Dziedzictwo Merlina Rozdział 12

250 17 3
                                    

Dziedzictwo Merlina

Rozdział 12

- Nie zostanę tutaj!

Hermiona zszokowana obserwowała całe Zajście. Nim obraz Walburgi na dobre zapłoną, Wiliam już szamotał się z ojcem.

 – Czy wyście kompletnie powariowali! Wracam do Hogwardu!- nastolatek zwinnie wywinął się z objęć ojca i pochwycił garść proszku fiu i rzucił je w płomienie.

Jednak nim zdążyłby zrobić choć jeden krok, Snape podszedł go od tyłu blokując jego ramiona i bez ceregieli wyniósł wrzeszczącego chłopca z salony. Za pewne na piętro gdzie były sypialnie.

Syriusz z zakłopotaniem spojrzał na pozostałych gości i przeczesał swoje włosy.

- No... Nie da się ukryć, moja krew! – mruknął siląc się na uśmiech.

- Tyyy... Zakało czystej krwi! Nawet nie zbliżaj się...- Syriusz z westchnięciem uniósł różdżkę I zakrył wrzeszczący obraz żałując, że zaklęcie ochronne Nie pozwala na całkowite zniszczenie.

Gdy na piętrze coś huknęło bez słowa tam pobiegł.

- Coś czuje, że będzie ciekawie... Mruknął Georg.

- Zdecydowanie bracie... Już go lubię! – zapewnił go Fred.

Hermiona nie wiedziała co myśleć o całej sytuacji. Kominek zapłoną po chwili po raz kolejny, a w salonie staną dumnym krokiem Tobiasz. Obraz jak zwykle został magicznie odsłonięty by przywitać nadchodzącego gościa.

- Oh... Tobiasz! Widziałam naszego wnuka! Mówiła Ci... Mówiłam, że z Anny I Severusa powstanie...

Tobiasz spojrzał z furią na kobietę. Po czym machnął różdżką a z obrazu pozostałą tylko rama. Walburga nawet nie zdążyła wrzasnąć.

- Ciesz się, że już nie żyjesz! – Warknął.  Ignorując ciekawską młodzież po prostu udał się na piętro.

- A to był...- nastolatkowie spojrzeli na Matkę.

- Ojciec Severusa... Lepiej... Lepiej abyście schodzili mu z drogi. – poradziła i czmychnęła do kuchni. Nastolatkowie za jej rada ukryli się w pokoju chłopców. I z wykorzystaniem uszu dalekiego zasięgu postanowiono zapoznać się z całą sytuacją.

~ oOo ~

Hermiona odłożyła świeżutkie wydanie „Proroka” na blat biurka, a wszyscy mogli ujrzeć twarze Wiliama Prince’a, Christophera Perevelly I Septimusa Melyflua. Czerwony wytłuszczony tekst głosił.

„ UWAGA! UPROWADZENIE MAŁOLETNICH”

 Hermiona o ile mogła się rozeznać w całej sytuacji w rzeczywistości Snape uprowadził syna spod pieczy Ministerstwa. Najwyraźniej Dyrektor mu na to pozwolił, co nie zmieniało faktu, że Princeowie zostali oskarżeni o uprowadzenie i Narażenie na utratę zdrowia I życia Wiliama. Popełnili przestępstwo i według słów Proroka są ścigani przez Biuro Aurorskie.

- Ale jaja...- mruknął Ron... – Ale jest z tego jeden pożytek. Tłustowłosy dupek nie będzie więcej nas uczył! Chwała Merlinowi! Trzeba to uczcić! – wykrzyknął. Hermiona spojrzała na Rona z naganą i już miała otwierać usta, ale wyprzedził ją cichy Neville.

- Tak Ron świętuj! Chłopakowi życie się wali, ale Ty będziesz świętować, że jest ogromna szansa na to, że jego ojciec zgnije w więzieniu! – powiedział na pozór spokojnie.

- No co ty Nevile... Sam wiesz jak Snape...

- Dzięki niemu nie amputowano mi nogi Ron! Może nie jest Mistrzem w byciu miłym, ale fakt jest taki, że uratował mi życie! Tam się coś stało! Jak w poniedziałek leczył z Poppy moją nogę wpadł Dyrektor. Kazał mu jak najszybciej przybyć do szkoły. Merlinie on się zrobił bledszy niż ściana, a pomimo widocznego niepokoju ukończył warzenie eliksiru nim wyszedł. Więc nie. Nie zamierzam świętować czyjegoś nieszczęścia! – mruknął czerwieniąc.

Harry Potter i Przekleństwo SalazaraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz