. Ci dwaj wydawali się lekko bledsi, odrobinę bardziej zmęczeni i małomówni niż wcześniej, ale byli w zasadzie w porządku. Severus nawet widział jak we dwóch pod nadzorem jednego z ojców latali na miotłach po zajęciach. Ogólnie rzecz ujmując było tak jakby całą ich trójkę nafaszerowali eliksirami uspokajającymi o długotrwałym działaniu. Było łatwiej...
Dopiero piątego dnia, gdy nerwy opadły Severus zaczął zauważać jak głębokie zaszły zmiany w zachowaniu jego synu. Po zajęciami na które musiał chodzić i na których robił to co mu kazali ( nawet na eliksirach żaden kociołek już nie wybuchł), Wiliam zamykał się w pokoju i nie wychodził z niego do czasu kiedy nie musiał. Nie zaglądał do ojca. Nie oblegał kanapy w salonie, na której lubił leżeć. Nie zadawał pytań. Nic, zero. Jakby robił co mógł aby ojciec nawet nie zauważał jego obecności. I to odkrycie zmroziło Severusa.
A może odkrył to bo w końcu w gonitwie codziennych obowiązków w końcu zrobiło się spokojniej, a chłopiec nie miał zajęć i nie wychylał nosa poza granice pokoju do czasu kiedy nie wybiła dziesiąta trzydzieści i nie miał wyjść na rozmowę z Panną Davis?
Półtorej godziny jakie chłopak spędził na „rozmowie”  wyprowadziły Severusa z równowagi. I kiedy chłopiec w końcu wrócił, spodziewał się narzekań, złości lub nawet histerycznej relacji przebiegu rozmowy, w zamian otrzymał leniwe, apatyczne i zmęczone spojrzenie.
- I jak? – chłopiec wzruszył ramionami.
- W porządku- odpowiedział cicho – Mogę wrócić do pokoju? – Severus mrugnął kilkukrotnie nim uświadomił sobie o co pyta go chłopiec, ale kiwnął głową. I postanowił zażądać subskrypcji zaklęcia z tego spotkania. Nawet jeśli Panna Davis była niezadowolona z tej prośby to ją wypełniła, z ironicznym uśmiechem spoglądając na Snape’a.
- W końcu chłopcy zaznali spokoju... Przykro mi jedynie, że ich ojcowie nie wiedzieli czego potrzebują.
„Ten spokój” najbardziej zaczął przerażać Severusa. W niedzielne popołudnie postanowił porozmawiać z Ksawerym. Mężczyzna tak jak I Severus powoli zaczynało niepokoić „otępienie” jakie towarzyszyło Septimusowi. Ale żaden z nich w zasadzie nie mógł stwierdzić co tak naprawdę ich niepokoi. Jedyne co wiedzieli to, że żaden z chłopców od poniedziałkowego „wypadku” nie zachowuje się normalnie.
A później przyszła noc... Kierowany niepokojem Severus cierpliwie poczekał, aż chłopiec zaśnie nim ulokował się na krześle i obserwował śpiącego dziecko Próbując odgadnąć co się dzieje. Bo pomimo dodatkowej Blokady zaklęć, zaklęcie nie wpływa na osobowość. A później zaczął się nie my koszmar i Severus był przerażony z czym musiał się zmagać  jego syn. W kompletnej ciszy. Zagryzając zęby na pięści by nie wydać z siebie dźwięku. Pocąc się nie miłosiernie w niemocy przerwania tego koszmaru.
Severus był przerażony. Dopadł do syna potrząsając nim, ale na nic to się nie zdało. Nie miał możliwości wybudzenia chłopca.
Severus nigdy nie Panikował. Nigdy... Ten stan był mu nieznany do dzisiejszej nocy. Gdy wszelkie próby wybudzenia chłopca nic nie zmieniły, a chłopiec jedynie od czasu do czasu pozwalał sobie na jęk lub wstrzymywany szloch postanowił wezwał Poppy. Znali się na tyle dobrze, by kobieta zdawała sobie sprawę, że musi się dziać coś nie dobrego, bo przybyła momentalnie. I po szybkiej analizie zarządziła by zabrać Wiliama do szpitala. A tam już nawet nie czekała na decyzję Severusa włączyła alarm informujący Daniela, że go potrzebują.
Daniel przybył od razu do skrzydła wykorzystując kominek w gabinecie pielęgniarki.
- No więc co tym razem? -zapytał, a Severus jedynie odsunął się od syna by Medyk mógł to sam ocenić. I Severus był pewien, że Daniel patrzy na niego jak na przewrażliwionego ojczulka trzesacego się nad swoją pociechą.
- Ma koszmary...- wyjaśniła Poppy, a Daniel uniósł brew.
-  Daniel to nie są normalne złe sny! On... – Severus przytrzymał szamioczącego się chłopca i krzyttzymał jego dłoń, próbowała trafić do ust. Hamując krzyk. Severus okazał się silniejszy i wygrał tą bitwę. A chwilę później przez skrzydło przebiegł krzyk mrożący krew. I to on przekonał Daniela, że w rzeczywistości mają do czynienia z czymś wyjątkowo okropnym.
~oOo~
Harry Kompletnie nie wiedział czym jest wymienione przez Pannę Davis zaklęcie „Potentia Supresionic”. Jednak doskonale zdawał sobie sprawę z tego co mówi o równowadze i zdawał sobie sprawę, że on w przeciwieństwie do chłopaków jeszcze się tego nie nauczył. Spojrzał na swoje dłonie z przerażeniem.
- Ja jeszcze tego nie zrozumiałem! – spróbował wtrącić.
Panna Davis uciszyła go aby nie był taki skromny, a Severus jednym spojrzeniem dał mu jasno do zrozumienia, że ma milczeć.
Więc milczał...
W końcu miał w tym wprawę. Prawda? U Druslayów głównie miał milczeć i udawać, że nie istnieje.
Więc nie było problemu...
Milczał...
Rozpoczął drogę przez cichy koszmar. Zaczęło się nocą. Od koszmaru z Wydarzeniami w Pubie Pod Trzema Miotłami.
Pojawiła się wówczas ona, barmanka. Patrzyła na Harrego ddziwnie. I choć z nią nie było jak z Jamesem, Harry był boleśnie świadomy, że nawiedził go kolejny duch. Wyciągnęła swoją dłoń w jego kierunku bez słowa, a gdy niechętnie ją chwycił
- Nie bój się. On też chcę Cię poznać...- Powiedziała spokojnie, Wiliam uniósł głowę I spojrzał w zielono- szare oczy obcego mu chłopca i od tego dnia powoli zaczynał rozumieć znacznie więcej
Wiliam przepadł w wizjach przeszłości. Dziwnego świata Magii.  Opowieściach jeszcze dziwniejszego chłopca, który na pozór przypominał Wiliama Prince’a. Rzeczywistość była jak za mgłą. Nie realna. I wcale nie chciał by była jakoś bardziej wyraźna. Ból oparzonych dłoni ukrytych pod zaklęciem Glamur znikał jak tylko jego oczy opadały, a zamiast snu pojawiał on Kasander Prince. Jego prapradziadek...
I Wiliam szczerze nie wiedział czy jest bardziej przerażony  czy zaintrygowany...
~oOo~
Daniel wycofał się z umysłu Harrego powoli tak by nie zburzyć granic obronnych umysłu jakie zbudował wokół jego umysłu.
Spojrzał na Severusa z nie małym przerażeniem. Jednak przy Poppy nie mógł nic powiedzieć.
- Powinien przespać kilka godzin spokojnie. Ale...
- Ale co? – Zapytał Severus.
Daniel zamiast wyjaśniać rzucił na chłopca zaklęcie odsłaniające. A Severus wciągnął mocno powietrze widząc co magia pierścieni zrobiła z nadgarstkami jego syna.
- „Potentia Supresionic” blokuje u nich możliwość rzucania zaklęć po za ustalonymi ramami czasowymi. Ale nie zwalcza zaklęć jakie na siebie rzucą przed rozpoczęciem działania zaklęcia. I najwyraźniej chłopiec szybko to zrozumiał...- mruknął. Rozpoczynając leczenie dłoni chłopca.
Spojrzał na Severusa dając mu jasno do zrozumienia, że to nie wszystko czego się dowiedział, kiedy analizował umysł chłopca w próbie zakończenia koszmaru.
~oOo~
- To nie możliwe! – Tomas nerwowo przechadzał się po gabinecie Severusa.
- Nie możliwym wydaje się, że nie zorientowaliśmy się od razu! – powiedział Daniel.
- Impulsem do inicjacji była zawsze skrajnie niebezpieczna sytuacja! – zaprotestował Tobiasz.
- Nie no bo Warunki tutaj nie stworzyły u nich poczucia zagrożenia, prawda? Merlinie nie wybudzali się przez czternaście godzin! A ja pomyliłem to z wyczerpaniem Magicznym! – Przeczesał palcami włosy w niedowierzaniu.
- Noszą pierścienie, mają nałożone zaklęcie blokujące! To nie możliwe! Energetycznie nie możliwe by...
- Nie mogę mieć pewności! Opieram się tylko na skryptach jakie od Was otrzymałem. Tobiaszu być może ty będziesz w stanie to ocenić?
Mężczyzna zacisnął z furią usta. Noe spodziewał się tego. Naturalnie nie jednokrotnie myślał o tym, że być może Wiliam byłby w stanie nie tylko wytworzyć Inicjację Trójkąta Merlina, ale także ją przejść z powodzeniem! Ale...
Staniecie przed tak oczywistym faktem, że to się wydarzyło, że jego chłopiec...
- Nie będę nawet próbować czegokolwiek sprawdzać! I żaden z Was nie może tego robić! To może zmusić ich do przejścia... Daniel ma rację. Nie czują się tu bezpiecznie. Będą się bronić...
- Czyli co? Pozwolisz im to ciągnąć? Tego chciałeś prawda? Skazaliscie mojego wnuka na...- Ignacius poderwał się stając na wprost Tobiasza. Mężczyzna zmierzył przyjaciela wzrokiem.
- Czy to ja Wam kazałem ich truć? Czy to ja Wam kazałem podawać Przekleństwo za plecami Ministerstwa? Czy to ja nieumozliwilem im założenie pierścienie w odpowiedni moment? Nie! Szczerze mówiąc podejmując te wszystkie decyzję to Wy zasugerowaliście Nam, że tego byście chcieli! Ale nie pozwolę na to! Wybacz przyjacielu. Obydwaj chłopcy są mi bliscy ale jeśli mam wybierać pomiędzy dobrem ich, a Wiliama... – Spojrzał na Severusa- To dopiero tydzień. Zaklęcie Ministerstwa spowalnia cały proces. Uważam Synu, że możemy to przerwać... W miarę... Łagodny sposób. Tylko jeszcze dzisiaj Zabieramy stąd Wiliama.
Severus tylko chwilę analizował jego słowa. Nim kiwnął głową...
~oOo~
Przy Grimmauld Place 12 pował wesoły rozgardiasz. Molly przygotowywała śniadanie. Młodzież przedrzeźniała się przy stole. Neville w ciszy analizował napój w swoim kubku.
Gdy do kuchni wszedł Syriusz Black.  Hermiona obserwowała go od dłuższego czasu. I wydawało jej się, że mężczyzna trzy lata po opuszczeniu więzienia w końcu doszedł do siebie... A może szok spowodowany śmiercią Harrego tak na niego wpłyną?
- Syriuszu napijesz się kawy? – zaproponowała Molly. Syriusz zaprzeczył sztywno.
- Molly Artur już wyszedł do Ministerstwa?
- Tak, jeśli potrzebujesz.
- Nie... W sumie z nim nie będzie problemu.
- Problemu?- Molly uniosła brew zdezorientowana.
- Musimy porozmawiać. – powiedział mężczyzna zasiadając za stołem- Poznaliście już mojego siostrzeńca Wiliama, prawda? – zapytał
- Poznaliśmy to za duże słowo- mruknęła Hermiona. – Pisał Egzaminy SUM...
- Syriuszu nigdy nie wspominałeś... – zaczęła Molly.
- Nie wiedziałem...- urwał Syriusz jej pytanie- Ze względów... bezpieczeństwa i faktu czym zajmuje się Severus nie wiedziałem, że mój siostrzeniec żyje. W sumie tak było nawet lepiej... Jednak niestety pewne wydarzenia i fakt, że Voldemort wykradł pergamin urodzeniowy spowodował, że dalsze ukrywanie go na terenie Węgier jest  nie możliwe. – mruknął. – Zważając, że o tym domu nie wie nikt po za zakonem Wiliam zamieszka z nami.- poinformował. – W zasadzie według prawa spadkowego dom należy do niego...- stwierdził mierzwiąc swoje włosy.
- Syn Severusa zamieszka w siedzibie Zakonu... – powtórzyła Molly.
- W zasadzie to Zakon ulokował się w jego domu...- mruknął – Jednak tak. Wiliam potrzebuje ochrony tego miejsca, ale także Zakonu. Z czego Albus zdaję sobie doskonale sprawę. – powiedział.
- Chodzi o to, że...
- Chcesz, abyśmy opuścili twój dom tak? – zapytała Molly.
- Merlinie nie! Czy wy oszaleliście? Jesteście tu mile widziani!
- Sam zauważyłeś, że dom należy do Wiliama...
- Nikt znikąd nie będzie odchodzić! Dajcie mi skończyć! W styczniu tego roku Wiliam został uprowadzony... Ten kto to zrobił uznał za zabawne... – Przeczesał palcami włosy. – Wiliam został otruty „Przekleństwem Salzara”- wykrztusił w końcu z siebie, a Molly wciągnęła mocno powietrze.
- Nie radzi sobie z tym za dobrze, a zważając jak bardzo nie lubicie Severusa... No chciałem Was prosić... No wiecie... Snape to Snape... A Wiliam to Wiliam... Nie chciałbym.... Nie chcę... Merlinie...- westchnął- Słuchajcie Willi jest dla mnie ważny i dostał po dupie konkretnie. Nie chcę by czuł się tu źle... Ma sporo problemów, o których nie możecie wiedzieć i chciałbym byście uszanowali jego prywatność, nie dokuczali mu, czy co tam Wam wpadnie do głowy. Rozumiecie, nie? – wydukał w końcu.
Hermiona wymieniła się spojrzeniem z Ronem. Nie rozumieli, ale najwyraźniej już nie długo miało się to zmienić.
~oOo~
Rozpalony ogień w kominku zwiastujący przybycie kogoś siecią fiu rozbudził portret Walburgi Black. Hermiona zacisnęła oczy ze zmęczeniem jak w salonie rozbrzmiał wrzask kobiety.
- Szumowiny! Zdrajcy krwi! Bezczeszczą ten dom! Do czego to doszło, by mój dom bym siedliskiem takiej zarazy! Hańba! Hańba!
- Zamknij się! – warknął Syriusz
- Tyyyy! Ty zdrajco! Ty szumowino! Hańbo mego łona! – wrzeszczała
- UMILKNIJ STARA WIEDZMO! – wrzasnął, ale jego dalsza kłótnia z portretem została przerwana przez przybycie Severusa i chłopca.
Hermiona z zainteresowaniem przechyliła głowę. Nawet portret Warburgi umilkł na chwilę. Obserwując uważnie przybyłych. A gdy w końcu Severus wypuścił bladego chłopca ze swoich ramion portret wybuchł śmiechem. Szczerym wesołym śmiechem.
- Na skarby Merlina! Ty żyjesz! Mój skarb największy! Najczystsza krew... Mój wnuku... Czy po tym świecie mogło kroczyć coś wspanialszego? Książę... Tyle wieków starań! Tak długo... Doczekałam się...  - piała z zachwytu.
Syriusz nie wytrzymał i podpalił obraz.


















Harry Potter i Przekleństwo SalazaraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz